Czy trójkąt Arystotelesa pomoże ci w dyskusji?

Czy trójkąt Arystotelesa pomoże ci w dyskusji?
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

Dyskutujemy często i na różne tematy. Polityka (wybory!), gospodarka, ochrona zdrowia, edukacja... W wielu sprawach spotykamy się z ludźmi, którzy mają odmienne od nas poglądy i wtedy korzystne jest, jeśli możemy mądrze podyskutować. Właśnie podyskutować, a nie kłócić się albo trwać w sposób zażarty przy swoich poglądach na zasadzie „mnie przekonać się nie da”. Oczywiście często bywa tak, że po dyskusji każdy pozostaje przy swoich poglądach – ale przynajmniej wie, że mogą istnieć poglądy odmienne i orientuje się na czym opierają się poglądy drugiej strony. Tej wiedzy nigdy za dużo!

Pisałem już kilka razy w różnych miejscach o istnieniu naukowej metodologii prowadzenia sporów, opracowanej przez filozofa niemieckiego, Artura Schopenhauera. Niestety było to w czasie, kiedy nie współpracowałem jeszcze z Gazetą Myślenicką, więc o metodach pokonywania przeciwników w sporach zaczerpniętych z książki Schopenhauera zatytułowanej „Erystyka” można przeczytać w Gazecie Krakowskie (numer z dnia 13.03.2013). We wspomnianym artykule podkreślony jest także amoralny aspekt tej książki, ponieważ Schopenhauer wcale nie dążył do tego, by w wyniku sporu dotrzeć do obiektywnej prawdy (uważał, że prawda jest nieważna), tylko pokazywał, jak sprytnymi sztuczkami pokonać (a nie przekonać!) przeciwnika. Stosując zalecenia Schopenhauera można było w oczach postronnych słuchaczy odnieść zwycięstwo w sporze, ale nic pożytecznego z tego nie wynikało.

Dzisiaj chcę Państwu przedstawić metodę dochodzenia do wspólnego z oponentem zbioru poglądów, które mogą prowadzić do wygaszenia, a nie zaognienia sporu. W tym celu sięgnę do przemyśleń też wybitnego filozofa, ale w stosunku do Schopenhauera, który swoje prace pisał w Gdańsku na początku XIX wieku muszę się cofnąć w czasie o 2,5 tysiąca lat i wyprawić się bardzo daleko na południe, aż do starożytnych Aten. Posłuchajmy, jaki sposób przekonywania (a nie pokonywania!) przeciwników w dyskusji proponował Arystoteles.

Jego pomysł na konstruktywną wymianę opinii i poglądów opiera się na tym, że obie dyskutujące strony odwołują się do trojakiego rodzaju przesłanek tworzących wierzchołki trójkąta.

Pierwszy wierzchołek nazywa się LOGOS. W obrębie tego wierzchołka gromadzimy wszystkie rzeczowe argumenty. W wielu dyskusjach obie strony uważają, że jak przestawią swoje argumenty, to ten moment powinien być decydujący, bo kto by się spierał z ich nieodpartą logiką?

Okazuje się, że same argumenty nikogo nie przekonują i każdy trwa przy swoich.

Trzeba sięgnąć do drugiego wierzchołka trójkąta, który Arystoteles nazwał PATHOS, czyli emocje. Każdy przystępuje do dyskusji jakoś emocjonalnie nastawiony i brak uwzględnienia tych emocji przez przeciwnika w dyskusji zamyka drogę do właściwego rozważania argumentów. W odniesieniu do tego wierzchołka trójkąta Arystoteles zaleca daleko idące zrozumienie. Jeśli potrafimy współczuć przeciwnikowi w dyskusji i tam gdzie można - podzielać jego emocje, rozumieć też ich przyczyny i skutki – to temperatura debaty natychmiast maleje, a wtedy łatwiej się skupić na rzeczowych argumentach.

I wreszcie trzeci wierzchołek, nazwany przez Arystotelesa ETHOS. Chodzi o autorytet uczestnika dyskusji. Nie wolno tego przeceniać, ale inaczej słucha się argumentów kogoś, kto z jakichś powodów jest owym autorytetem. Nie z powodu wykształcenia czy stanowiska, bo to momentalnie przeciwnika usztywnia, ale ze względu na opinię, jaką cieszy się przedkładający argumenty i oferujący współczucie uczestnik dyskusji.

Mając dobrze zdefiniowany własny trójkąt i postrzegając trójkąt przeciwnika można toczyć poważną, merytoryczną i nie wzbudzającą nadmiernych emocji dyskusję. I oby mądrość starożytnego filozofa pomagała w przezwyciężaniu niemądrych podziałów, których naprawdę mamy dziś w Polsce za dużo!