Ekstremalnie dużo wrażeń
Jeszcze nikomu w Polsce nie udało się w jednym miejscu zorganizować zawodów w czołowych dyscyplinach sportów ekstremalnych w taki sposób, aby w połączeniu z muzyką tworzyły spójną całość. Nikomu aż do ubiegłego weekendu. Festiwal Sportów Ekstremalnych na Zarabie przyciągnął nie tylko zawodników, ale także fanów adrenaliny z całego kraju.
- Na wprost tor do trialu, obok boisko do koszykówki, tuż za nim, o tam… widzi pan? Tam na asfalcie za parę godzin odbędzie się pokaz specjalny we flatlandzie. Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się tor ziemny dla rowerów BMX, w lesie zawody w downhillu, na plaży trawiastej koncerty, ale to wieczorem, a tam za drzewami Lukas Weis wykona pokaz specjalny na motorze wybijając się ze skoczni na wysokość dwudziestu metrów! – niemal jednym tchem o przygotowanych atrakcjach instruowała mnie jedna z organizatorek.
Rozmach imprezy sprawił, że znaczna część obserwatorów nie wiedziała na czym skupić swoją uwagę. Bo kiedy kogoś zainteresowała twarda gra na boiskach do koszykówki ulicznej, to już za moment mógł obserwować zmagania w trialu (polegającym na tym, aby na rowerze pokonać specjalnie przygotowany tor podpierając się jak najmniej razy) lub specjalistów od flatlandu, czyli jazdy na rowerze BMX po płaskiej nawierzchni. Do uważnej obserwacji potrzebna była tylko podzielność uwagi, ponieważ dzięki umiejętnemu rozplanowaniu niemal wszystkie dyscypliny rozgrywane były w zasięgu wzroku.
Najpierw spadł deszcz
Od samego rana pod znakiem zapytania stał pokaz specjalny Niemca - Lukasa Weisa, który na motorze miał wykonać całą masę ewolucji wybijając się w powietrze na wysokość trzeciego piętra. Poranna ulewa sprawiła, że usypane lądowisko z gliny zamieniło się w wielką górę błota. Występ opóźnił się o dwie i pół godziny, a z trzech planowanych pokazów Niemiec wykonał tylko dwa, jednak bez wątpienia to właśnie one przyciągnęły największą ilość widzów. Wymienianie nazw trików niewiele powiedzą osobom nie interesującym się sportami ekstremalnymi, jednak zobaczyć czterokrotnego mistrza świata, który na wysokości ponad dwudziestu metrów stojąc na motorze trzyma kierownicę samymi stopami, lub używając tej samej techniki robi mostek, udaje Supermana lecąc za maszyną lub obok niej może odebrać mowę… I tak też się działo i niejednokrotnie Lukas był zmuszony zachęcać zszokowaną publiczność do głośniejszego dopingu.
Festiwal tricków
Wracający z pokazu Lukasa Weisa żądni dalszych lotów fani zatrzymywali się przy torze ziemnym dla rowerów BMX zbudowanym specjalnie na tę okazję. Tutaj rozgrywane były zawody polegające na wykonaniu najbardziej efektownych tricków na dwóch ziemnych skoczniach. Zawody odbywają się w formie kilkudziesięciu minutowej sesji podczas której zawodnicy jeżdżą jeden za drugim wykonując ewolucje. I choć początkowo publiczność zachwycała się obrotem o 360 stopni to po kilkunastu minutach od każdego z zawodników oczekiwała czegoś więcej.
– No dawaj! Dawaj czadu! – krzyczeli nawet najmłodsi zarówno przed skokami jak i po nich, kiedy na własne oczy mogli zobaczyć salto w tył (backflip), tailwhip’a, czyli kopnięcie roweru w taki sposób, aby wykonał obrót o 360 stopni wokół kierownicy. Prawdziwe emocje i burzę oklasków wywołała udana próba połączenia tych dwóch tricków, czyli backflip-tailwhip w wykonaniu Adrania Wójcickiego, czy pierwszy w Polsce frontflip, czyli salto do przodu wykręcone na koniec zawodów przez Bartłomieja Zięcina z Katowic.
Zawody KRK G-shock Dirt Style Contest wygrał Bartosz Obukowicz z Białegostoku zabierając ze sobą 500 złotych i zegarek od sponsora imprezy.
Muzyczna scena
Festiwal Sportów Ekstremalnych to dwudniowe wydarzenie, które przyciągnęło nie tylko fanów adrenaliny, ale także muzyki. W sobotni wieczór rozłożona na plaży trawiastej scena została opanowana przez raperów Mercedesa i O.S.T.R’a przed którymi swój koncert dały lokalne Wieprze, witając dobrze znającą ich publiczność hasłem Czołem dzielnica!.
W drugiej części koncertu Adam Ostrowski udowodnił, że rap to coś więcej niż wyzwiska i przesiadywanie na ławce. Jako absolwent akademii muzycznej w Łodzi swój popis rozpoczął trzyminutowym wstępem wykonanym na skrzypcach. W dalszej części koncertu można było lepiej poznać znanego z błyskotliwych tekstów, dużego poczucia humoru i ostrej krytyki polityków rapera, który w wieku 27 lat ma na swoim koncie 8 legalnych wydawnictw płytowych.
Oprócz wymienionych raperów na scenie pojawili się także DJ’e: Trakmajster, Przeplah, Eprom, Hektik i Mac Mike.
W dół na złamanie karku…
Czyli Downhill – dyscyplina wymagająca od zawodników zjazdu ze zbocza góry z prędkością dwukrotnie przekraczającą tą, którą osiąga koń wyścigowy. Podczas niedzielnych zawodów Snickers Downhill Cup panowały iście ekstremalne warunki. Ulewa jaka w godzinach porannych przeszła nad miastem sprawiła, że nowopowstała trasa stała się jeszcze bardziej niebezpieczna niż zapowiadano. Trasa pełna 90o zakrętów i półtora metrowy zeskok na płaski teren w błocie i deszczu stały się prawdziwym wyzwaniem, któremu nie wszyscy zdołali sprostać.
W kategorii budzącej największe emocje – Elicie niespodziankę sprawił Maciej Kucbora z Białegostoku, który z czasem 02:12.78 zajął pierwsze miejsce wyprzedzając Mikołaja Wincenciaka (z Myślenic) o 3.5 sekundy. Trzeci był Martin Mikulenka z Rożnova.
Najlepsze miejsca wśród pozostałych myśleniczan zajęli: Paweł Matuszyński – 9 miejsce (kat. Hobby Full), również 9 pozycję wśród juniorów zajął Tomasz Kasperczyk.
Jak przekonywał przed imprezą w Myślenicach Tomasz Kubik z Agencji Zooteka odpowiedzialnej za organizację festiwalu: - Myślenice mają ogromny potencjał i jest to świetne miejsce na tego typu przedsięwzięcia. Potencjał, który miasto zaczyna wykorzystywać.
p.jag