Kiedy starość wadziła się z młodością

Kiedy starość wadziła się z młodością
Tomasz Pudłocki na wykładzie w Muzeum Niepodległości Fot. R. Podmokły

W historii świata sto, czy nawet dwieście lat, to jak mgnienie oka, ale w historii cywilizacji, to już całkiem sporo. Ledwie sto lat temu (z pewnym okładem) średnia długość życia mężczyzn w Europie wynosiła zaledwie 27 lat.

W XIX wieku, uchodzący za wyjątkowych czyścioszków, Niemcy kąpali 5 razy do roku, a i tak był to najlepszy wynik na Starym kontynencie. Co przyniósł koniec wieku XIX i początek XX, że tak wiele zmieniło się do czasów obecnych w kwestiach średniej długości życia i samego podejścia do higieny?

Tego można było się dowiedzieć od dr hab. Tomasza Pudłockiego podczas niezwykle ciekawego wykładu pt. „Postrzeganie starości przed I wojną światową”, który odbył się w Muzeum Niepodległości.

Wykład Tomasza Pudłockiego był ukierunkowany głównie na wiek XIX, ponieważ to właśnie wtedy doszło do pierwszej, tak otwartej konfrontacji „starych” z „młodymi”. Na różnych polach się ta konfrontacja odbywała – w polityce, w sztuce i w obyczajowości. Zarzewiem takich zmian była Rewolucja Francuska, która miała w założeniu zmieść wszelkie oznaki „starego porządku” i zapewnić dopływ „świeżej krwi” - i słowo krew jest w tym przypadku kluczowe. O następne odmłodzenie postarał się już Napoleon, który mianował często bardzo młodych generałów. Starość naturalnie się broniła, bo niemal cały wiek XIX był „przeciąganiem liny” między starymi i młodymi. Kongres Wiedeński, Wiosna Ludów, Komuna Paryska i jeszcze kilka wydarzeń było poniekąd emanacją tego pokoleniowego konfliktu.

Nie inaczej było w sztuce, gdzie romantycy toczyli boje z pozytywistami. Jak to się stało, że starość wyszła z tego starcia obronną ręką, a w każdym razie wiatr historii nie zdmuchnął wszystkich dojrzałych ludzi z życia publicznego? Być może stało się tak dlatego, że niebagatelną rolę w polityce, ale również w czymś, co określilibyśmy dzisiaj jako życie medialne, odgrywali ludzie nazywani „krzepkimi starcami”. Cesarz Austro-Węgier Franciszek Józef I mógł mieć nawet 80 lat, ale zawsze fotografowano go w mundurze, dzięki czemu krzepko wyglądał na każdym zdjęciu i nikt (poza bohaterami prozy Haśka) nie odważyłby się nazwać go „starym piernikiem”. Wilhelm I, mimo upływających lat, prowadził życie tak aktywne, że mógłby mu pozazdrościć nie jeden nastolatek. Bardzo dojrzałym wiekiem legitymowali się również zwierzchnicy kościoła, których na dodatek zwykły obywatel miał dużo mniejszą szansę spotkać osobiście, co czyniło ich postaciami jeszcze bardziej dystyngowanymi. Rozwój medycyny również wpłynął na inne postrzeganie starości, bo tych dojrzałych ludzi zaczynało być po prostu więcej i stanowili coraz większą siłę. Oczywiście nie wszyscy starsi ludzie mieli należne im poważanie. Starzy kawalerowie czy stare panny byli obiektem drwin i uznawano ich za ludzi, którym się nie udało, „niekompletnych”, albo - jak dzisiaj byśmy powiedzieli z angielska - „outsiderów”. Zupełnie inaczej natomiast postrzegano wdowy. Niezależnie od wieku cieszyły się szacunkiem, miały duże poważanie w społeczeństwie, ich status materialny pozwalał im na niezależność, a przy okazji czynił obiektem westchnień dla adoratorów. Coraz więcej do powiedzenia - dosłownie i w przenośni - miały również kobiety po 40-stce. Uwolnione od obowiązków względem dzieci czy męża, niezależne, mogły wreszcie sprawdzić się poza domem, co często owocowało jakąś działalnością społeczną w ramach rozmaitych organizacji, jakie wtedy zaczęły powstawać. Trzeba pamiętać jednak o ważnej kwestii. Powyższe rozważania tyczą się małego odsetka ówczesnego społeczeństwa - ludzi bogatych, na stanowiskach, z kręgu politycznej czy finansowej elity. Większa część ludzi żyła w standardzie higieny i warunkach, które z dzisiejszej perspektywy byłyby trudne do zaakceptowania dla kogokolwiek, ale to, co XIX wiek zaczął w elitach, w XX wieku zaczęło być przyswajane przez niższe warstwy wraz z rozwojem cywilizacyjnym, przemysłowym, kulturalnym czy oświatowym.

Na koniec słowa uznania pod adresem Muzeum Niepodległości, bo Tomasz Pudłocki to kolejny przykład prelegenta, który ogromną wiedzę łączy z nie mniejszą umiejętnością jej atrakcyjnego przekazywania.

 

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).