KWW Jarosława Szlachetki

Pracownicy z BAT mogą mieć problem z nową pracą

Pracownicy z BAT mogą mieć problem z nową pracą
Wojciech Tomal, przewodniczący NSZZ Solidarność, fot. Piotr Jagniewski

 Działalność związkowa jest jak najbardziej potrzebna. Trzeba to robić z głową. Nie na zasadzie zaciśniętych pięści i wojny. To jedyna możliwość, kiedy pracownicy w sposób zorganizowany mogą rozmawiać z pracodawcą i pokazywać, że interes jest wspólny. Myślę, że udało nam się osiągnąć sukces, a nasze działania przełożyły się na wyniki wynegocjowanych warunków

 – mówi Wojciech Tomal, przewodniczący NSZZ „Solidarność” na terenie likwidowanej fabryki British American Tabacco w Jaworniku

 

Proces likwidacji fabryki British American Tabacco w Jaworniku wkroczył w fazę zwolnień. Pod koniec września pracę straciło 250 osób z planowanych 580. Kolejne osoby odejdą z końcem października. Jak przebiega proces wygaszania fabryki od wewnątrz?

Zwolnienia odbywają się według harmonogramu, który został ustalony z pracodawcą na etapie negocjacji. Pierwsza, najliczniejsza grupa pracowników, tak jak Pan mówi opuściła fabrykę z końcem września. Było to prawie 250 osób. Druga fala przewidziana jest na koniec października i będzie to około 140 osób, natomiast trzecia będzie miała miejsce na początku stycznia. Wtedy nastąpi definitywne zakończenie produkcji. Na miejscu zostanie grupa pracowników, która będzie miała na celu przygotowanie zakładu do całkowitego wygaszenia. Polegać ono będzie na demontażu maszyn i opróżnieniu sal produkcyjnych. W między czasie stopniowo likwidowane będą miejsca pracy w kadrach i księgowości. Ostateczne zamknięcie fabryki planowane jest na koniec maja 2011 roku.

Ilu osobom z pierwszej fali zwolnień udało się znaleźć pracę? Utrzymuje Pan kontakt z tymi ludźmi?

Tak, z pojedynczymi osobami utrzymuję kontakt. Jednak nie prowadzimy statystyk. Nie mamy też informacji od pracowników, że znaleźli pracę. Nie meldują nam tego. Wiemy, że po zasiłek zgłosiło się prawie 100 osób z 250 zwolnionych w pierwszej turze - 86 w Myślenicach i 10 w Dobczycach.

Mieli Państwo prawo głosu podczas wyboru firmy obsługującej program outplacement’owy w BAT?

BAT dokonując wyboru firmy outplacement’owej nie konsultował z nami tej decyzji. Potrafimy to zrozumieć - to BAT przeznacza swoje środki na finansowanie pracy tej firmy. Staraliśmy się jednak przedstawiać nasze uwagi i oczekiwania w miarę naszej wiedzy i przekazanych nam przez pracodawcę informacji o wyborze firmy. Jednym z naszych oczekiwań było to, aby zapłata dla tej firmy była uzależniona od wyników – konkretnych miejsc pracy pozyskanych dla pracowników.

Udało się to osiągnąć?

Podobno tak, ale nie znam treści umowy. Nie została nam przedstawiona. Mieliśmy możliwość wyrażenia opinii, ale nie poznaliśmy wszystkich szczegółów towarzyszących doborowi tej firmy.

Maciej Mianowski z DBM Polska, firmy wynajętej przez zarząd BAT do przeprowadzenia zwolnień monitorowanych chwalił się w mediach, że na 250 zwalnianych w pierwszej turze, aż 200 przystąpiło do programu… te szkolenia pomagają?

Zainteresowanie wśród pracowników tym programem jest duże. To fakt. Ludzie chcą korzystać z kursów i szkoleń oferowanych przez firmę. Każdy pracownik jest objęty sześciomiesięcznym programem wsparcia. Okres ten zaczyna się na trzy miesiące przed dniem zakończenia pracy i pracownik powinien być objęty wsparciem przez trzy miesiące po odejściu z pracy. Tak, aby w każdej chwili mógł liczyć na wsparcie doradcy. W ramach programu, pracownik spotyka się z nim kilkakrotnie. To indywidualne rozmowy, konkretna pomoc np. w pisaniu CV, przygotowanie do rozmów kwalifikacyjnych itp. Program ten jest dosyć złożony i dlatego jestem daleki od dokonywania oceny w trakcie jego trwania.

Jednak Dziennikowi Polskiemu powiedział Pan: „(…) Mam pewne obawy, co do efektów pracy tej firmy. Owszem, wygląda na to, że wykonuje ona solidnie swoje zadania, ale nie sadzę, aby przyniosły one oczekiwany przez nas efekt w postaci znalezienia nowych miejsc pracy”…

Tu akurat poruszył Pan delikatny temat. Moja wypowiedź w tej gazecie została troszeczkę zmieniona. Faktem jest i z tego się nie wycofuję, że mamy obawy, co do osiągnięcia oczekiwanych wyników finalnych. W naszym przekonaniu, rola firmy wspierającej pracowników powinna polegać na tym, aby po przeprowadzonych szkoleniach i wsparciu - jak największa ilość zwalnianych podjęła nową pracę. Sukces przekładać się powinien na to, ilu osobom się to uda. Obawy mogą wynikać nie tylko z formy pracy tej firmy, ale i ze skali tego zjawiska - ilości zwalnianych ludzi i możliwości na lokalnym rynku pracy. Podczas rozmowy z Dziennikiem nie powiedziałem, że firma przygotowuje mało ofert pracy. Ja mówiłem, że jakość tych ofert pozostawia wiele do życzenia.

Jakie to oferty?

W wielu przypadkach pracodawcy na terenie powiatu szukają kogoś do pracy na czas ściśle określony. Duża firma z Dobczyc szukała, ale z zaznaczeniem, że to zajęcie na trzy miesiące. Problemem naszych pracowników jest również to, że standardy pracy do jakich byli przyzwyczajeni w ramach naszej firmy były wysokie i w sposób naturalny przekładają się na wysokie oczekiwania. To też powoduje, że oferty są mocno weryfikowane. Życzę wszystkim jak najlepiej, jednak wiele osób z BAT może mieć problem ze znalezieniem pracy na takich warunkach jak dotychczas. I to właśnie nas martwi.

Firma prowadząca program outplacement’owy powinna szukać oferty pracy dla zwalnianych osób, czy jedynie pokazywać w jaki sposób należy poruszać się po rynku pracy?

Na pewno taka firma nie rozwiąże problemów za samych pracowników. To nie jest tak, że pracownik skorzysta z pomocy i będzie miał załatwioną pracę. On sam musi wykazać zainteresowanie i szukać nowego zajęcia, natomiast firma przygotowuje go do tego, aby zrobił to z jak najlepszym efektem. Żeby był skuteczny. Z tego co wiem, DBM Polska prowadzi rozmowy z lokalnymi pracodawcami, zbiera informacje, wyszukuje oferty w internecie. Ja nie dokonuje ocen dotyczących skutków tych rozmów.

Podobno BAT należał do czołówki firm w regionie pod względem oferowanych zarobków.

Gdyby Pan zapytał pracownika naszej firmy dwa lata temu o zarobki, to pewnie odpowiedziałby, że taką robotę znajdzie wszędzie. Teraz ci ludzie przyznają, że ciężko będzie zdobyć taką pracę. Kolejnym problemem jest to, że ludzie pracujący kilkanaście lat w jednym miejscu nagle pozostają bez zajęcia. Największą liczbę stanowią ludzie z małych miejscowości, w średnim wieku 40-50 lat i powyżej. Przeważają w niej kobiety i to samo w sobie generuje problem.

Kobietom trudniej znaleźć pracę w naszym powiecie?

Jeśli mówimy o ludziach z produkcji, wykonujących proste prace przy obsłudze maszyn, to nie mają wyższego wykształcenia. To bardzo dobrzy pracownicy, ale nie posiadają szerokich kwalifikacji i różnych wymaganych umiejętności. Jeśli mówimy o paniach w średnim wieku i starszych, które myślą o pracy w Krakowie za minimalne wynagrodzenie i te panie odliczą sobie koszty dojazdu, to po odejściu z BAT okazuje się, że taka oferta jest trudna do zaakceptowania. Skala problemu jest bardzo duża. Chciałbym być optymistą. Cieszyłbym się gdyby się okazało, że wszyscy zwalniani znajdą pracę, ale to będzie bardzo trudne.

A odprawy? Wiele mówiło się o ich wysokości, w jakim przedziale się mieszczą? Ile średnio dany pracownik otrzymał pieniędzy?

Odprawy są naliczane zgodnie z porozumieniem, jakie zawarliśmy z firmą. Uwzględniają staż pracy w firmie i są proporcjonalne do wysokości zarobków indywidualnych pracowników. Rozpiętość wynagrodzeń jest duża. Liczymy lata pracy, przez nie mnożymy miesięczne wynagrodzenie wraz z wypracowanym czynnikiem premiowym. Robimy wszystko i dbamy o to, aby ten czynnik do końca był na maksymalnie wysokim poziomie.

Osoby, które we wrześniu kończyły pracę, czynnik premiowy w odprawach miały na maksymalnym poziomie 30%.

Zawsze zależało nam na dobrej współpracy związku i zarządu firmy. Trzeba osiągać porozumienie nie na zasadzie wojny i kontrowersji, ale podczas wspólnych rozmów i z wzajemnym szacunkiem, tak, aby współpraca przynosiła korzyści. Działalność związkowa jest bardzo potrzebna i wymaga dużo rozsądku. Trzeba to robić z głową. Nie na zasadzie zaciśniętych pięści i wojny. To jedyna możliwość kiedy pracownicy w sposób zorganizowany mogą dbać o swoje prawa, rozmawiać z pracodawcą i pokazywać, że interes jest wspólny. Myślę, że udało nam się osiągnąć sukces, a nasze działania przełożyły się na wynik wynegocjowanych warunków.

Zgodzi się Pan z twierdzeniem, że odprawy nie spełniają swojej roli? Że tak duży zastrzyk gotówki zamiast mobilizować, sprawia, że zwalniane osoby nie szukają pracy, bo czują się bezpiecznie, co w perspektywie czasu może okazać się złudne?

Uważam, że to nie jest właściwy kierunek rozumowania. Nie można myśleć w taki sposób, bo za chwilę dojdziemy do wniosku, że zrobiliśmy krzywdę tym ludziom, dając im pieniądze. Na pewno część osób z rozsądkiem wykorzysta te pieniądze, ale znajdą się i tacy, którzy mogą je wydać bez większego namysłu. Skupiliśmy się na tym, aby odprawy były jak najwyższe, bo chodziło o to, żeby pomóc ludziom w okresie, kiedy nie będą mieli pracy. Żeby nie zostali pozbawieni środków do życia. Ale to nie zwalnia nikogo z potrzeby poszukiwania pracy.  My nie rozwiążemy problemów wszystkich pracowników. Mamy nadzieję, że większość ludzi zrobi właściwy użytek z tych odpraw. Nie mamy wpływu na to, że ktoś je przeje i nie będzie chciało mu się pracować, bo z pieniędzmi z odprawy poczuje się bezpieczny. Nie zgodzę się z tym, że jest to złe działanie, że w ten sposób ludzie zostali pozbawieni czujności, czy mobilizacji do szukania pracy.

Rozmawiali Państwo jako przedstawiciele pracowników o przyszłości fabryki, o jej terenie i o tym co zarząd BAT ma zamiar zrobić z majątkiem? Wiadomo co i czy w ogóle powstanie w tym miejscu?

Zarząd BAT nie jest skłonny do chwalenia się swoimi zamiarami dotyczącymi firmy w przyszłości. Wiemy, że budynki i działka mają być sprzedane, natomiast nie mamy bliższych informacji. Nie ukrywam, że dla nas – pracowników, jest to rzecz bardzo istotna. Gdyby okazało się, że jest jakiś inwestor, który chce uruchomić działalność, to jest to potencjalne miejsce, które stwarza warunki do pozyskania pracy. Wiążemy z tym pewne nadzieje. BAT jednak nie zdradza nam na tym etapie swoich planów.

Piotr Jagniewski Piotr Jagniewski Autor artykułu

Reporter, redaktor, fotograf. Lubi dobrze opowiedziane historie i ludzi z pasją, którzy potrafią się nimi dzielić. Z gazetą związany w latach 2006-2018. W latach 2014-2018 pełnił funkcję redaktora naczelnego. (REPORTAŻ, WYWIAD, WYDARZENIA, LUDZIE, SAMORZĄD)