Płoną trawy w całym regionie

Płoną trawy w całym regionie

Myślenice, Dobczyce, Sułkowice, Siepraw, Wiśniowa, Raciechowice, Pcim, Tokarnia, Lubień. Nieużytki płoną we wszystkich miejscowościach powiatu, bez wyjątku. Gospodarze są przekonani, że wypalając pola i łąki użyźniają glebę. -To śmiertelnie niebezpieczne! Nie tylko dla ludzi, ale i dla zwierząt - zwracają uwagę strażacy

Od dwóch tygodni nie milkną syreny alarmowe na terenie całego powiatu. To jeden z najtrudniejszych okresów w zawodzie strażaka, a co trzecia akcja w rocznym zestawieniu pochodzi właśnie z początku wiosny i dotyczy płonących nieużytków. W strażackim żargonie mówi się, że ruszył „sezon na wypalanie”. Każdego roku pierwszym słonecznym dniom towarzyszy plaga pożarów. Płoną pola, łąki, a w następstwie podpaleń często lasy, czasem przydomowe zabudowania.

Ludzie żyją w przekonaniu, że spalanie trawy spowoduje szybszy i bujniejszy jej odrost, a w dodatku użyźnia glebę. - To mit. Trzeba pamiętać, że po zimie trawy są wysuszone i palą się bardzo szybko, ogień wyjaławia glebę powodując ogromne straty w ekosystemie. W dodatku w płomieniach giną zwierzęta, a pożary zatruwają środowisko stanowiąc zagrożenie dla ludzi oraz ich dobytku - zwraca uwagę Marian Rokosz, rzecznik PSP w Myślenicach.

Gospodarze za nic mają sobie obowiązujące prawo, ignorują grożące im kary, a nawet widmo 10 lat więzienia w przypadku stworzenia zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób lub spowodowania dużych strat materialnych nie robi na nich wrażenia. Podkładają ogień, bo jak mówi wielu z nich „taka jest tradycja”, „zawsze tak się robiło”, „to przecież dla dobra natury”, a „panowanie nad nim to nic trudnego”. - Trudno jest zapanować nad ogniem, który podczas pożaru potrafi się przemieszczać z prędkością 20 km/h. W przypadku gwałtownej zmiany kierunku wiatru, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania - kontrują strażacy.

Tylko w ostatnich dniach wyjeżdżali do 35 pożarów. - Nieużytki płoną we wszystkich miejscowościach powiatu bez wyjątku. Przed kilkoma laty w statystykach przodowała gmina Siepraw, do tej pory najwięcej zgłoszeń mieliśmy w gminie Sułkowice, ale pożary gasimy również w Myślenicach, Dobczycach, Pcimiu i Wiśniowej - mówi Marian Rokosz. Jak przyznaje; strażacy często na miejsce dojeżdżają w ostatniej chwili. Tak było w Rudniku, gdzie ogień wymknął się spod kontroli i dotarł do sąsiedniego lasu. Podobny scenariusz rozegrał się w Myślenicach przy ul. Daszyńskiego, gdzie ogień zaczął trawić ściółkę leśną i częściowo drzewa wypalając pół hektara.

Do jednych z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Myślenicach strażacy zaliczają pola między ulicami Sobieskiego i Dąbrowskiego ciągnące się w kierunku stacji benzynowej. - W tym miejscu pożar rozprzestrzeniał się wyjątkowo szybko i stwarzał zagrożenie dla kolejnych pól i obiektów - relacjonują strażacy z OSP Śródmieście, którzy brali udział w akcji gaśniczej.

Wiele z tych wezwań jest szczególnie niebezpieczne ze względu na usytuowanie łąk i nieużytków do których zazwyczaj nie prowadzą żadne drogi. Nierzadko strażacy po opuszczeniu wozu bojowego są zmuszeni pokonać pieszo 1,5 km. Kiedy już zjawiają się na miejscu świadkowie mówią, że zadzwonili zaraz po tym jak dostrzegli ogień. Ustalenie sprawcy graniczy z cudem. - Mieszkańcy najczęściej wskazują na samozapłon. W tym roku zaledwie w 10 przypadkach udało nam się ujawnić sprawców wykroczeń. Mandaty wysokości 500 zł wystawiliśmy w Myślenicach i Wierzbanowej - przyznaje Dawid Wietrzyk.

Mimo ogromnej skali zjawiska, widać poprawę. - Przez kilka ostatnich lat prowadzimy szeroko zakrojoną akcję informacyjną na temat zakazu wypalania traw. W analogicznym okresie zeszłego roku mieliśmy o 70 wyjazdów więcej. Mamy nadzieję, że wzrasta świadomość mieszkańców, a nie jest to wyłącznie zasługa warunków pogodowych - wyjaśnia Marian Rokosz. Czy to oznacza, że najgorsze za nami? Marian Rokosz przyznaje, że sezon wypalania traw uzależniony jest od pogody i trwa do czasu pierwszego dużego deszczu. - Kiedy trawa zielona przerośnie suchą, telefon i syreny alarmowe milkną - przyznaje.

Piotr Jagniewski Piotr Jagniewski Autor artykułu

Reporter, redaktor, fotograf. Lubi dobrze opowiedziane historie i ludzi z pasją, którzy potrafią się nimi dzielić. Z gazetą związany w latach 2006-2018. W latach 2014-2018 pełnił funkcję redaktora naczelnego. (REPORTAŻ, WYWIAD, WYDARZENIA, LUDZIE, SAMORZĄD)