Pożegnanie żołnierza niezłomnego

Region 20 lutego 2014 Wydanie 7/2014
Pożegnanie żołnierza niezłomnego
Pożegnanie żołnierza niezłomnego

Na krakowskim cmentarzu w Batowicach 7 lutego, został pochowany Adam Jaroń, ostatni z grupy Myśleniczan, żołnierzy zgrupowania partyzanckiego AK „Błyskawica”, którego dowódcą był mjr Józef Kuraś ps. „Ogień”. W ostatniej drodze zmarłemu towarzyszyła rodzina oraz rekonstruktorzy ze Społecznego Komitetu Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej „Rocha” i Zgrupowania „Błyskawica” w Waksmundzie

Adam Jaroń wraz ze swoim bratem Zbigniewem oraz Zygmuntem Koskiem, w jesieni 1946 roku, wstąpili w szeregi 5. kompanii „Błyskawicy” operującej w okolicach Bieńkówki, Trzebunii i Stróży. Do kompanii wprowadzili ich koledzy z Myślenic - Aleksander Siuta i Tadeusz Bielak. Jaroniowie mieli wówczas szesnaście lat, pozostali towarzysze byli rok, dwa lata starsi. Wszyscy brali udział w operacjach partyzanckich jakie prowadził wówczas ich oddział dowodzony przez Edwarda Rymarczyka ps. „Tarzan”. Najważniejsza była akcja informacyjna przed wyborami, które odbyły się w styczniu 1947 roku. Na początku lutego oddział wpadł w zasadzkę przygotowaną przez bezpiekę. W potyczce zginął jeden partyzant, ale z drugiej strony było dwóch zabitych. Zastrzeleni zostali funkcjonariusz UB i milicjant. Partyzantom udało się wyrwać z okrążenia. M.in. udział w tej walce zaważył później na wysokim wyroku jaki otrzymali młodzi Myśleniczanie.

Po wygraniu przez komunistów sfałszowanych wyborów oraz po zastrzeleniu Józefa Kurasia i ogłoszeniu amnestii dla żołnierzy podziemia 5 kompania uległa rozwiązaniu. Jednak Jaroniowie nie zamierzali zaprzestać działalności niepodległościowej. Jak pisze Ziemowit Kalinowski w książce pt. „Bohaterowie wyklęci na ziemi myślenickiej w latach 1945 – 1956” (książka do nabycia w Muzeum Regionalnym „Dom Grecki) - „... Wśród tych, którzy postanowili się nie ujawniać byli m.in. bracia Zbigniew i Adam Jaroniowie oraz Zygmunt Kosek a także Tadeusz Bielak. Jaroniowie i Kosek byli wówczas urlopowani z oddziału i przebywali w domach. Jak wyjaśniali później UB-ekom (po aresztowaniu) nie ujawnili się gdyż nie mieli zgody dowódcy. (…) W śledztwie trafili na osławionego funkcjonariusza PUBP w Myślenicach Romana Mieleckiego. Już 3 czerwca stanęli przed sądem. Była to rozprawa pokazowa, która odbyła się w kinie Wisła w Myślenicach. W sali spędzono działaczy PPR i SL oraz milicjantów i ORMO-wców, a także innych służalców nowej władzy, którzy stanowili widownię. W trakcie procesu tak jak i w śledztwie nie zamierzano udowadniać winy podejrzanym, a tym bardziej pytać ich o motywy postępowania. Proces oparty na wzorach sowieckich był wyreżyserowany. Oskarżyciel odczytywał akt oskarżenia, w którym obwiniano sądzonych głównie o napady rabunkowe, ale i o „zamiar obalenia siłą ustroju demokratycznego”. Od oskarżonych wymagano przyznania się do winy, co bezpieka zapewniła sobie torturami w czasie śledztwa. Po krótkim procesie ogłaszano wyrok, który musiał być surowy. Miało to służyć zastraszeniu społeczeństwa. Zygmunta Koska ps. „Twardowski” skazano na karę śmierci, Zbigniewa Jaronia na dziesięć lat pozbawienia wolności, a Adama Jaronia na sześć lat więzienia. Po ogłoszeniu wyroku przewieziono ich do Krakowa, gdzie Jaroniowie rozpoczęli odbywanie kary, a rodzina Koska podjęła walkę o uratowanie mu życia. ...”. Adam Jaroń z więzienia został zwolniony dopiero 28 stycznia 1953 roku, praktycznie po odsiedzeniu całego wyroku. Po wyjściu na wolność, tak jak wszyscy żołnierze wyklęci był przez wiele lat inwigilowany. Dopiero po 1989 roku doczekał się rehabilitacji. Sąd RP uchylił poprzedni wyrok i Adam Jaroń został oczyszczony z wszelkich zarzutów. Jego walka został uznana za działalność na rzecz niepodległego państwa polskiego.

Witold Rozwadowski