Liczba ludzi szybko rośnie

Liczba ludzi szybko rośnie
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

Jednym z problemów współczesnego świata jest niezwykle szybko rosnąca liczba ludzi. Nie dotyczy to Polski, bo po okresach dwóch powojennych wyżów demograficznych (pierwszy w okolicy 1955 roku a dugi w okolicy 1983 roku), kiedy rocznie rodziło blisko 800 tysięcy nowych Polek i Polaków – weszliśmy w latach 2000 w okres niżu demograficznego, gdy przyrost naturalny był ujemny – więcej ludzi umierało, niż się rodziło.

Ten martwiący nas wszystkich proces w Polsce jest odwrotny w stosunku do procesów, jakie obserwujemy w krajach trzeciego świata – głównie w Afryce. Tam rodzi się bardzo dużo dzieci, W związku z czym oblicza się, że ludność świata przyrasta w tempie 2 nowych ludzi na sekundę. Największy przyrost naturalny ma Niger, zaraz po nim lokują się ze swoją demografią Angola, Uganda, Kongo, Mali, Burundi, Gambia, Czad, Somalia.

Afryka! Głównie ta najbiedniejsza...

To zjawisko stosunkowo nowe. Na początku naszej ery na świecie żyło około 300 mln ludzi i przez wiele lat ta liczba istotnie się nie zmieniała, bo ludzkość ulegała ograniczeniom na skutek epidemii, wojen i głodu.

Ta stabilna sytuacja przechyliła się w kierunku dynamicznego wzrostu na początku XIX wieku. Przypuszcza się, że ludność całej Ziemi przekroczyła próg miliarda w 1804 roku. W 1927 roku było nas już dwa miliardy, w 1960 roku przekroczono próg 3 miliardów, w 1974 – 4 miliardów, w 1987 roku 5, w 2011 osiągnęliśmy 7 miliardów, a15.11.2022 przekroczono 8 miliardów.

Być może ten trend wzrostowy zostanie w naturalny sposób wyhamowany. Jednym z głównych czynników jest duża śmiertelność w krajach o najwyższym przyroście naturalnym. Wykazano, że dziecko urodzone w 2021 roku w Afryce Subsaharyjskiej 20 razy częściej nie dożyje do swoich piątych urodzin, niż dziecko urodzone w tym samym czasie w Australii. Jednak Nigeria w 1990 roku miała 95 mln mieszkańców, a w 2050 roku będzie tam ponad 400 mln mieszkańców, więcej niż w USA.

Natomiast w Europie (traktowanej jako całość) od 30 lat wystawia się więcej aktów zgonu niż aktów urodzenia. Częściowo kompensuje ten trend duża imigracja – legalna i nielegalna. Ale spadek sumarycznej liczby mieszkańców, już teraz obserwowany, będzie się nasilał. W takich krajach jak Bułgaria, Litwa, Łotwa i Serbia do 2050 roku nastąpi spadek liczby ludności o przynajmniej 20%. Ubędzie co piąty obywatel!

Niemcy, szczególnie chętnie przyjmujący imigrantów, mają obecnie 83 mln obywateli, ale do 2050 będzie ich najwyżej 80 mln. Włosi stracą w tym czasie co najmniej 10% swej obecnej ludności.

Procesy malenia populacji nie są tylko domeną Europy. Wprawdzie ludność Chin w 1981 roku przekroczyła miliard mieszkańców, a obecnie Chińczyków jest blisko 1,5 miliarda. Ale Chiny zderzyły się ze skutkami wprowadzonej przez Mao polityki jednego dziecka w rodzinie. Przez wiele lat rządów komunistów nie wolno było mieć więcej, niż jednego dziecka, więc rodzice dążyli do tego, żeby to jedno dziecko było chłopcem. No i teraz nie ma Chinek, które by rodziły dzieci następnego pokolenia. Chiny się wyludniają. To zahamuje ich szybki wzrost gospodarczy, który podziwia cały świat. Natomiast na szczycie tabeli prognoz demograficznych ONZ trafiły Indie. To będzie w Azji prawdziwa rewolucja. W 2050 roku w Indiach będzie żyło 1,6 mld ludzi, podczas gdy w Chinach 1,3 mld.

Na świecie już teraz jest czterokrotnie więcej ludzi, niż Ziemia może wykarmić. Metody intensyfikacji produkcji rolnej tymczasowo pozwalają zapobiegać klęsce głodu. Ale na jak długo – skoro ludzi stale przybywa?