KWW Jarosława Szlachetki

Było pod Lipką. Po „wyzwoleniu” - migawki z życia Myślenic

Było pod Lipką.
 Po „wyzwoleniu” - migawki z życia Myślenic

Pierwsze dni wolności to w Myślenicach zaplecze frontu: władze wojskowe, w budynku liceum – szpital, rekonwalescenci lokowani po prywatnych domach. Jednostki wojskowe zaplecza zajmują budynki państwowe, ale sporo żołnierzy również na kwaterach prywatnych. Gdzie bądź poprowadzone prowizoryczne linie telefoniczne, ustawione kuchnie polowe, kuźnie i warsztaty.

Nasz dom, z „naszym” komandirem łączą teraz z domem dziadka kable telefoniczne. Tam jest inny komandir – kapitan.

Z polecenia władz wycięto na opał większość drzew na plantach koło „Sokoła” i niemal całą „bożynę”- lasek rekreacyjny na Zarabiu; od jazu do boiska sportowego.

W budynku Domu Katolickiego uruchomiono kino polowe. Aparat projekcyjny stał między widzami, na stercie słomy i poniemieckich rupieciach. Miejsca były tylko stojące – krzesła poszły na opał.

Na pierwszy seans szło się jeszcze wymijając poległych Niemców - na rynku, na ulicach, jednego nawet na mostku, tuż przed kinem. Leżał w samej bieliźnie lekko przysypany słomą – ubranie ktoś zdjął z zabitego.

Ja też mam coś takiego: od znajomego Rosjanina dostałem poniemiecką dobrą kurtkę, bym nie marzł. Ma przestrzelony tylko rękaw – myślę, że jest z rannego.

W kinie leciały krótkie filmy; o froncie, o wojsku polskim, o wyzwalaniu … i jeden z pierwszych dłuższy, z pogadanką – jak Niemcy wymordowali tysiące oficerów polskich w Katyniu, a ten haniebny proceder zwalili na Armię Czerwoną, by poróżnić Polaków z bratnimi Rosjanami.

Na poczcie uruchomionej początkowo przy ulicy Kościuszki (piętro narożnego budynku) kupowało się znaczki – czerwone z białym orłem - tyle, że…bez korony.

Za „Górala” – okupacyjną 500-tkę, na jedną kennkartę otrzymywało się nowych 500 złotych polskich. Wszystkie banknoty miały, co prawda, napis trochę nieprawidłowy „przyjmowanie we wszystkich wypłatach jest obowiązkowym” zamiast „obowiązkowe” - no, ale w centrum miały polskiego orła i napisy były polskie.

Prawie wszystkich zabitych w mieście Niemców furmanki miejskie zwoziły z ulic do rowu przeciwpancernego nad cegielnią, przy ulicy Polańskiej (Sienkiewicza) (1). Poukładano ich na wcześniej zwiezionych tu znacznych ilościach niemieckiej amunicji. Kule, pociski, granaty różnego rodzaju i kalibru posypano lekko ziemią ze śniegiem… potem większe bryły ziemi… wyrównano nasypy – zniknął rów. W miejscu tym w pobocze ulicy wstawiona została rozerwana gąsienica z transportera uszkodzonego w dniu „wyzwolenia” (2).

cdn

Na podstawie przekazów Mariana „Kuby” Boryczki opracował i przypisami opatrzył:
Andrzej Boryczko

Przypisy:

(1) Do dnia dzisiejszego w pobliżu tego miejsca znajduje się krzyż z napisem „Nieznanym żołnierzom „. .Przez kolejne lata a kilkakrotnie zmieniany - niegdyś metalowy, obecnie drewniany .

(2) Gąsienica po kilku latach zniknęła . Drugą gąsienicę wykopano podczas przebudowy ulicy Sienkiewicza ok. 1990 roku. Przez kilkanaście lat znajdowała się ona w ogrodzie przy naszym domu – ul. Sienkiewicza 7 , po czym została „uroczyście” przekazana myślenickiemu Muzeum.