KWW Jarosława Szlachetki

Zamiast gasić trawy moglibyśmy ratować komuś życie

Zamiast gasić trawy moglibyśmy ratować komuś życie
asp. sztab. Marian Rokosz z Państwowej Straży Pożarnej w Myślenicach

W czasie kiedy gasimy pożary traw spowodowane bezmyślnością podpalaczy, zarówno strażacy ochotnicy jak i zawodowi mogą być potrzebni w innych miejscach na przykład przy wypadkach samochodowych ratując komuś życie. Zanim ktokolwiek wyciągnie zapałkę powinien zastanowić się, jakie skutki może przynieść takie działanie

- mówi asp. sztab. Marian Rokosz z Państwowej Straży Pożarnej w Myślenicach

 

Co roku wraz z nadejściem wiosny nasila się zjawisko wypalania traw na łąkach, polach i nieużytkach. W strażackim żargonie mówi się, że ruszył „sezon na wypalanie”. Wszystko to za sprawą przekonania, że spalanie traw powoduje szybszy i bujny odrost roślinności. Tymczasem jak przekonują strażacy takie działanie nie tylko szkodzi środowisku, powodując zniszczenia roślinności i śmierć zwierząt, ale stanowi poważne zagrożenie dla innych, bowiem trudno jest zapanować nad ogniem. Pomimo, że wypalanie traw jest zabronione i grozi za nie grzywna, a w przypadku stworzenia zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób oraz spowodowania dużych strat materialnych – nawet do 10 lat pozbawienia wolności*, wiele osób nadal decyduje się na podkładanie ognia. Od początku roku strażacy wyjeżdżali do 127 pożarów z których 66 dotyczyło płonących pól i nieużytków.

Dlaczego ciągle wypalamy trawy?

Marian Rokosz: To pewien zwyczaj mocno zakorzeniony wśród mieszkańców związany z przekonaniem o tym, że to dobry sposób na porządkowanie swoich działek, upraw i najczęściej nieużytków rolnych. Tych ostatnich na terenie powiatu myślenickiego mamy coraz więcej.

To prawda, że to rolnicy najczęściej są sprawcami tego typu pożarów?

Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Ciężko jest ustalić osobę, która podpaliła trawę. Często ktoś podkładając ogień myśli, że dzięki temu uporządkuje swój fragment pola. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że wystarczy podmuch wiatru, a ogień trafiając na wyższą trawę przemieszcza się błyskawicznie. Wtedy nie sposób nad nim zapanować.

Jakie zagrożenie niesie ze sobą wypalanie traw?

Oczywiście wypalanie trawy może spowodować większe pożary, zarówno okolicznych lasów, jak i zabudowań gospodarczych, czy mieszkalnych. Zagraża także bezpośrednio naszemu zdrowiu, jak i życiu. Kilka lat temu w Kornatce mieliśmy przypadek w którym strażacy w trawie natknęli się na ciało kobiety. Raz zdarzyło się, że kobieta próbująca gasić pola, trafiła do szpitala na skutek poniesionych obrażeń. Wypalanie traw przy drogach, niesie ze sobą ryzyko ich zadymienia i spowodowania zagrożenia w ruchu.
W czasie kiedy gasimy pożary traw spowodowane bezmyślnością podpalaczy, zarówno strażacy ochotnicy jak i zawodowi mogą być potrzebni w innych miejscach - przy wypadkach samochodowych ratując komuś życie. Zanim ktokolwiek wyciągnie zapałkę powinien zastanowić się jakie skutki może przynieść takie działanie. Czy to będzie uporządkowanie traw, czy swojej zabudowy.

Częściej do podpaleń dochodzi w mieście czy na terenach wiejskich?

Raczej na terenach wiejskich. Jak mówiłem wcześniej w tym okresie roku najczęściej płoną nieużytki. Jeśli są kilkuletnie, to trawa jak w przypadku gminy Siepraw, czy Sułkowice potrafi osiągnąć rozmiar nawet 180 cm. Do tego dochodzą krzewy, pomimo tego, że są zielone palą się jak trawa. Notowaliśmy przypadki w których wiatr przemieszczał ogień w kierunku lasów i zabudowań, w wyniku czego płonęły drewniane domy czy stodoły. W tym roku na szczęście nie doszło do takiego przypadku i mamy nadzieję, że już do niego nie dojdzie.

W których regionach powiatu najczęściej dochodzi do pożarów?

Najwięcej zgłoszeń notujemy w gminach Siepraw i Sułkowice. W tym roku do tej listy można dopisać Myślenice, w których gasiliśmy jeden z większych pożarów. Na początku marca obejmował obszar ponad 20 hektarów, a ogień dotarł aż do Tarnówki. To trudne przypadki. Często strażacy pieszo muszą pokonać nawet kilka kilometrów, aby dotrzeć do miejsca pożaru.

Ile razy w roku wyjeżdżacie do pożarów traw?

Jakkolwiek to brzmi, w tym roku „sezon” wypalana traw rozpoczął się dosyć wcześnie, bo z końcem stycznia. Wówczas mieliśmy jedno z pierwszych zgłoszeń, później następowały lawinowo. Wszystko zależy od warunków pogodowych, od tego jak długo na danych terenach zalega śnieg. Od stycznia wyjeżdżaliśmy do 127 pożarów z których aż 66 dotyczyło traw i nieużytków. W poprzednim roku przez pierwsze trzy miesiące odnotowaliśmy 22 wyjazdy, natomiast w 2015 było ich 89.

Od kilku lat straż prowadzi kampanię informacyjną na temat wypalania traw i skutków jakie one niosą. W jaki sposób ocenić ich skuteczność skoro trawy nadal płoną?

To nie takie proste. Jak mówiłem zwyczaj wypalania traw jest mocno zakorzeniony w świadomości mieszkańców. Kampanie prowadzone w szkołach skutkują m.in. tym, że dzieci i młodzież często zwracają uwagę rodzicom i dziadkom. Myślę, że świadomość społeczeństwa jest większa niż jeszcze parę lat temu, co odzwierciedla liczba zgłoszeń.

Na przypadki wypalania traw reagujemy częściej niż jeszcze kilka lat temu?

Często nawet w przypadkach kiedy ogień nie stwarza bezpośredniego zagrożenia, mieszkańcy decydują się, aby nas poinformować. Takie telefony odbieramy nagminnie, często dotyczą przypadków, kiedy płonie kilka metrów kwadratowych. Ludzie są przeczuleni, a ich świadomość wzrasta. I bardzo dobrze. Drugą grupą dzwoniących są kierowcy, którzy mijając płonące pola przy drogach momentalnie wybierają nasz numer.

Kto według prowadzonych przez was statystyk najczęściej podpala trawy i co może mu za to grozić?

Trudno określić profil sprawcy. Nie odnotowujemy takich przypadków. Do pożaru jedziemy na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. Dla osoby, która wykonała taki czyn zabroniony jesteśmy widoczni z daleka i zazwyczaj oddala się z miejsca zdarzenia zanim do niego dojedziemy. Mandat jaki grozi za wypalanie mieści się w granicach od 100 do 500 zł, ewentualnie wniosek do sądu, a w przypadku stworzenia zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób oraz spowodowania dużych strat materialnych większa kara. Oczywiście jeśli uda się zatrzymać sprawcę.

*art. 163 § 1 Kodeksu karnego

Piotr Jagniewski Piotr Jagniewski Autor artykułu

Reporter, redaktor, fotograf. Lubi dobrze opowiedziane historie i ludzi z pasją, którzy potrafią się nimi dzielić. Z gazetą związany w latach 2006-2018. W latach 2014-2018 pełnił funkcję redaktora naczelnego. (REPORTAŻ, WYWIAD, WYDARZENIA, LUDZIE, SAMORZĄD)