Zaproszenie na pogrzeb

10 lipca 2018 Wydanie 24/2018
Zaproszenie na pogrzeb

Tak będzie. Już go więcej słońce nie zobaczy. Płyta grobowa zasunięta przez grabarzy powiedziała słońcu: nie! Byłem na wielu pogrzebach i da los, że jeszcze na wielu będę, ale ten pogrzeb, był dla mnie czymś niezwykłym. Byłem na niego zaproszony. Rzecz działa się następująco…

Mimo przekroczenia osiemdziesięciu lat życia Fernicki był bardzo żywotny. Szczuplutki, energiczny, ubrany zawsze tak, jakby to było ubranie po młodszym i chudszym bracie. Podkreślało to jeszcze jego osiemdziesięcioletnią „młodość”. On po prostu kochał życie. Mówił, że nigdy nie przeszedł obojętnie obok kobiety i butelki! To były jego dwie największe miłości. Przed laty byłem czasem zapraszany do tej trójcy. Było, przeszło, przeminęło. Skończyła się piękna bajka bez morału.

Fernicki szczuplał coraz bardziej. Jadł tyle, co szary wróbel, patentowy król i żebrak. Przestał wychodzić z mieszkania, ale chętnie przyjmował znajomych. Opowiadał bez końca o czasach, gdy jeżdżono tylko konno, strzelano pojedynczymi nabojami, walczono szablami. Mówił o ułanach spod Czułowa, Jaworowa, Uścieryk i Rokitny.

Coraz głębiej odchodził w przeszły czas.

I przyszła ta środa. Przywiozłem Fernickiemu lekarstwa z Krakowa. Zażył jedną tabletkę, uśmiechnął się i powiedział:

- Zapraszam na mój pogrzeb w niedzielę. Czy będzie pan miał czas jechać do Krakowa, na cmentarz salwatorski?

- Będę miał czas - odpowiedziałem odruchowo i zamarłem z przerażenia. Bąkałem coś, że nie trzeba tak mówić, a nawet myśleć! Bo wszystko musi być dobrze! Plątałem się w tym mówieniu jak sztubak! Fernicki nic nie mówił. Nie wiedziałem, jak się z nim pożegnać. Na szczęście jego żona wzięła mnie za rękę i chicho szepnęła, że mąż zasnął. Wyszedłem.

I stało się. Jęczały żałośnie dzwony na Salwatorze… Trumna, ostatnie ubranie Fernickiego, była z pewnością zbyt duża. Wydawało mi się, że olbrzymia! A on przecież zawsze lubił takie małe ubrania…

Kondukt pogrzebowy pobłądził wśród cmentarnych ścieżek. I dobrze się stało, bo ten pogrzeb powinien długo trwać! Długo.