Nie uratował

Żydówka pracowała w myślenickim magistracie w czasie okupacji i to już po wywiezieniu na zagładę mieszkańców naszego miasta. Pracowała za zgodą ówczesnego burmistrza, kolaboranta który nie chciał jej wydać Niemcom, ale ostatecznie jej nie uratował. To historia pokazuje jak skomplikowane i trudne były relacje polsko - żydowskie podczas okupacji niemieckiej. W czasie kiedy Niemcy mordowali Żydów równocześnie zabijali Polaków za ich ukrywanie.
W 1943 roku do biura burmistrza Myślenic Józefa Wagi zgłosiła się kobieta w wieku około 23 lat z dokumentami na nazwisko Jadwiga Dyduch, prosząc o zezwolenia na pobyt w Myślenicach.
Równocześnie przy zgłoszeniu okazała pismo polecające od RGO. Rada Główna Opiekuńcza była organizacja dobrowolnej pomocy społecznej, działająca na terenie Generalnej Guberni w latach 1940-1945, za zgodą i pod nadzorem niemieckich cywilnych władz okupacyjnych. W piśmie przedstawiano ją jako osobę bez środków do życia, prosząc o zaopiekowanie się nią i umożliwienie egzystencji w Myślenicach. Jako, że władała językiem niemieckim została zatrudniona w urzędzie gminnym. Pracowała jako sekretarka i tłumaczka, choć burmistrz o tym fakcie nie zawiadomił starostwa, a miał taki obowiązek. Nikogo nie informował, gdyż Jadwiga Dyduch swoim wyglądem i wymową, a zwłaszcza specyficznym akcentem wyraźnie zdradzała pochodzenie semickie. Ponadto była ona na tyle nieostrożna, że odwiedzał ją znajomy z Krakowa o wyglądzie żydowskim (młody człowiek, krewny czy narzeczony tego nie wiadomo), co utwierdzało wszystkich, że była Żydówką. Burmistrz Waga już w czasie pierwszego spotkania zwrócił uwagę na jej „niearyjskie” pochodzenie i zalecił żeby się nie afiszowała. Kiedy dowiedział się o wizytach „młodzieńca z Krakowa” zwrócił jej uwagę żeby uważała na siebie. Jednak sprawa stawała się głośna, zapewne do władz dotarły donosy, gdyż starosta krakowski przesłał zapytanie do burmistrza Wagi, czy przyjął do pracy Żydówkę.
Kiedy po kilku tygodniach pracy sytuacja wokół Jadwigi Dyduch zaczęła robić się coraz bardziej niepewna, ona sama oświadczyła w kancelarii, że otrzymała lepszą posadę w Krakowie i wyjeżdża z Myślenic. Wobec tego burmistrz natychmiast ją zwolniła, zapewne ciesząc się iż tak rozwiązała się ta sprawa. Ale to nie był koniec. Po wyjeździe Jadwigi do Myślenic zaczęła przychodzić do niej korespondencja na odkrytych kartkach, która niewątpliwie stwierdzała, że jest Żydówką. Być może ktoś znajomy robił to z premedytacją, gdyż był to rok 1943 i większość społeczeństwa polskiego wiedziała już o holokauście. Ta korespondencja była ogólnie znana i czytana. Po kilku tygodniach nieobecności Jadwiga zjawiła się w gabinecie burmistrza Wagi. Oświadczyła, że w Krakowie czuje się niepewnie i prosiła o ponowne przyjęcie do pracy. Przy czym okazała mu dowód osobisty (kenkartę?) na inne nazwisko. Waga doradzał jej, aby uciekała z Myślenic. Dla ostrożności, aby go nie posądzono, że ją ukrywa, zatrzymał jej dowód jakoby celem sprawdzenia.
Na drugi dzień około godziny 11 rano Jadwiga znowu zjawiła się w biurze Józefa Wagi. Moment był bardzo nieszczęśliwy, gdyż był u niego zastępca landkomisarza (starosty) major Zugler. Ten dobrze znał z poprzedniego urzędowania Jadwigę Dyduch. Gdy ją zobaczył zaraz zapytał czy jest Żydówką. Ta nie wytrzymała i odpowiedziała, że „przechrzcianką”. Dla Niemców religia nie miała żadnego znaczenia, mordowali wszystkich ludzi pochodzenia żydowskiego. Zugler natychmiast zatelefonował na policję, która zabrała Jadwigę. Jeszcze tego samego dnia została zastrzelona na cmentarzu żydowskim na Tarnówce i następnie pogrzebana przez grabarza Józefa Roga.
Mimo, iż Niemcy wiedzieli że to burmistrz Waga próbował chronić Żydówkę nie pociągnęli go do odpowiedzialności, a przecież na terenach okupowanej Polski za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Do dziś nie wiadomo dlaczego.
Burmistrz Józef Waga (urodzony 12 marca 1879r. w Krakowie) z wykształcenia był prawnikiem, studia ukończył na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1907r. do 1932r.był sędzią w Sądzie Grodzkim w Myślenicach. Później prowadził kancelarię adwokacką najpierw w Dobczycach, a przed wojną w Myślenicach. Już w 1939r., zaraz po wkroczeniu Niemców starosta Engler nalegał, żeby to on objął urząd burmistrza Myślenic. Ostatecznie objął to stanowisko w 1940r. po ustąpieniu dotychczasowego burmistrza Krzyszkowskiego. Waga wraz z żoną Katarzyną przyjęli Volkslistę. Mimo tego ich adoptowana córka Stefania uczęszczała na tajne nauczanie, za które burmistrz płacił. Po przejściu frontu i zajęciu Myślenic przez Armię Czerwoną, 3 marca 1945r. Waga został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Po przeprowadzonym śledztwie w dniu 29 marca 1946r. prokurator Specjalnego Sądu Karnego w Krakowie sformułował wobec niego akt oskarżenia. Jednak jego sprawę umorzoną 6 czerwca 1946r. na wskutek jego śmierci przed rozprawą sądową. Józef Waga zmarł w więzieniu.