Myślenice, a Praska Wiosna
Rok 1968 to czas, w którym dużo się działo w Polsce i na świecie. Przez Polskę przetoczyła się fala protestów studenckich, która jakby nie mówić, była protestem przeciw komunie. Przez Europę Zachodnią, szczególnie Francję w maju przeszła rewolta studencka, podobnie jak w Niemczech, mająca charakter lewicowy i obyczajowy – czyli całkiem innej natury, niż w Polsce i Czechosłowacji, która przeżyła inwazję rozpoczętą 20 sierpnia 1968 r. o godzinie 23.00.
Akcja o kryptonimie „Dunaj” była największą operacją wojskową po II wojnie światowej w Europie. Wojska sowieckie wraz z jednostkami Układu Warszawskiego tj.: Polski, NRD, Węgier i Bułgarii dokonały inwazji na Czechosłowację i zdusiły Praską Wiosnę, czyli próbę nadania systemowi komunistycznemu w tym państwie bardziej ludzkiego oblicza. Czechosłowacja, podobnie jak Polska, po roku 1945 była okupowana przez Związek Sowiecki i jako państwo marionetkowe była częścią imperium sowieckiego. Podobnie jak Polska, nie mogła decydować o swoim losie, ani prowadzić samodzielnej polityki ustrojowej i gospodarczej. Próba politycznych reform liberalizujących życie w Czechosłowacji zapoczątkowanych w styczniu 1968 r., w ówczesnej sytuacji geopolitycznej musiała zakończyć się klęską.
Jak to wyglądało z perspektywy Myślenic?
Niewiele wiemy: W związku z wydarzeniami marcowymi na polskich uczelniach, w szczególności w Krakowie, 13 marca komenda Milicji Obywatelskiej (MO) wprowadziła stan wzmożonej czujności, a służby patrolowe zostały wzmocnione o członków Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej (ORMO). W 1968 r. w Myślenicach było 150 studentów. Na terenie miasta w marcu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa (SB), czyli milicji politycznej, odnaleźli 42 rozrzucone ulotki, wskutek czego w sobotę 16 marca o godzinie 11 w sali kina „Wisła” odbył się wiec 400 działaczy partyjnych z poszczególnych zakładów pracy i organizacji partyjnych z powiatu myślenickiego, gdzie potępiono wystąpienia młodzieży. Wydarzenie zabezpieczała Grupa Operacyjna 9 myślenickich esbeków, posiłkowana przez patrole MO. Ubrani po cywilnemu, mieli obserwować zachowania uczestników wiecu w czasie jego trwania i przy rozejściu. Choć zakładano, że do tego nie dojdzie, szczególnie mieli dopilnować, aby nie doszło do zakłóceń, rzucania petard, palenia gazet, rozwieszania plakatów. Więcej odnośnie tych wydarzeń nie zanotowano.
Jak wynika z akt 31 lipca na 1 sierpnia 1968 r., przez Myślenice przejechała niewielka grupa wojsk sowieckich, zmierzających w stronę południowej granicy. Ludność z ciekawością się temu przyglądała. Choć to wydarzenie wryło się w pamięć wielu naszym mieszkańcom (szczególnie wówczas dzieci), nie zostało zapisane w postaci wspomnień. Ten przemarsz wojsk sowieckich przez ziemię myślenicką, nie był jedynym, nawet pomijając działania wojenne z roku 1945. Jak one wyglądały niech świadczy jeden z zachowanych opisów w raportach SB z 5 października:
„Meldunek Specjalny
dot. przemarszu wojsk Radz.
Zgodnie z wytycznymi otrzymanymi na odprawie w dniu 1 X br. w KWMO w Krakowie, tut. Referatu w godzinach popołudniowych przystąpiliśmy do operacyjnego zabezpieczenia terenu na wypadek ewentualnych wrogich wystąpień ze strony podejrzanego elementów.
Zabezpieczono poprzez pomoc obywatelską takie miejscowości jak Gdów, Dobczyce, Myślenice i Sułkowice tj. większe skupiska ludzi na trasie przejazdu wojsk Radz. Niezależnie od skorzystania ze źródeł pomocy obywatelskiej, odpowiednie poinstruowanie funkc. MO aby ze swej strony zwrócili uwagę na podejrzanych osobników.
Na trasie przejazdu kolumny, naszych figurantów nie mamy, jeżeli chodzi o sieć t.w. To zamieszkuje jedynie tw. „Rudnik”, oraz wyeliminowana jednostka.
Nie zaobserwowaliśmy większego gromadzenia się ludzi. W samych Myślenicach nie było większych niż normalnie. Z chwilą zamknięcia tras - szczególnie szosy Kraków - Zakopane, powstał bardzo duży korek, jednak samochody były zatrzymywane poza miastem. Osobnik będący w stanie nietrzeźwym usiłował liczyć samochody. Z chwilą kiedy spostrzegli to stojący go ludzie odsunęli się od niego i pozostał sam następnie poszedł w swoja stronę. Mieliśmy w samych Myślenicach również takie zjawisko, że kiedy przejeżdżał odkryty samochód na którym siedzieli żołnierze wówczas mężczyźni stojący w grupie zdjęli kapelusze z głów.
Ciekawość ludzi malała w miarę upływu czasu. Około godz. 12-tej w Rynku nie było już prawie ludzi. Zresztą kolumna przejeżdżała w dłuższych odstępach czasu i to również spowodowała niechęć do dalszej obserwacji. W dniu 2.X. Br samochody przejeżdżały w małych grupkach. Tego dnia był jarmark w Myślenicach, lecz nie spowodował to grupowania ludzi.
Ze strony kobiet dały się słyszeć takie głosy jak dlaczego jadą nocami, czy się wstydzą ludzi, gdzie jadą i po co. Były też głosy rzeczowe, że prasa zapowiedziała manewry i muszą jechać.
Na terenie Gdowa zanotowaliśmy jedno wystąpienie ze strony pijanego osobnika niejakiego Wiśniewskiego Władysława , który wypowiadał się przed ludźmi, że jadą wojska amerykańskie, że jeszcze ich więcej pojedzie. Wymieniony jest wrogo ustosunkowany do obecnej rzeczywistości , siedział w areszcie za pobicie funkc. MO. Wg posiadanych danych z poprzednim okresie nosił się z zamiarem ucieczki za granicę.
Z terenu Dobczyc nie mamy żadnych sygnałów mówiących o niewłaściwym zachowaniu się ludności.
W Sułkowicach, gdzie mamy skupienie robotnicze fakt przejazdu wojsk przyjęty został bez większego zainteresowania. Robotnicy tłumaczyli sobie, że wojsko jedzie na zapowiedziane manewry. Umiejscowione na terenie Sułkowic b. elementy bandyckie nie komentowały tego fakty w sposób szkodliwy.
Jeżeli chodzi o figurantów naszych spraw, to już nadmieniono nie zamieszkują oni wzdłuż trasy przejazdu wojsk. Do tych do których dotarliśmy stwierdzono, że do poniedziałku jeszcze nie wiedzieli o tym fakcie. Jaski będą ich komentarze będziemy się mogli zorientować w najbliższych dniach. Fakt ten niewątpliwie dojdzie do wiadomości w całym powiecie, gdyż wojska jeszcze…
por. St Biela”
Społeczeństwo wobec przemarszów wrogiej armii
W raportach Służby Bezpieczeństwa pojawia się obraz społeczeństwa, które co prawda obawiało się wojny, ale wielkiej sympatii do tego, co się działo za południową granicą, nie miało. Ludzie bali się cokolwiek mówić i wyczekiwali na rozwój sytuacji. Miano w pamięci nieodległą postawę przyjaznych stosunków Czechów i Niemców w czasie okupacji niemieckiej i uważano naród czeski za tchórzliwy oraz obawiano się tego, co im wmawiała propaganda komunistyczna – zbliżenia Czechosłowacji do RFN, a trzeba pamiętać, że nastroje antyniemieckie były wtedy w Polsce bardzo żywe. Wtedy, gdy nastąpiła faktyczna inwazja na Czechosłowację, chyba nie było ruchów wojsk na ziemi myślenickiej. 21 sierpnia odbyła się narada sekretarza Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) Stanisława Durbacza w Komendzie MO. Pilnie obserwowano, to czego się obawiano, czyli masowego wykupu towarów w sklepach, co jednak nie miało miejsca. Społeczeństwo było ogłupione propagandą i zastraszone. Władze objawiały się już tylko pijaczków i osób nietrzeźwych, które w stanie zamroczenia, jako jedyne miały potencjalną odwagę. Skrzętnie odnotowywano nieliczne wybryki. Osoby dawniej karane za działalność patriotyczną i polityczną były całkowicie spacyfikowane. Nieliczne przypadki niepoprawnych wypowiedzi kończyły się wezwaniem na przesłuchanie na Komendę MO w Myślenicach, gdzie się musieli mocno tłumaczyć i złożyć pisemną samokrytykę.
Jak widzimy, społeczeństwo polskie było zastraszone i przyjmowało postawę bierną wobec obecności stacjonujących od roku 1945 do roku 1993 garnizonów sowieckich na terytorium Polski. Ich status prawny do roku 1955 był w ogóle nieuregulowany i był formą ordynarnej okupacji. Później przyjęły one formę zawoalowanych umów pomiędzy wasalnym tworem jakim był PRL a Moskwą. Nieliczni tylko mieli odwagę cywilną i występowali przeciw panującemu porządkowi. W innym raporcie SB z roku 1970, obok notatki o prowadzonym postępowaniu w stosunku do autora karykatury Lenina – uczniu V klasy szkoły podstawowej Janie Sobolu, znalazła się informacja, że były oficer wojska z Myślenic Franciszek Stempel napisał list solidaryzujący się z Czechosłowacją, a na terenie Sułkowic odnotowano wrogie wystąpienia w obronie Czechosłowacji Ludwika Skoruta, dawnego działacza mikołajczykowskiej PSL i Franciszka Judasza.
Jeszcze raz obca, wroga armia zaznaczyła swoją obecność na naszym terenie w latach pierwszej „Solidarności”. Władze komunistyczne, chcąc zastraszyć społeczeństwo, organizowały ćwiczenia wojsk Układu Warszawskiego wiosną 1981 roku. W lasach koło Borzęty można było spotkać obozujących żołnierzy sowieckich.