Filolog zakochana w tańcu i swojej pracy

Filolog zakochana w tańcu i swojej pracy
Barbara i Kuba Fot. fot. z archiwum prywatn

Barbara Burtan, która zaczęła się uczyć tańca już jako dziecko, a pierwsze taneczne kroki stawiała w myślenickim Sokole, dziś razem z narzeczonym Kubą, prowadzi w Myślenicach szkołę tańca. Ale Eleven Dance Academy, bo o niej mowa, powstała dopiero kilka lat po tym jak Basia założyła działalność gospodarczą pod nazwą 4Kids.

Taniec towarzyski, a później także hip hop i taniec nowoczesny to jej wielka pasja, która ma swój początek jeszcze w dzieciństwie. Najpierw sama trenowała taniec, a z czasem zaczęła uczyć tańca innych. Tak się złożyło, że jej pierwsza praca jako instruktorki, podjęta jeszcze w czasie studiów z filologii angielskiej (żartuje, że ich ukończenie to był „plan B”, na wypadek gdyby nie wypaliło z tańcem), była pracą z dziećmi i tak jej się spodobała, że otwierając swoją działalność gospodarczą nazwała ją 4Kids, czyli z angielskiego „dla dzieci”.

Dotację z Powiatowego Urzędu Pracy, którą otrzymała na jej rozpoczęcie, przeznaczyła m.in. na zakup mobilnego głośnika bez którego nie byłaby w stanie prowadzić zajęć, trudno bowiem tańczyć nie słysząc muzyki. Mobilnego, bo była to praca mobilna, a polegała na prowadzeniu zajęć w przedszkolach i szkołach, do których Basia dojeżdżała. I być może byłoby tak nadal, gdyby nie pandemia.

- Kiedy wszystko, albo prawie wszystko zamknięto, usiedliśmy z Kubą, moim narzeczonym i zaczęliśmy zastanawiać się nad tym co dalej. Skoro ja nie mogłam wejść do szkół i przedszkoli, bo tak zaostrzono przepisy sanitarne, uznaliśmy, że to jest właściwy czas na to, żeby zrobić duży krok naprzód, a więc wynająć salę i otworzyć stacjonarną szkołę tańca. Plusem było to, że nie byłam już anonimowa, rodzice mnie znali, nie musiałam więc od początku zdobywać ich zaufania. Pomimo tego, to nie była łatwa decyzja, ale na tamten czas jedyna słuszna – wspomina Barbara.

Zaufali swojej intuicji, zresztą nie tylko w tej kwestii, bo również w kwestii nazwy szkoły tańca. Firma miała swoją - 4Kids, ale szkole chcieli nadać inną. Jak się okazało słusznie, bo w szkole ćwiczą nie tylko dzieci.

- Pamiętam, że wyjechaliśmy wtedy na urlop i co ciekawe… wszędzie, niemal na każdym kroku widziałam jedenastki. Były w adresach, rejestracjach mijanych samochodów. Nie dawało mi to spokoju, więc z ciekawości sprawdziłam symbolikę tej liczby. Wyczytałam, że oznacza nowy początek, inspirację i… pomyślałam: niech tak zostanie. Nieraz słyszę pytania o to skąd wzięła się nazwa i dlaczego pojawia się w niej akurat jedenastka. No więc właśnie stąd, z jej symboliki – mówi Basia.

Podobnie gładko poszło szukanie lokalu, bo już od wejścia wiedziała, że to „ten”. - Braliśmy pod uwagę tylko Myślenice i tu znaleźliśmy lokal, w którym we wrześniu 2021 roku ruszyła nasza szkoła, ale dziś, a dokładnie od września ubiegłego roku, działamy także w Kalwarii Zebrzydowskiej – mówi właścicielka Eleven Dance Academy.

Zaczynali z jedną, oprócz Basi, instruktorką tańca. Dziś w ich szkole pracuje kilkunastu trenerów. Basia na zajęcia taneczne przeznacza już tylko jeden dzień w tygodniu. Przez pozostałe, razem z Kubą, który instruktorem tańca nie jest, ale za to, jak mówi Basia, jest „mózgiem” całego przedsięwzięcia, zajmuje się tym, żeby wszystko działało jak w dobrze naoliwionej maszynie.

- Zespół trenerów rozrósł się, bo mamy już trzy sekcje. Taneczną, od której zaczynaliśmy, później dołożyliśmy akrobatykę sportową, a jeszcze później zajęcia na torze ninja. Kuba o tych ostatnich mówi, że to zajęcia „podwórkowe” z czasów kiedy sami byliśmy dziećmi i wspinaliśmy się po drzewach, z tą różnicą, że odbywają się na sali i pod okiem trenera. To miało być coś dla chłopców, bo taniec i akrobatyka to przede wszystkim domena dziewczynek, choć i chłopcy też na nie uczęszczają. Tak samo jak dziewczynki ćwiczą na torze ninja – mówi Basia. – Nasi trenerzy trafiali do nas różnymi drogami, bo i z polecenia i z ogłoszenia, ale muszę przyznać, że mamy do nich szczęście. Praca z dziećmi jest wymagająca, bo trzeba mieć oczy dookoła głowy. Ale bezpieczeństwo to jedno na czym nam zależy, a druga rzecz to relacje i to nie tylko między dziećmi a trenerem, ale też między samymi dziećmi. Zależy nam na tym, żeby znajdywały tu nowych znajomych, a nawet przyjaciół.

To, że właścicielka Eleven Dance Academy kładzie nacisk także na to doceniają też rodzice wystawiając w sieci taką opinię: „szczere i niewymuszone zaangażowanie w rozwój nie tylko taneczny. Miło jest wiedzieć, że dzieciaki są w dobrych rękach i podczas spotkań uczą się też fajnych wartości”.

Każda taka opinia od rodzica cieszy właścicielkę szkoły i daje satysfakcję. Podobnie zresztą jak wszystkie rysunki, które dostają od dzieci (najczęściej są to portrety przedstawiające ich i trenerów) i które trafiają od razu na szkolną „ściankę chwały”.

- Nie twierdzę, że nie miewamy gorszych momentów, bo tak naprawdę to praca, która trwa 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. I tak, pewnie moglibyśmy powiedzieć „dość” i nie odbierać telefonów wieczorami albo w niedziele, ale myślę, że to, że jesteśmy dostępni także po godzinach sprawia, że ludzie nam ufają, a bez ich zaufania nie bylibyśmy dziś tu, gdzie jesteśmy. Kiedy pojawia się poważniejszy kryzys, pomaga mi zaszycie się na chwilę w cichym miejscu, z książką - mówi Basia i dodaje, że takie chwile nie zdarzają się często, bo zwyczajnie lubi to co robi i nie wyobraża sobie, że można prowadzić firmę, kiedy praca nie cieszy.

Co jeszcze według niej sprawdza się w prowadzeniu biznesu? – Po pierwsze, lubić pracować z ludźmi, po drugie, być wytrwałym, a po trzecie słuchać swojej intuicji. Kiedy w głowie pojawia się myśl „zrób to”, warto zaufać swojemu wewnętrznemu głosowi i iść za nim – mówi Basia - U nas tak właśnie jest, przez co często droga od pomysłu do realizacji jest bardzo krótka, a jeśli coś nie wyjdzie, wyciągamy wnioski i działamy dalej.