Melpomena lubi to

Melpomena lubi to

Jeszcze zdarza im się tu i ówdzie zafałszować. Jeszcze czasem palec omsknie się po strunie, albo nie trafi we właściwy próg.  Nie grają też na instrumentach najwyższej półki, bo którego nastolatka stać na wymarzonego  Fendera czy Marshalla.

To jednak nie ma żadnego znaczenia, bo pochodzący z Osieczan, Włosani, Stróży i Myślenic zespół Blessed By Melpomene ma coś, czego się nie kupi za żadne pieniądze, czyli młodzieńczy entuzjazm i miłość do muzyki, którą wykonują. Grają przeważnie covery, ale robią  to z taką świeżością, że ma się wrażenie jakby  „Cyklady na Cykadach” Maanamu, „Supermasive Black Hole” Muse albo „Take My Out” Franz Ferdinand, „Under The Bridge” Red Hotów to były ich własne utwory.

W repertuarze posiadają też 3 swoje kawałki, które nawiązują do wyżej wymienionych kapel, ale w bardzo luźny sposób. Mają ten niepowtarzalny urok kapel złożonych z bardzo młodych (3/4 zespołu to nastolatkowie) ludzi, którzy muzykę cały czas jeszcze odkrywają i każdym odkryciem chcą się podzielić ze światem. W sobotę zagrali na myślenickim Rynku w ramach cyklu „Rynek pełen dźwięków” Myślenickiego Ośrodka Kultury i Sportu. Zagrali i okazało się, że ich entuzjazm udzielił się również publiczności pod namiotem restauracji Młynek, bo debiutancki występ na otwartej przestrzeni zakończył się trzema bisami. Blessed By Melpomene (Bartek Fijał - gitara basowa, Justyna Tylek - wokal, Bartek Sawicki - gitara. Jakub Hajduk - perkusja) po prostu fajnie grają, fajnie się prezentują na scenie i przewidując, co mogą osiągnąć w przyszłości aż chciałoby się zacytować ten stary kawał o Indianinie, czajniku i parowozie. Tak, dzisiaj to może jeszcze imbryk albo samowar, ale jutro (pojutrze) to może być lokomotywa.

 

Rafał Podmokły Rafał Podmokły Autor artykułu

Dziennikarz, meloman, biblioman, kolekcjoner, chodząca encyklopedia sportu. Podobnie jak dobrą książkę lub płytę, ceni sobie interesującą rozmowę (SPORT, KULTURA, WYWIAD, LUDZIE).