KWW Jarosława Szlachetki

Korwinów małą perełka Jury Krakowsko-Częstochowskiej

Korwinów małą perełka Jury Krakowsko-Częstochowskiej

Poniższy artykuł jest autorskim, więc trochę subiektywnym, zapisem jednej z naszych aPodróży. Czytelnikom niezaznajomionym z terminem “aPodróż “ należy się kilka wyjaśnień.

Dlaczego taka nazwa? Bo są to podróże małych i wielkich Marcela - Ma lat 10 i Zespół Aspergera, a wędrówki z rodzicami po jurajskich i nie - jurajskich drogach, są dla niego formą terapii. Leczą tak samo, jak profesjonalna terapia i leki, które musi brać.

To są dla nas aPodróże, wędrówki po zupełnie innym świecie, gdzie każdy krok małego chłopca jest dla niego krokiem wielkim. I do tego świata - Jury widzianej naszymi oczyma, Was dzisiaj zapraszam.

Tym razem pojechaliśmy do Korwinowa. Cała aRodzina w komplecie - mama Ula, tata Patryk i aspik Marcel. Koty niestety zostały w domu…

Korwinów jest niewielką miejscowością, położoną kilka kilometrów na południe od Częstochowy. W planach był spacer trochę leśny i trochę śladami historii tej osady. Pogoda była ... trochę wczesnowiosenna. Ranek nieco pochmurny, ale koło południa niebo się rozpogodziło, a wraz ze słońcem zrobiło się całkiem ciepło i przyjemnie (czyli +5 stopni). Doceniły to chyba miejscowe, korwinowskie koty, bo spotkaliśmy 4 na okolicznych płotach i drzewach. Obudziły się też chyba krety, gdyż co trochę mijaliśmy ich ziemne domki.

Podróż - pociągiem Kolei Śląskich trwała krótko - mieszkamy bowiem w Poraju - kilka kilometrów od Korwinowa, i już koło godziny 11 byliśmy na zmodernizowanej stacji PKP w tej miejscowości. Jest owszem ładna, czysta i nowoczesna, bardzo ciekawy jest sygnał poprzedzający zapowiedzi...ale klimat kolei z dawnych lat gdzieś uleciał. Stare, zabytkowe budynki dworcowe popadają nieśpiesznie w ruinę ...bardzo nam ich było szkoda.

Po przyjeździe kierujemy się w lewo (patrząc w stronę Częstochowy) ulicą Stacyjną, a potem skręcamy znowu w lewo, w ulicę Okólną. Godzinę, może półtorej spędziliśmy w poszukując śladów przeszłości Korwinowa, obejrzeliśmy między innymi dawny pałac właścicieli cegielni (dziś budynek mieszkalny) przy ulicy Ceramicznej oraz znajdującą się przy tej samej ulicy starą remizę strażacką - obecnie już nieużywaną. Mijając budynek dawnej wiejskiej świetlicy (Okólna) doszliśmy ulicą Spadkową do nieczynnego kamiennego młyna. Zamknięty, niszczeje powoli, po kole młyńskim i innej infrastrukturze „młynowej” pozostały już tylko ślady. Zwiedzanie tej części Korwinowa (zachodniej) zakończyliśmy na dużym moście drogowym nad Wartą, oraz nad gliniankami, graniczącymi swym zachodnim brzegiem z Poczesną.

Po obowiązkowym zaliczeniu dobrze utrzymanego placu zabaw idziemy na wschód. Mijamy tory kolejowe - trwają na nich prace modernizacyjne linii kolejowej S1, potem spacerkiem ulicą Stacyjną, w kierunku lasu. Wchodzimy na mostek zwany Kładką Przyjaźni, Sympatii i Miłości. Niestety nie zabraliśmy kłódki - a łańcuch, na którym trochę ich już wisi jest elegancko na mostku umiejscowiony - ale to tylko spowoduje, że musimy odwiedzić ten mostek jeszcze raz. Warta chyba niezbyt głęboka, ale mętna i szara. Widać ślady bobrów. Kierując się na wschód - poszliśmy w stronę lasu.

Był on, mimo pory roku pięknie ciepły i kolorowy. W sumie postanowiliśmy zjeść trzecie już tego dnia śniadanie - po prostu pod drzewami. Pień brzozy posłużył za ławeczkę, drugi za stolik a jurajskie sosny za dach pod wysokim niebem. Kanapki i herbata w lesie smakują naszym zdaniem lepiej, niż wszystkie micheliny świata. Podsumowując - Korwinów jest dobry na krótki wypad za miasto lub po prostu na przystanek w drodze - gdzieś do wielkiego świata - znajduje się bowiem bardzo blisko trasy S1, ma też doskonałe połączenie kolejowe, tak z Częstochową, jak i z konurbacją śląską.

Miejscowość cicha, spokojna, las i rzeka pozwalają na odpoczynek i regenerację sił. Minusy? Naszym zdaniem brak poczekalni dworcowej - nie każde dziecko tak jak nasz Marcel zahartowane jest w konsumpcji ekstremalnej w lesie. Miejsca ciekawe, nieco słabo opisane, niestety przydałoby się im delikatne posprzątanie ( wiata na placu zabaw przy ulicy Okólnej) i może wyremontowanie. Sądzimy, że turyści chętnie by stary młyn, jego urządzenia wodne czy naprawdę niesamowity architektonicznie, były pałac właścicieli cegielni obejrzeli, gdyby tylko były one odpowiednio rozreklamowane i przygotowane do zwiedzania.

Ogólnie jednak Korwinów ma u nas plus - za ciszę, spokój, las, rzekę i dobre skomunikowanie ze światem. Można jechać!

Patryk Frendowski