Godzina muzycznych atrakcji
Oj zaczyna być za ciasna sala koncertowa w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia im. Ludomira Różyckiego. W poniedziałkowy wieczór tylu chętnych chciało zobaczyć tradycyjny Koncert Noworoczny, że zorganizowano nawet dwie tury, ale i tak spora ich część oglądała tę imprezę na stojąco.
Jest w tych koncertach PSM coś, co powoduje, że chciałoby się je oglądać częściej niż na początku roku kalendarzowego czy zakończenie szkolnego. Oprócz wysokiego poziomu wykonawczego młodych artystów jest tu miejsce na żart, luz, uśmiech, niespodziankę i po prostu radość ze wspólnego muzykowania. Jest prezentacja muzyki w ujęciu chyba najszerszym z możliwych. Od big bandowego „Wśród nocnej ciszy” w wykonaniu zespołu Andrzeja Moskala, po argentyńskie tanga Aitora Piazzoli grane przez Kwartet Akordeonowy. Od „Zimy” z „Czterech pór roku” Vivaldiego zatańczonej przez grupę rytmiczną Doroty Bałuckiej aż po połamane bałkańskie rytmy grane przez duet klarnetowy pod kierownictwem prowadzącego koncert Piotra Skupniewicza. Od „Dzwonnika z Notre Dame” granego przez orkiestrę szkolną pod dyrekcją Agaty Półtorak- Orłowskiej aż po kilkukrotnie pojawiającą się na scenie Cantatę dyrygowaną przez Moniką Szymską.
Nie sposób wymienić wszystkich, którzy nas urzekli swoją grą, więc ograniczmy się tylko do trójki utalentowanych solistów : Oliwii Godniak (klasa fortepianu Urszuli Domareckiej - Fikas), Antoniny Turały (klasa skrzypiec Łukasza Antkiewicza) i Adama Krawczyka, który zagrał na ksylofonie z akompaniamentem zespołu perkusyjnego oraz fortepianu Agnieszki Turały. A niespodzianki? Było ich co najmniej kilka. Na przykład taka, że połowa duetu klarnetowego czyli Weronika Sprinczak w trakcie występu zespołu instrumentalnego Andrzeja Moskala zaprezentowała się jako wokalistka i zaśpiewała tradycyjny ukraiński utwór „Marusia 1.2.3 Kalina”. Czy można się dziwić, że nadkomplet słuchaczy przychodzi na te koncerty?