Perfekcyjna runda: 11 na 11

Zrobili to! Tenisiści stołowi UKS Zarabie odnieśli jedenaste zwycięstwo w trzecioligowych rozgrywkach. Tym razem pokonali 9:5 na wyjeździe zespół z Lachowic, który podobnie jak myśleniczanie w ubiegłym sezonie występował w drugiej lidze
Łupem punktowym podzielili się Adam Gdula, Dominik Zakrzyński i Piotr Światłoń, którzy zdobyli po 2,5 punktu oraz Damian Dudziak który dorzucił 1,5 punktu. Tym samym zakończyli rundę zasadniczą z kompletem zwycięstw i do wiosennych rozgrywek przystąpią z pole position. O tajemnice tej passy zapytaliśmy szkoleniowca drużyny - Bogdana Czyżyckiego
11 spotkań i 11 zwycięstw w rundzie zasadniczej. Mieliście już kiedyś taki sezon?
Nie, co więcej chyba nie przypominam sobie takiej serii w wykonaniu jakiegoś innego zespołu z tej klasy rozgrywkowej. Mogła to być ewentualnie drużyna z Olesna, która kilka sezonów temu była takim trzecioligowym dream-teamem i od razu było wiadomo, że to oni są murowanym kandydatem do awansu. Ale my przed tym sezonem wcale za takich nie uchodziliśmy.
Stąd twoje słowa po szóstej kolejnej wygranej, że utrzymanie w lidze macie już pewne?
Asekurowałem się, bo nie wiedziałem jeszcze na co stać tę drużynę, a poza tym uważałem, że najtrudniejsze mecze przyjdą w grudniu i w styczniu, kiedy spotkamy się z zespołami z Lachowic, Krakowa i Słopnic. Wydawało mi się wówczas bardzo mało prawdopodobne, że wyjdziemy z nich bez szwanku i strat punktowych.
Ale stało się inaczej. Byli słabsi niż sądziłeś, czy to wy zagraliście wyjątkowo dobrze?
Raczej to drugie. Wiele z tych spotkań było rozgrywanych na ostrzu noża i jedna porażka singlowa mogła odwrócić wynik. Wyjątkiem jest ten mecz ze Słopnicami, który był jednym z naszych najlepszych meczów odkąd pamiętam i wynik sugerowałby, że graliśmy z jakimiś słabeuszami. Ale zachowując wszelkie proporcje to było jak ten ostatni finał Australia Open między Djokovicem i Nadalem. Wszyscy spodziewali się pięciosetówki, a delikatnym faworytem był Nadal, a wyszedł pogrom w wykonaniu Djokovicia. Takie historie po prostu zdarzają się od czasu do czasu.
Co wpłynęło na taki 11-odcinkowy serial w waszym wykonaniu?
Myślę że oprócz tego, że właściwie w każdym meczu przynajmniej dwóch z czterech zawodników zawsze trzymało formę duże znaczenie miało to, że w terminarzu na początku trafiliśmy na te trochę słabsze zespoły. Jak drużyna wygra parę razy pod rząd nawet z tymi słabszymi, to często łapie taki „szwung”, że potem trudno ją już zatrzymać.
Co czeka was w rundzie wiosennej?
Zasady rozgrywek są takie, że po 11 kolejkach rundy zasadniczej tabelę dzieli się na górną i dolną połówkę, czyli my będziemy grać już tylko po jednym meczu z zespołami z miejsc od 2 do 6. Kolejny punkt regulaminu głosi, że gospodarzami spotkań rewanżowych są te zespoły, które jesienią grały na wyjeździe czyli u siebie zagramy z Lachowicami, Podwawelskim i Siemachą, a na wyjeździe ze Słopnicami czy KSOS-em Kraków.
Jednym słowem jesteście na ostatniej prostej przed powrotem do drugiej ligi?
Powiedzmy, że nie na ostatniej prostej ale na ostatnim okrążeniu. Runda wiosenna wcale nie musi być łatwa. Awans do drugiej ligi to zresztą osobny temat, który już dwa razy przerabialiśmy i mam świadomość z jakimi wyzwaniami organizacyjnymi się to wiąże, gdy nagle na mecz wyjazdowy jedziemy nie 30 km do Krakowa, ale 300 km do Rzeszowa, albo Przemyśla. A i zawodnicy z którymi musimy się mierzyć to już przeważnie półprofesjonaliści, albo rezerwowi z jakichś pierwszoligowych drużyn. W takich spotkaniach nawet bohatersko polec nie jest już łatwo.
Jak udało się stworzyć tak mocny zespół?
Trzonem tej drużyny, który od kilku lat się już nie zmienia jest Piotrek Światłoń i Dominik Zakrzyński. Oni są „ograni” zarówno na trzecioligowym jak i drugoligowym froncie. A w tym roku skład bardzo udanie uzupełnili Adam Gdula, który wrócił do wyczynowego tenisa stołowego po 16 latach przerwy, co już samo w sobie jest nie lada wyczynem, bo w tym czasie sam ten sport wielokrotnie ewoluował oraz Damian Dudziak, który większość poprzedniego sezonu grał w drugim zespole, a w tym wrócił do pierwszego i w paru przypadkach to właśnie jego punkty zadecydowały o zwycięstwie. To jest chyba siła tego zespołu. Każdy tu może „odpalić” i nie ma takiego przy którym przeciwnicy już przed meczem dopisują sobie punkty.