DOPALACZE w Myślenicach NA TELEFON!

DOPALACZE w Myślenicach NA TELEFON!
DOPALACZE w Myślenicach NA TELEFON

Po zamknięciu około 1000 sklepów z dopalaczami w Polsce w tym jednego w Myślenicach, na dzień przed przyjęciem przez Sejm ustawy ws. zwalczania dopalaczy, sprawdziliśmy, czy nadal można kupić te substancje w naszym mieście. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że tak…

Dwa tygodnie temu w Polsce zamknięto 1000 sklepów z dopalaczami, a w ubiegły piątek (tj. 8 października) posłowie przegłosowali projekt ustawy uniemożliwiający handel dopalaczami. W Myślenicach sklep z tymi substancjami został zaplombowany 4 października przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną. - Pierwsza ogólnopolska akcja przeciwko dopalaczom odbyła się na początku września. W pierwszy dzień sklepy kontrolowały Urzędy Skarbowe, w drugi Sanepid, a w trzeci policja. Kolejne kontrole przeprowadziliśmy 4 października. Naszym celem było sprawdzenie, czy w sklepie sprzedawany jest „Tajfun”, środek, który mógł zawierać substancje szkodliwe. Trzykrotnie próbowaliśmy przeprowadzić kontrolę. Bezskutecznie. Drzwi ciągle były zamknięte, więc założyliśmy na nich plomby – mówi Marta Moskal z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Na witrynie zamkniętego w Myślenicach sklepu widniał numer z dopiskiem „W nagłych przypadkach”. Zachęcił nas do tego, aby sprawdzić, czy mimo zamknięcia sklepów, można zdobyć dopalacze w naszym mieście. Pierwsza próba nie powiodła się. Ten numer okazał się nieaktywny.

Rzecznika KPP w Myślenicach zapytaliśmy, czy policja jest przygotowana na handel dopalaczami z drugiej ręki. Przecież osoby, które zakupiły towar mogą starać się odzyskać pieniądze, a najprostszym sposobem na to, będzie jego szybkie upłynnienie. – Nie wykluczamy takiej możliwości, że dopalacze mogą być sprzedawane poza sklepem, który de facto, jako podmiot gospodarczy działał legalnie. Natomiast w mieście można było spotkać się z plakatami i ulotkami na których widniał numer telefonu. Podejrzewamy, że ktoś chciał ten numer, mówiąc kolokwialnie „sprzedać” i wybrał taki sposób. W przypadku próby rozpowszechnienia takich środków, będziemy mieć do czynienia z przestępstwem – usłyszeliśmy od Szymona Sali.

Policjanci sprawdzali również rzekome adresy pod którymi miały znajdować się sklepy z dopalaczami. Według ulotki, która trafiła do naszej redakcji, sklep miał się znajdować na Rynku nad tzw. „Arkadami”. – Śledczy sprawdzali ten adres, ale z naszego rozpoznania wynika, że sklep w tym miejscu nie istnieje. Możliwe, że wizytówka służyła, tak jak mówiłem wcześniej rozreklamowaniu numeru – tłumaczy nam Szymon Sala. Policja sprawdzała również informacje o rzekomym przeniesieniu sklepu z ul. Dunin-Brzezińskiego na ul. Zdrojową, jednak okazały się nieprawdziwe.

Postanowiliśmy sprawdzić czy numer z ulotki jest aktywny. Zadzwoniliśmy pod niego w przeddzień (7 października) przegłosowania przez Sejm ustawy ws. zwalczania dopalaczy na mocy której na terenie Polski nie będzie można produkować i wprowadzać do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, czyli np. dopalacze. Po kilku sygnałach odezwał się głos mężczyzny, który oświadczył, że co nieco mu zostało i po przeprowadzeniu krótkiego wywiadu – skąd jesteśmy i co nas interesuje, był skłonny umówić się z nami „na telefon”, kiedy będziemy już zdecydowani na zakupy. Dopisek na ulotce „Dostawa na telefon” w tym przypadku okazał się prawdziwy.

- W takich przypadkach policja prowadzi szereg czynności operacyjnych, określonych m.in. w art. 19 i 20 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o policji – komentuje rzecznik KPP w Myślenicach.

Kiedy sanepid niespełna dwa tygodnie temu zamknął sklepy z dopalaczami w całym kraju, pochodzący z Łodzi właściciel sieci Smartszop, nazwany przez media królem dopalaczy mówił, że dziennie sieć traci 400 tys. zł. To obrazuje skalę tego zjawiska. W czerwcu placówek oferujących taki towar było w Polsce 200, a we wrześniu już prawie 1000.

- W tych środkach można znaleźć niemal wszystko. Największe niebezpieczeństwo związane z dopalaczami polega na tym, że nie wiadomo co wchodzi w ich skład. Na opakowaniu nie znajduje się spis substancji jakie zawiera produkt, a mogą to być metale ciężkie, ołów, rtęć, inne chemikalia, a nawet pestycydy – podczas konferencji dla młodzieży nt. narkotyków w MOKiS mówił prof. dr hab. med. Janusz Pach, emerytowany konsultant ds. toksykologii oraz policjant pracujący w Zespole Prewencji Kryminalnej, Nieletnich i Patologii KWP w Krakowie.

W dniu 8 października Sejm przyjął nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Projekt wprowadza przepisy, które zakazują wytwarzania i wprowadzania do obrotu na terenie Polski jakichkolwiek substancji (niezależnie od ich stanu fizycznego i źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów oraz ich części - red.) lub produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, czyli tzw. środków zastępczych.

Piotr Jagniewski Piotr Jagniewski Autor artykułu

Reporter, redaktor, fotograf. Lubi dobrze opowiedziane historie i ludzi z pasją, którzy potrafią się nimi dzielić. Z gazetą związany w latach 2006-2018. W latach 2014-2018 pełnił funkcję redaktora naczelnego. (REPORTAŻ, WYWIAD, WYDARZENIA, LUDZIE, SAMORZĄD)