Zabawa w psa
Henryk mówi, że nie jest w Polsce zupełnie źle, bo poczucie humoru w narodzie nie ginie. Na przykład na drzwiach sklepu spożywczego ktoś sprejem napisał: WYPOŻYCZALNIA UŻYWANEJ ŻYWNOŚCI, a na budce z używaną odzieżą zagraniczną pojawił się napis: ODZIEŻ NA ODWAGĘ. Henryk trochę cieszy się z tych dowcipów i mówi, że są dowodem naturalnej inteligencji. Niech się Polak bawi i żartuje, to prędzej może doczeka się szczęścia, dobrobytu i rajskiego klimatu.
Maria patrzy na swego męża bez zachwytu.
- Wiesz, co mi opowiadała wczoraj Renia?
- Oj, ona zawsze dużo mówi. Nie oszczędza słów.
- Ale posłuchaj. Pojechała na wieś w niedzielne popołudnie. Zostawiła samochód u znajomych gospodarzy i poszła w stronę odległego o jakiś kilometr lasu. Ludzi nie było widać. Odpoczywali widocznie po tygodniu harówki w sierpniowej spiekocie.
W pewnej chwili Renia spostrzegła, że pod stodołą siedzi kilkuletni chłopczyk. Na szyi miła psią obrożę z długim łańcuchem, przerażona tym widokiem podeszła jeszcze bliżej i wtedy chłopiec zaszczekał!
Zszokowana tym widokiem spytała, kto go tak przywiązał?
Chwilę milczał, a potem odpowiedział, że on bawi się w psa… i nawet zaszczekał.
I to ma być zabawa dziecka? Przerażenie mnie ogarnia. Jedni bawią się komputerami, jeżdżą na górskich rowerach, a ten maluch bawi się w psa!
- Nie rozczulaj się - Henryk uspokajał żonę, w której oczach pojawiły się łzy.
- Daj spokój! Gdzie u licha są rodzice tego dziecka?
- Bo ty zaraz byś chciała, aby kupić małemu czapkę z wiatrakiem.
- Co?
- Czapkę w wiatrakiem. Widziałem taką na głowie czterolatka. Wydawało się, że za chwilę malec uniesie się w powietrze jak helikopter. Wspaniały pomysł, mówię ci!
- Pomysł dla wybranych. A reszcie obroża na szyję…!