Jak naprawiano Polskę po PRL

Jak naprawiano Polskę po PRL
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

Nasz kraj w okresie od tak zwanego wyzwolenia w 1944 i 1945 roku aż do przewrotu w 1989 roku nazywał się PRL (Polska Rzeczpospolita Ludowa) i był całkowicie zależny od Rosji, występującej pod nazwą ZSRR (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich). Potem jednak nastąpiła radykalna zmiana. Najpierw 4 czerwca 1989 roku odbyły się wybory, w których opozycja antykomunistyczna zdobyła w parlamencie tyle miejsc, na ile im pozwalały wyniki „obrad okrągłego stołu”. O tych obradach pisałem w zeszłym tygodniu.

Skutkiem zmiany układu sił w parlamencie, w którym komuniści nie mogli już decydować o wszystkim bez uzgadniania działań z przedstawicielami innych opcji politycznych, prezydent Wojciech Jaruzelski desygnował na premiera Tadeusza Mazowieckiego, działacza katolickiego, wieloletniego dysydenta ale także posła w wielu kadencjach sejmu PRL poczynając od 1957 roku, więc doświadczonego parlamentarzystę. Decyzja prezydenta Jaruzelskiego miała datę 21.08.1989 r., a Sejm obdarzył Mazowieckiego wotum zaufania 24.08.1989 r. Kierunki działania nowego rządu omówił nowy premier w bardzo obszernym przemówieniu inauguracyjnym w dniu 13.09.1989 r., przy czym tak się wzruszył, że zasłabł i trzeba było na godzinę przerwać obrady sejmu.

Działania rządu kierowanego przez Tadeusza Mazowieckiego szły w dwóch kierunkach. Politycznie najważniejsza była zmiana ustroju i konstytucji. Odpowiednie wstępne ustalenia wprowadzono 29.12.1989 r., potem Polska stała się zupełnie innym krajem, niż PRL. Potem konstytucję dopracowywano przez kilka lat w klimacie różnych debat społecznych temu poświęconych, ostatecznie obecnie obowiązuje tekst uchwalony w dniu 2 kwietnia 1997 r. przez Zgromadzenie Narodowe.

Jednak tym, czego najbardziej Polacy potrzebowali – to było uzdrowienie gospodarki. Model gospodarki centralnie planowanej praktykowany w PRL nigdy nie działał doskonale, ale pod koniec lat 80. jego nieskuteczność ujawniła się z całą ostrością. Puste sklepy spożywcze w których na półkach stał tylko ocet pamiętam osobiście. Inflacja powodowała, że moja pensja wynosiła ponad milion złotych miesięcznie, ale była to równowartość kilku dolarów. Zgromadzone oszczędności pożerała hiperinflacja. Było źle i coraz gorzej.

Przejście Polski do gospodarki rynkowej zapewnił tak zwany plan Balcerowicza (ministra finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego). Reformy objęte tym planem ustalił Sejm w postaci 10 ustaw w dniu 06.10.1989 r., ustawy te podpisał prezydent 31.12.1989 i zaczęły one obowiązywać od 1 styczna 1990 roku – 35 lat temu.

Reforma Balcerowicza była bolesna. Teoretycy patrzący na gospodarkę jako na wielki system mogą twierdzić, że naprawiła ona polską gospodarkę jako całość – i jest to prawda. Ale jako obywatel żyjący w tamtych czasach mogę powiedzieć, że był to proces, w którym obywatel musiał ponosić duże ofiary. W stosunku do przedsiębiorstw zastosowano zasadę ich prywatyzacji, która jednak spowodowała, że likwidacji uległo 1.657 firm, których pracownicy stali się bezrobotnymi. Wiele firm z dobrą bazą zostało wykupionych za bezcen. Bezrobocie wyniosło 16,4% zatrudnionych, co wiązało się z wielu rodzinnymi dramatami. Mnie wprawdzie z uczelni nie wyrzucono, ale żona, która pracowała w Biurze Projektów i była tam bardzo ceniona - straciła stanowisko z dnia na dzień.

Złotówka została zdewaluowana w stosunku do dolara tak radykalnie, że większość importowanych towarów stała się niedostępna cenowo (dla normalnych ludzi, bo zaraz ruszył proces uwłaszczania się na państwowym majątku tak zwanych spółek nomenklaturowych złożonych z dawnych komunistycznych aktywistów partyjnych). Dochód narodowy spadł o 22%, produkcja przemysłowa zmalała o 25%, ponad 3 miliony ludzi straciło pracę. W handlu zagranicznym zanotowano ogromny deficyt: w 1990 roku 4.793 mln USD i potem przez wiele lat to ujemne saldo w wymianie międzynarodowej tylko rosło, osiągając poziom 17.000 mln USD w 2000 roku.

Zdaniem polskiego politologa Michała Sutowskiego decydującym skutkiem planu Balcerowicza była pauperyzacja sfery budżetowej, zwłaszcza takich sfer jak zdrowie i edukacja. I chyba ten skutek widzimy do dziś...