To dla niej wyjątkowa olimpiada
Sylwia Jaśkowiec zajęła 30. miejsce w biegu łączonym na 15 kilometrów. Zmagająca się z ciężkimi kontuzjami biegaczka z Osieczan do treningów na pełnym obciążeniu wróciła dopiero w grudniu, by dwa miesiące później, stanąć na starcie olimpijskiego biegu. Jak sama podkreśla, jej obecność w Pjongczangu jest wymodlona
- Dzięki determinacji, woli walki, wsparciu kibiców i najbliższych, udało mi się tu wystartować. Myślę, że te igrzyska są też wymodlone. Dostaję wiele sygnałów, że ludzie się modlą, integrują i wspierają mnie duchowo. To taka praca zbiorowa i chciałam podziękować wszystkim, którzy do końca wierzyli we mnie. Dziś możemy się cieszyć z igrzysk, z 30. miejsca - podkreśliła.
W pierwszym występie naszych biegaczek najlepiej spisała się Justyna Kowalczyk, która była 17., tracąc do zwyciężczyni niespełna dwie minuty, Ewelina Marcisz zajęła 31 miejsce, a Martyna Galewicz 41.
Przed naszą biegaczką jeszcze kilka występów, w tym także biegi drużynowe. - Do sztafety jeszcze sporo biegów. Bądźmy spokojni, realizujmy plan i założenia startowe. Im bliżej do startu, tym bardziej będziemy rozwodzić się nad tym tematem. Nie potrafię określić ani ja, ani trener, czy moja obecna forma może jeszcze w najbliższym czasie wzrosnąć - tłumaczyła Sylwia.
- Jestem świadoma swoich słabości i braków, tego, że potrzeba dużo czasu bym w pełni odbudowała formę, przede wszystkim sprinterską. W sztafecie na pewno jednak dam z siebie wszystko i wierzę, że nie wypadniemy gorzej niż na ostatnich wielkich imprezach - dodała. Na ubiegłej olimpiadzie w Soczi, kobieca sztafeta zajęła siódme miejsce, a w Korei panie staną na starcie 17 lutego.