Nowości Biblioteki Publicznej
W labiryncie
Trzynastolatka w drodze do szkoły zostaje porwana. Po piętnastu latach, budzi się w szpitalu: wystraszona i oszołomiona, walczy z majakami. Skąd się tu wzięła, co było wcześniej? Jak wiele czasu minęło? Przed oczami … ściany i korytarze, biegnie i szuka wyjścia, potem gubi się w zaułkach wiodących donikąd. I tak raz po raz, bez końca. Myśli i pytania w myślach: znów ten królik, a potwór, czy potwór może nosić krawat?
Witam w zaułkach labiryntu, gdzie nic nie razi banalnością, a wszystko co się dzieje otwiera kolejne wątki, na demoniczną modłę definiując podstawowe znaczenia. Podczas lektury doświadczamy mentalnego bólu, niepokoju, na koniec emocje zakodowane w matrixie wydrukowanych liter wpychają nas w objęcia zła, w jego filozoficznej postaci. Lepiej (albo gorzej, proszę śmiało wybierać) być nie może…
A labirynt? Tak, są tu dwa. Ba, przynajmniej dwa! Pierwszy jest fizyczny, geometryczny, realnie istnieje więc i więzi, a potem plącze drogi, na koniec zmyka przestrzeń. Drugi to stan umysłu uwięzionej, są tu implikacje i skutki, przeniesione wprost z materialnego obszaru geometrii do duchowego jego odpowiednika, a przełożone na myśli przerażają, obezwładniają, deformują świadomość.
Każdy z bohaterów tej powieści też ma swój labirynt, pogmatwanymi ścieżkami podążają też stróże prawa i pewien detektyw, zaplątani przecież w nieoczywiste fakty i przypuszczenia.
Najważniejszy jednak jest ten labirynt, który pochłonął i zniszczył nastolatkę. Miał on pomocnika, z krwi i kości, nie sposób wszak rozpoznać go z twarzy, może z głosu? Kto to wie…
Nic więcej już powiem, każde dodatkowe zdanie mogłoby zdradzić zagadki fabuły. A przecież nie chcę psuć radość odkrywania tego, co w książkowej fabule poukrywano.
Teraz proszę jeszcze zerknąć na książkową okładkę… Wielkimi literami honoruje ona autora, ale i reklamuje film zrealizowany na bazie książki.
A ta osoba na okładce, zamyślona, tak właśnie ta po prawej? To… Tak, to Dustin Hoffman, pamiętacie go przecież, prawda? Książkę przeczytałem, film obejrzałem. Nie podpowiem co lepsze, co bardziej, przemawia… Jedno i drugie zafrapowało mnie i wystraszyło - też. Życzliwa rada: to rzecz do oglądania lub czytania wieczorem, koniecznie późnym, zdecydowanie samotnie, w pustym pokoju. Naprawdę…
Tomasz Dziki
Donato Carrisi: W labiryncie. Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2020, s. 334e