KWW Jarosława Szlachetki

Z Bratankami zagraliśmy w Myślenicach 20 lat temu

Z Bratankami zagraliśmy
w Myślenicach 20 lat temu
Archiwalne kadry z historycznego meczu Fot. S. Cichoń

W historii Myślenic kilkakrotnie gościliśmy piłkarskie mecze międzypaństwowe, których areną był stadion imienia Gustawa Grochala na Zarabiu. Rok temu opisywaliśmy mecz reprezentacji olimpijskiej z Czechosłowacją z 1983 roku, który był formą przygotowań do eliminacyjnego meczu z reprezentacją NRD.

W tym wydaniu przyjrzymy się meczowi, który odbył się dwadzieścia lat temu i również był przygrywką dla naszych olimpijczyków przed eliminacjami do igrzysk olimpijskich. W 1999 roku, dokładnie 1 września, na boisko przy ulicy Piłsudskiego wybiegły olimpijskie drużyny Polski i Węgier.

W ciągu tych 16 lat, które dzieliły oba spotkania zmieniło się niemal wszystko. W Polsce anno domini 1999 nie było już komunizmu, choć postkomuniści byli akurat przy władzy. Nie było już żadnego z państw, z którym sąsiadowaliśmy w 1983, nie należeliśmy już do Układu Warszawskiego ani RWPG, właśnie przyjęto nas do NATO, a do Unii Europejskiej mieliśmy wstąpić już za pięć lat.

Wiele zmieniło się również w piłce nożnej, niestety w naszym przypadku na gorsze. Nie byliśmy już trzecim zespołem na świecie, co więcej od 1986 roku nie udało się nam nawet awansować na turniej mistrzowski, co miało się zmienić dopiero za dwa lata. Zaczynał się również kilkunastoletni okres, kiedy żadnej polskiej drużynie nie udało się awansować do Ligi Mistrzów. W polskiej lidze natomiast szczytowy okres osiągnęła korupcja.

Na arenie międzynarodowej zmieniły się przepisy odnośnie reprezentacji olimpijskich. W 1983 roku mogli w niej grać zawodnicy, którzy nie zagrali wcześniej w żadnym meczu eliminacji do Mistrzostw Świata, czy też na samym Mundialu. Od 1992 roku obowiązywało już tylko ograniczenie wiekowe do 23 lat. To oznaczało, że w 1983 roku oglądaliśmy już w pełni ukształtowanych piłkarzy, często w okolicach trzydziestki, a w 1999 grali zawodnicy, którzy byli dopiero nadziejami piłkarskiej Polski i Węgier.

1 września 1999 roku na początku spotkania przewagę osiągnęli goście, a Imre Szabics dwukrotnie był bliski pokonania Andrzeja Bledzewskiego, najpierw przegrał z nim sytuację sam na sam, a potem niecelnie główkował. Potem do roboty wzięli się Polacy. Z daleka Takacsa próbował zaskoczyć Kamil Kosowski, następnie po wspaniałej akcji Ariela Jakubowskiego z bliska do pustej bramki nie trafił Mirosław Spiżak, a pod koniec pierwszej części spotkania bardzo ładnie w okienko bramki Madziarów pocelował Grzegorz Bonk, ale bramkarz gości ponownie był na miejscu. Po przerwie groźnie strzelał wprowadzony za Pawła Sobczaka Łukasz Sosin, a w 57 minucie kapitalnym strzałem pod poprzeczkę z narożnika boiska popisał się Mirosław Spiżak. Gdy zdawało się, że nasi przycisną, jedna z kontr Bratanków zakończyła się faulem w naszym polu karnym, a Bela Kovacs pewnie wykorzystał „jedenastkę”. Tuż przed końcem spotkania dynamiczna akcja Kamila Kosowskiego zakończyła się jego pojedynkiem sam na sam z bramkarzem, ale jeszcze raz górą był Tamas Takacs i spotkanie zakończyło się remisem. Mecz obserwowało 700 widzów, co było zdecydowanie słabszą frekwencją, niż kilkutysięczny tłum w 1983 roku. Po meczu trener gości Barnabas Tornyi podkreślił, że będzie trzymał kciuki za Polaków w walce o igrzyska w Sydney, natomiast trener Polaków – Paweł Janas był pełen obaw przed meczem z Anglikami, wobec tego, co jego podopieczni zaprezentowali w meczu w Myślenicach. Jak się okazało, obawy były niepotrzebne, bo kilka dni później nasza młodzieżówka w pięknym stylu pokonała w Płocku 3:1 młodych Anglików, w których szeregach grali tak znakomici później piłkarze, zwycięzcy Ligi Mistrzów w barwach Liverpoolu, jak Steven Gerrard czy Jamie Carragher. To oznaczało zwycięstwo w naszej grupie eliminacyjnej i awans do dalszych rozgrywek, ale do igrzysk droga była jeszcze daleka. Polacy potknęli się już na następnej przeszkodzie w listopadowych barażach o wejście do czołowej ósemki Mistrzostw Europy, z których cztery najlepsze zespoły na wiosnę miały zagrać na igrzyskach w Sydney. Po prawdzie, trzeba jednak przyznać, że potknęli się na nie byle kim, bo na młodzieżówce Turcji (2:1 u nas i 0:1 na wyjeździe), a w jej szeregach można było wtedy zobaczyć Yildiraya Basturka i Emre Belozoglu, którzy za trzy lata przywiozą brązowy medal z Mundialu w Korei i Japonii oraz Nihata Kahveci, który tego samego koloru krążek zdobędzie na Euro 2008.

A jak potoczyły się losy bohaterów spotkania w Myślenicach? Kamil Kosowski, Marcin Baszczyński i Arkadiusz Głowacki trafią wkrótce do pierwszej reprezentacji i staną się jej podporami. Dwaj pierwsi zagrają na Mundialu w Niemczech w 2006 roku, trzeci już w 2002 w Korei. Cała trójka będzie stanowić także o sile Wisły Kraków w czasach, gdy trenerem tej drużyny był Henryk Kasperczak. Duże szanse, aby dołączyć do wymienionej trójki Wiślaków zdawał się mieć również niesamowicie utalentowany skrzydłowy Amiki Wronki Tomasz Dawidowski, ale podobnie jak jego myślenicki występ, karierę pokrzyżowały mu kontuzje. Nie spełnił pokładanych w nim nadziei chyba najzdolniejszy z tej generacji Maciej Terlecki, który w meczu z Węgrami wystąpił na nietypowej i niestosowanej już dzisiaj pozycji libero linii obrony w ustawienie 3 – 5 – 2. Poza ligową szarzyznę nie wychynął nigdy piłkarz Górnika Zabrze Grzegorz Bonk. Solidnymi ligowcami stali się obaj bramkarze – Andrzej Bledzewski i Jakub Wierzchowski. Łukasz Kubik wyjechał do Belgii i grał tam w dosyć przeciętnych drużynach, chyba poniżej jego możliwości. Przymierzany wtedy do Wisły Kraków Ariel Jakubowski ostatecznie do niej nie trafił, co chyba mocno zahamowało jego karierę, a Mirosław Spiżak zatrzymał się na etapie drugiej Bundesligi – mimo że wróżono mu o wiele większą karierę. Największe rozczarowanie to jednak autor pięknego gola z Anglikami Paweł Sobczak: w 1999 roku wyglądał na piłkarskie objawienie, ale swego talentu z różnych powodów nie potwierdził chyba nigdy. Całkiem ciekawe kariery zrobili rezerwowi w meczu z Myślenic. Arkadiusz Radomski był filarem reprezentacji w czasach Beenhakkera i Janasa. Maciej Bykowski zdobył Mistrzostwo Polski w barwach Polonii Warszawa, a Łukasz Sosin był przez wiele lat postrachem bramkarzy w lidze cypryjskiej. Osobny rozdział to były pomocnik Amiki Wronki Jarosław Bieniuk, ale w jego przypadku wątki pozasportowe często przysłaniały jego piłkarską wartość, ze szkodą dla samego zawodnika. Również na osobne potraktowanie zasługuje trener Paweł Janas, który trzy lata po meczu w Myślenicach zostanie selekcjonerem pierwszej drużyny naszego kraju i awansuje z nią na Mistrzostwa Świata w Niemczech 2006 roku.

Co było potem – przemilczmy, bo hasło „ale że Dudka nie wzięli”, przeszło już do klasyki kabaretu, a Tomasz Frankowski do dzisiaj ma prawo mieć żal. Na tle naszych zawodników całkiem ciekawe kariery zrobiło kilku reprezentantów Węgier. Bela Kovacs, Zoltan Boor czy Laszlo Bodnar przez wiele lat później grali w dorosłej reprezentacji Węgier. Laszło Bodnar na dodatek w barwach Dynama Kijów i Debrecena zagrał w Lidze Mistrzów. Najzdolniejszymi piłkarzami okazali się jednak Tomasz Hajnal, który rozegrał kilkanaście sezonów w Bundeslidze, w takich klubach jak Schalke, Kaiserslautern, Borussia Dortmund czy Karslruhe oraz Imre Szabics strzelający przez całe lata gola za golem dla VFB Stuttgrat czy Sturmu Graz. Nie przełożyło się to nijak na sukcesy reprezentacji Bratanków, bo jak czekali wtedy na pierwszy awans na Mistrzostwa Świata od Mundialu w Meksyku 1986, tak czekają do dzisiaj, a na Euro po raz pierwszy od 1972 roku pojawili się dopiero przy okazji turnieju w 2016 roku, kiedy poszerzono stawkę drużyn do 24 zespołów.

Podsumowując, olimpijska misja polskiej reprezentacji zakończyła się niepowodzeniem w eliminacjach zarówno w 1983 roku, jak i w 1999. W trzeciej części tej trylogii chcielibyśmy napisać o tych olimpijczykach, którzy ostatecznie na igrzyska pojechali i również mogliśmy ich zobaczyć na myślenickim stadionie. W 1992 roku tuż przed igrzyskami w Barcelonie towarzyski mecz z olimpijską drużyną Egiptu zagrała drużyna Janusza Wójcika, ostatnia do tej pory drużyna piłkarska, której udało się awansować na turniej finałowy i na dodatek zdobyła na nim srebrny medal. Ktokolwiek z naszych czytelników posiada zdjęcia z tego lipcowego sparingu, proszony jest o kontakt z naszą gazetą.

1 września 1999. Stadion Gustawa Grochala w Myślenicach

Polska – Węgry 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 – Spiżak(57’) 1:1 – Kovacs (60’ karny)

Polska: Bledzewski (Wierzchowski 46’) – Baszczyński(Pęczak 46’), Terlecki, Głowacki – Jakubowski (Pluta 50’), Kubik (Bykowski 75’), Bonk(Bieniuk 70’) Dawidowski (Radomski 18’), Kosowski – Sobczak (Sosin 46’), Spiżak

Węgry: Takacs – Bodnar, Stark, Zovath – Baumgartner, Hajnal, Kovacs, Boor, Rosa (Polonkai) – Szabics (Terjek 80), Kabat (Dardai 87)

Sędziował: Mikulski (Lublin)

 

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).