Roboty chirurgiczne Część 5 – Sukcesy medyczne i porażka ekonomiczna

Roboty chirurgiczne
Część 5 – Sukcesy medyczne i porażka ekonomiczna
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

W zeszłym tygodniu w felietonie należącym do tej serii opisałem skrótowo robota chirurgicznego o nazwie ZEUS. Robot ten wyposażony był w endoskopową kamerę (sterowaną głosem lekarza!), wprowadzaną do wnętrza ciała pacjenta, która przekazywała na konsolę, przy której siedział chirurg, trójwymiarowy obraz operowanego narządu i w wykonujące operację dwa ramiona robocze, także wprowadzone do wnętrza ciała pacjenta i sterowane elektronicznie za pomocą manipulatorów trzymanych w rękach chirurga. Przypomnę (była o tym mowa w poprzednim artykule), że ZEUS nie był robotem programowanym do samodzielnego wykonywania operacji, tylko rodzajem precyzyjnego

manipulatora, sterowanego ze specjalnej konsoli przez chirurga, który widział pole operacyjne poprzez wprowadzaną do wnętrza ciała pacjenta kamerę endoskopową.

Roboty ZEUS były stosowane przy operacjach kardiochirurgicznych, w chirurgii jamy brzusznej, ginekologii i urologii. W latach 2000 – 2002 przeprowadzono przy pomocy tego robota kilkadziesiąt operacji – wszystkie udane. Ponieważ robot wykonujący operację na pacjencie był fizycznie oddzielony od konsoli, przy której pracował chirurg (pomiędzy tymi dwoma częściami były tylko elektroniczne połączenia komunikacyjne) 7 września 2001 roku podjęto pionierską próbę teleoperacji. Chirurg (Jacques Marescaux) z konsolą sterującą znajdował się w Nowym Jorku, a 68-letnia pacjentka poddana operacji znajdowała się w Strasburgu. Łączność odbywała się przez Internet. Oczywiście przy stole operacyjnym znajdowała się kompletna ekipa chirurgów gotowych wkroczyć do akcji, gdyby coś poszło nie tak. Nie musieli nawet kiwnąć palcem – robot wykonał operację perfekcyjnie. Cała akcja trwała 54 minuty.

Robot ZEUS nie był idealny. Miał duże wymiary, więc w wielu salach operacyjnych trudno go było umieścić. Operacje wykonywane przy użyciu robota trwały dłużej, niż operacje wykonywane przez chirurga w sposób tradycyjny. No i był bardzo drogi – w 2003 roku kosztował 975 tys. USD. Ale operacje wykonywane przez robota były znacznie wygodniejsze dla lekarza (wygodnie siedział przy konsoli zamiast pochylać się nad pacjentem na stole operacyjnym) i dla pacjenta (zamiast dużej rany pooperacyjnej miał tylko małe otwory, przez które do wnętrza ciała wnikała kamera endoskopowa i ramiona robota wykonujące operację).

Robot ZEUS miał jedną zaletę w stosunku do używanych obecnie robotów chirurgicznych. Jego trzy ramiona mocowano do stołu operacyjnego, co miało zaletę – bo można było poruszać stołem w czasie operacji. Stało punktowe sferyczne kinematycznie roboty używane obecnie, które stoją na osobnej nodze, mają tę zaletę, że są stabilne, ale z drugiej strony, jeśli by ktoś z jakichś powodów ruszył stołem operacyjnym - to trzeba w nich od nowa ustawiać stały punkt robota względem ciała pacjenta.

Robot ZEUS został jednak wyeliminowany z rynku w ten sposób, że produkująca go firma, Computer Motion, została w 2003 roku wykupiona przez produkującą konkurencyjnego robota medycznego Da Vinci firmę Intuitive Surgical Inc. Nowy właściciel natychmiast wstrzymał budowę i sprzedaż robotów ZEUS, dzięki czemu Da Vinci stał się niekwestionowanym liderem na rynku robotów chirurgicznych. O tym robocie napiszę w przyszłym tygodniu.