Kobiety Andrzeja Bały
Wystawa „Spojrzenie kobiety” w myślenickim Domu Greckim odbywająca się w ramach Dni Myślenic z cyklu „Myśleniczanie na Dni Myślenic” jest 5 wystawą indywidualną profesora.
Wcześniej prezentował swe obrazy na wystawie Miejskim Domu Kultury w Myślenicach – 1993 r. i trzykrotnie w myślenickiej Galerii Sztuki Współczesnej – w 1995, 1996 i 1999 roku oraz brał udział w wystawach zbiorowych w Miejskich Domach Kultury w Nowym Targu i Myślenicach. Jego prace znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce, Austrii, Niemczech i USA.
Od dziecka chciał być artystą ale okoliczności dziejowe nie sprzyjały i został fizykiem. Po studiach w katowickiej WSP poświęcił się pracy pedagogicznej. Od 1958 do 1996 roku uczył fizyki i astronomii w myślenickim LO. Wszyscy ceniliśmy go nie tylko za nieprzeciętną wiedzę ale też za dowcip i humor. Ale nikt nie przypuszczał, że w duszy szanowanego profesora od fizyki tli się sztuka. Konkretny i wymagający nie dawał tego po sobie poznać.
Maluje od 37 lat. Jego obrazy olejne na dykcie pogrupować można tematycznie następująco: portrety kobiet - jest ich najwięcej, maluje je od lat, ale są też martwe natury, pejzaże, kwiaty.
W 1999 roku zaskoczył nas nową w swej twórczości tematyką – cyklem obrazów o tematyce religijnej, przedstawiających mękę Pana Jezusa. Wystawa prezentowana była w myślenickiej Galerii Sztuki Współczesnej.
Charakterystyczną cechą malarstwa Bały jest „witrażowość”. Artysta grubą kreską wydziela elementy składowe dzieła. Kolejną cechą jest też przede wszystkim nieagresywność i stonowanie barw. Artysta niebanalnie potrafi operować kolorem. Jego obrazy są estetycznie wyrafinowane. „Maluje obrazy jasne, przyjazne, ładnie patrzące na widza, bez śladu pretensji”. Rzadko korzysta z modeli, raczej opiera się na wewnętrznych przemyśleniach. Artystyczni przewodnicy profesora to: Gauguin, Modigliani, Nowosielski, Wróblewski, Mikulski. To ich kontempluje niestrudzenie i podpatruje.
Jak pisze Marek Sołtysik w swej recenzji nt. malarstwa Bały: „…Panie i panny, uchwycone w chwilach zadumy, w momencie darowanym, wydartym monotonii codziennych czynności, albo po prostu odświętne, trzymające fason, w kapeluszach, zdają się być centymetr po centymetrze odtworzone na podstawie wizji, jaką profesor nosił gdzieś między głową a sercem. Od dawna – bo modelki są takie trochę z wczesnych lat sześćdziesiątych. Tak czy inaczej, twarze kobiet z obrazów Andrzeja Bały, rozmarzone, opiekuńcze zarazem i słodkie, zawsze można rozpoznać w tłumie innych obrazów, podobnie jak twarze kobiet i dzieci pędzla chluby Ecole de Paris, Rajmunda Kanelby.”
Bożena Kobiałka