Od sierpnia 1939 roku do sierpnia 1945 roku

Od sierpnia 1939 roku do sierpnia 1945 roku

Wspomnienia Władysława Fajkowskiego (cz. 3)

We wspomnieniach dowódcy OP „Śmiały” brak rozdziału o konspiracji po wkroczeniu na tereny ziemi myślenickiej Armii Czerwonej. Oczywiście nie mogło ich tam być, gdyż opis walk we wrześniu 1939 roku i później w czasie okupacji niemieckiej był pisany na potrzeby uznania tego okresu przez ZBoWiD (Związek Bojowników o Wolność i Demokrację). Organizację, która w PRL-u nadawała status kombatanta, a ci, którzy walczyli z komunizmem i Związkiem Radzieckim nie byli wówczas uznawani za żołnierzy walczących o wolną Polskę.

Niewola i konspiracja

Po wzięciu do niewoli zostałem przewieziony do Jarosławia, a po kilku dniach do Przeworska. Po dwóch dniach załadowali nas do wagonów towarowych po 50 ludzi w jednym, wioząc nas przez siedem dni do Lucdorfu, a po trzech dniach załadowano nas i zawieziono do Hojeswerdy Elsterhost Oflag 4 [miejsca obozu nie ustaliłem]. Z początkiem listopada 1939 roku przewieziono mnie z obozu wraz z innymi 40-ma [osobami], za Elbę do miejscowości Coswig [nazwa miejscowości nieczytelna] pow. Wittenberg, na roboty.

Po siedmiu miesiącach pobytu w niewoli, przyjechałem do Krakowa w dniu 11 kwietnia 1940 roku. Pierwsze moje kroki, to odwiedzenie żony kolegi, doc. Ormana, która mieszkała na Podgórzu przy ul. Smolki l2a. Tam spotkałem kilku ludzi, którzy w tym czasie organizowali już ZWZ [Związek Walki Zbrojnej, poprzedniczkę Armii Krajowej]. Mieli odbiornik radiowy, maszynę do pisania i powielacz [za posiadanie których groziło więzienie, a nawet kara śmierci]. Wydawali gazetkę podziemną z komunikatami radiowymi i zaangażowali mnie do rozwożenia.

Jeszcze przed wojną miałem stałe zameldowanie w Zakopanym i tam się zameldowałem po powrocie z Niemiec. Ale natychmiast wyjechałem do Krakowa i nie wymeldowałem się. Miałem tymczasowe zameldowanie w Wiśniowej pow. Myślenice. Ponieważ trzeba było pieniędzy na życie i wyjazdy, zorganizowałem tajną garbarnię skór w Poznachowicach Górnych, która dawała w tym czasie pokaźne zyski. Mając pieniądze do własnej dyspozycji mogłem i zacząłem pracować organizując tereny południowe.

Moim przejściowym zakwaterowaniem była wioska Poznachowice Górne. Gazetkę potajemną zawoziłem do Zakopanego, Nowego Targu, Kasiny Wielkiej, Skrzydlnej, Szczyrzyca, Raciechowic, Wiśniowej, Wierzbanowej, Poznachowic Dolnych i Górnych. Po paru miesiącach praca informacyjna przemieniła się w pracę organizacyjną, wymagającą pracy i ludzi fachowych, chętnych i zdrowych, którzy po przeszkoleniu organizowali w każdej wsi czy gromadzie tajną placówkę. Celem takiej placówki było wciąganie ludzi wojskowych i innych nadających się po przeszkoleniu, do pracy podziemnej, inaczej do oddziałów dywersyjnych, a potem partyzanckich. Do oddziałów partyzanckich wybierano ludzi bardzo zdolnych i „spalonych”, zaś inni, mimo że należeli do oddziałów terenowych, pozostawali w pracy codziennej i w miejscu swego zamieszkania, a w razie potrzeby używani byli do pomocy w walce z okupantem hitlerowskim.

Placówki terenowe były organizowane przeze mnie na terenach powiatu myślenickiego i częściowo limanowskiego. Poza wspomnianymi placówkami zorganizowałem oddział czysto partyzancki pod pseudonimem „Śmiały”, który pod moim dowództwem wykonywał w tym czasie prace dywersyjne, a potem przeprowadzał akcje bojowe w nocy i w dzień na terenach obwodu myślenickiego, limanowskiego, nowosądeckiego, pod dowództwem AK [Armii Krajowej].

Jedna z ważniejszych akcji została wykonana w miejscowości Fałkowice, koło Gdowa, w nocy z 26 kwietnia na 27 kwietnia 1944 roku. Zabrano [wówczas] Niemcom 2 samochody ciężarowe z amunicją do kbk i automatów. 1 Niemca zabito, a 2 zabrano do niewoli, oddział nie poniósł żadnych strat.

We wsi Czasław zlikwidowano patrol żandarmerii niemieckiej w liczbie 4-ech zabierając samochód do własnych celów, dnia 26.V.1944 roku. Z oddziału „Śmiałego” nikt nie zginął.

W dniu 3.VI.1944 r. zlikwidowano patrol żandarmerii niemieckiej jadący od strony Komornik w stronę Czasławia na 2-óch samochodach polowych, osobowych. 8 Niemców zginęło, zabrano broń i samochody, bez własnych strat. W miejscowości Kasina Wielka w nocy z 21 lipca na 22 lipca 1944 r. zlikwidowano placówkę niemiecką w ilości 30-tu ludzi, która pilnowała na terenie pomiędzy Mszaną Dolną a Dobrą torów i wiaduktów kolejowych, zabierając broń, amunicję, umundurowanie i inny sprzęt wojskowy, jak: koce, ładownice, pasy, obuwie. Po stronie oddziału „Śmiały” nie było strat, a ludność cywilna w żadnych z tych akcji nie poniosła represji ze strony Niemców.

W dniu 25 lipca 1944r. na terenie gromady Dąbie, w godzinach przedpołudniowych zabrano cały transport bydła - 180 sztuk wraz z konwojem 18 ludzi i 1 motocykl z przyczepą. Bydło w bardzo szybki sposób wpędzono do lasu, konwój niemiecki do niewoli, a cała akcja nie trwała godziny. Strat oddział „Śmiały” nie miał żadnych. Na terenie Szczyrzyca pow. Limanowa w dniu 27 lipca w godzinach przedpołudniowych stoczono walkę z oddziałem SS, który przyjechał dokonać pacyfikacji. Kilkakrotnie silniejszy od naszego oddziału zmuszony został do wycofania się, ponosząc ciężkie straty. Z wywiadu tamtejszych ludzi [wiadomo że] zabitych zostało kilkunastu i kilkadziesiąt rannych, których Niemcy zabrali na samochody wycofują się w kierunku Dobrej. Straty własne: 1 zabity i 1 ranny.

W nocy z 2 na 3-go sierpnia 1944r. w miejscowości Kasina Wielka w lesie od strony Dobrej został wysadzony pociąg pancerny, prowadzony przez trzy parowozy w ilości 8-u wagonów. 2 lokomotywy się wywróciły i 5 wagonów. W związku z tym przez trzy dni nie było przejazdu na tej trasie. Strat oddział „Śmiały” nie miał żadnych. W dniu 12 września 1944r. w godzinach popołudniowych stoczono kilkugodzinną walkę z dużym oddziałem SS i Żandarmerii niemieckiej na terenie Poznachowic Dolnych i Glichowa, pod mostem glichowskim. Kolumna [niemiecka] przyjechała od strony Wiśniowej na 12-tu samochodach ciężarowych i l opancerzony. W wyniku przeważającej kilkakrotnie siły ognia nieprzyjacielskiego, przerzucono na tyły 20-tu ludzi dobrze uzbrojonych, którzy zaatakowali od tyłu, a oddział terenowy z Lipnika zaatakował z boku. Niemcy widząc, że są atakowani z trzech stron, nie mogli sobie dać rady i zaczęli się poddawać. Wieczorem oddział został całkowicie rozbity, a samochody, broń, amunicję zabrano z miejsca walki, zaś zabitych chowano przez całą noc do rana. Z uwagi na dużą ilość zabitych nie było czasu liczyć. Około godz. 6-tej rano podczas przeszukiwania terenu znaleziono 1 żołnierza pod mostem, którego zabrał oddział ze sobą. Około godz. l0-tej, gdy był oddział na kwaterze wówczas przesłuchano żandarma, który powiedział, że z Krakowa wyjechała jednostka licząca 400 ludzi, a po drodze nie zginął nikt, aż do miejsca walki.

Poza otwartą walką z Niemcami, oddział sprawował wiele innych czynności. Na terenie, gdzie kwaterował oddział była utworzona Rzeczpospolita Polski Raciechowice, a całkowity ład i porządek utrzymywał tam oddział „Śmiały” mając łącznie do swej dyspozycji terenówkę. Wiele kłopotu sprawiały obstawy zrzutowiska, wyłapywanie szpiegów niemieckich, którzy stale wkradali się na teren, aby zdobyć informacje o partyzantach. Pomimo, że nie otrzymaliśmy ani jednego zrzutu, to zrzutowisko było bardzo często obstawione, bo na każdy sygnał radiowy musiano go obstawiać. Oddział dokonał także cofnięcia transportów z 27 gromad, przeważnie młodych mężczyzn, których wywożono na roboty do [kopania] okopów. Niemcy z terenu okupowanego przez nasze oddziały nie otrzymywali żadnych kontyngentów w postaci zboża i mięsa.

Teren okupowany przez nasz oddział był odwiedzany przez inne oddziały partyzanckie jak oddział: „Pościg”, „Prąd”, „Odwet”, 3 oddziały Żelbetu, oddział „Lutowiec”, oddział „Błyskawica”, oddział „Dzika”. Stałą łączność utrzymywałem z dowództwem Obwodu poprzez aparat krótkofalowy, którym często włączałem się na stacje niemieckie i z tego powodu mieliśmy łatwiejszy wywiad w terenie i dobre rozeznanie. Wiele kłopotu sprawiało komendantowi „Śmiałego” załatwianie spraw cywilnych, które trzeba było załatwiać na bieżąco nie odkładając ich ze względu na pilność.

Teren, na którym kwaterowaliśmy był bardzo dobrze zorganizowany. Partyzanci mieli do własnej dyspozycji piekarnię, rzeźnię, młyny, magazyn na zboże i mąkę, nawet mleczarnia pracowała dla partyzantów. Trzeba przyznać, że ten teren był najlepiej zorganizowany pod względem zaopatrzenia w żywność.

Odnośnie wykonanych akcji bojowych przez OP „Śmiały” dowodzony przeze mnie zostały upamiętnione niektóre miejsca: w Szczyrzycu znajduje się tablica pamiątkowa na rynku i pomnik przy moście glichowskim w gromadzie Czasław.

KONIEC

Ziemowit Kalinowski Ziemowit Kalinowski Autor artykułu

Obywatel Miasta Myślenice (z dziada i pradziada). Historyk z wykształcenia i zamiłowania. Dawniej działacz antykomunistycznej, niepodległościowej opozycji. Badacz oporu antykomunistycznego na ziemi myślenickiej.