Najpierw był „Okrągły stół”

Najpierw był „Okrągły stół”

35 lat samorządu lokalnego

W dniach od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 roku toczyły się rozmowy opozycji z władzą komunistyczną, która chciała się podzielić odpowiedzialnością za bankrutujący kraj, ale równocześnie nie oddać władzy. Wówczas dygnitarze partyjni, z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele, nie zdawali sobie sprawy jak szybko nastąpi demontaż PRL-u. Po częściowo wolnych wyborach w czerwcu tego roku, jesienią władzę przejął rząd Tadeusza Mazowieckiego. Rok później, 27 maja 1990 roku odbyły się wybory do samorządu terytorialnego.

Wybory do rad miejskich i gminnych poprzedziła taka sama batalia, jak ta do parlamentu kontraktowego w 1989 roku. Jednak wybory do samorządu były pierwszymi wolnymi wyborami w powojennej Polsce, dlatego „stawka była jeszcze wyższa”. Ci, którzy dążyli do zmian starli się ze zwolennikami status quo. Jednak zanim do tego doszło, w Myślenicach pojawiła się Gazeta Lokalna wydawana przez Komitet Obywatelski Ziemi Myślenickiej oraz Międzyzakładową Komisję Koordynacyjną w Myślenicach NSZZ „Solidarność”. W swoim pierwszym numerze z dnia 11 listopada 1989 roku Komitet Obywatelski Ziemi Myślenickiej opublikował „odezwę programową”, w której czytamy:

„Ponad pół roku minęło już od momentu, gdy jasno zdaliśmy sobie sprawę, że musimy się zorganizować, by w wyborach do Sejmu i Senatu zdobyć wszystko to, co do zdobycia było. Wiedzieliśmy oczywiście, że nie będą one w pełni demokratyczne. Gra warta była jednak świeczki - dziś można to wyraźnie dostrzec. Wówczas nie marzyliśmy nawet, że dotychczasowa koalicja rozpadnie się, że powstaną warunki dla utworzenia rządu, w dużej mierze opartego o opozycję.

Przed wyborami widzieliśmy jak wielkie poparcie otrzymały Komitety Obywatelskie „Solidarność”. W dniu wyborów zobaczyliśmy jak wielkie poparcie otrzymali ich kandydaci. Pamiętamy to wszyscy. Zwycięstwo było tak wielkie, że aż dla niektórych nie do zniesienia. Nie ulega wątpliwości - 4 czerwca społeczeństwo wygrało bitwę. Do wygrania wojny - mimo to - wciąż jeszcze daleko! Wojna bowiem toczy się o uprzedmiotowienie społeczeństwa, o gospodarcze samodecydowanie miast i wiosek, o odrzucenie absurdów takich jak np. ten, zgodnie z którym w Myślenicach powstaje wyciąg krzesełkowy na Chełm bez zaplecza turystycznego. Topi się ogromne pieniądze w inwestycji pięknej lecz bezdochodowej, podczas gdy Myśleniczanie mieszkają w makabrycznych warunkach, myślenickie dzieci uczą się w przeludnionych dwuzmianowych szkołach, okoliczni rolnicy oddają mleko do zatruwającej środowisko, śmierdzącej, niewydolnej mleczarni; podczas gdy woda do naszych mieszkań tłoczona jest azbestowymi rurami o własnościach rakotwórczych, zaś na potężnym, jak na warunki Myślenic, Osiedlu Tysiąclecia do dziś nie wybudowano sklepów z prawdziwego zdarzenia, mogących rzeczywiście obsługiwać mieszkającą tu ludność. Gdzie są gospodarze tego miasta?! Gdzie Rada Narodowa?! W czyim interesie działały te instytucje? Odpowiedź jest bardzo prosta. W powojennej Polsce nadrzędnym interesem był interes państwa - komunistycznego państwa, w którym przewodnią siłą miała być PZPR. Na dalszym dopiero planie umieszczano interes społeczności lokalnej czy też poszczególnych obywateli. Ten system wartości należy odrzucić, a w centrum zainteresowania postawić człowieka, wolnego obywatela, mającego pełne prawo do decydowania o własnym losie.

O trudnościach w jakich obecnie znaleźliśmy się nikogo chyba nie trzeba przekonywać. W Warszawie działa Obywatelski Klub Parlamentarny (OKP) oraz Rząd Tadeusza Mazowieckiego. W Gdańsku - Wałęsa. Ten kto myśli, że to wystarczy dla poprawienia naszej doli jest w grubym błędzie. Rząd bowiem jest od tego, by stworzyć jedynie warunki do poprawnego funkcjonowania gospodarki, prawa itd. Tu na dole - w Myślenicach, Sułkowicach czy w Pcimiu musi znaleźć się ktoś, kto z warunków tych skorzysta. Już dziś możemy myśleć co zrobić, by ceny żywności nie były tak wysokie. Więcej nawet. Możemy w tym zakresie coś robić. Trzeba tylko przełamać barierę strachu, niemożności, obojętności… Trzeba poczuć się gospodarzem. To oczywiście trudne. Przez czterdzieści z górą lat skutecznie oduczono nas myśleć kategoriami wsi, osiedla, naszego miasta. Nie jest to jednak niemożliwe.”

Materiał ten oddaje ówczesne nastroje, kiedy mimo wygranej w wyborach czerwcowych ludzie wciąż obawiali się powrotu komunizmu. Wszak, tu „na dole” w gminach niewiele się jeszcze wówczas zmieniło.

Oprac. Witold Rozwadowski