Polexitu nie będzie
Czasami fałszywe przekonania przynoszą więcej złego niż faktyczne działania. Mówi się, że brexit wywołali angielscy euroentuzjaści, którzy tak długo straszyli swoich rodaków Nigelem Farage’m, że wywołali przeciwny skutek niż zamierzali – mieszkańcy Wielkiej Brytanii opowiedzieli się w referendum za opuszczeniem Unii. Dziś Anglia przeżywa z tego powodu trudności gospodarcze. Obyśmy tego nie „ćwiczyli” w Polsce.
Myślenice jeszcze niedawno kojarzyły się przyjezdnym jako miłe i spokojne miasteczko na obrzeżach aglomeracji krakowskiej o niewątpliwych walorach krajobrazowych. Dziś nasze miasto może niektórym wydawać się miejscem niepokojów. To właśnie u nas zbierają się zwolennicy Platformy Obywatelskiej z całego regionu i organizują akcje protestacyjne. Nie inaczej było w poprzednią niedzielę, kiedy Donald Tusk zwołał swoich zwolenników w całym kraju na wiece pod hasłem „My zostajemy w Unii Europejskiej”.
Oczywiście w kraju demokratycznym możliwość wyrażania swoich poglądów jest podstawowym prawem obywatelskim, zwłaszcza kiedy takie manifestacje przebiegają w sposób spokojny. I tu organizatorom myślenickiego protestu nic nie można zarzucić. Jednak trudno mówić, że ostatnie manifestacje opozycji miały „pokojowy” charakter. Ich celem jest wywołanie niepokojów społecznych.
O tym mówił w sejmie premier Mateusz Morawiecki. Podkreślał, że kłamstwem Platformy Obywatelskiej jest to, że obecny rząd dąży do wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Równocześnie przypomniał, że nasz kraj wstępował do wspólnoty ojczyzn, a nie do Stanów Zjednoczonych Europy rządzonych z Brukseli. I o to w tym sporze chodzi: czy chcemy współtworzyć unię niezależnych państw, które ze sobą współdziałają czy raczej budować jedno państwo europejskie. Dlatego dziś polscy politycy spierają się o kształt relacji pomiędzy unijną biurokracją a poszczególnymi państwami. Są tacy, którzy nie wierzą rodakom i chcą, aby każde nasze działania kontrolował ktoś z zewnątrz, a inni wręcz przeciwnie - nie chcą, aby ktoś wtrącał się w nasze wewnętrzne sprawy.
Niestety ci, którzy domagają się kontroli zapominają, że we wspólnocie inaczej traktowane są państwa tzw. starej Unii, które mogą więcej od innych, w tym szczególnie Polski i Węgier, gdzie rządzą prawicowe formacje. Ale nie to jest największym problemem. W Brukseli nawet Rumunia nie spotkała się z żadnym potępieniem, kiedy ich trybunał orzekł o wyższości konstytucji nad prawem Unii Europejskiej. Zapewne stało się tak, gdyż eurodeputowani z Rumunii, nawet z partii opozycyjnych, nie zabiegali w instytucjach europejskich o potępienie za to swojego kraju.
Rządzący zapewniają, że polexitu nie będzie. To znaczy nie w najbliższych latach, a co będzie w przyszłości – o tym zadecydują Polacy. Chyba że nie będzie w naszym kraju demokracji i nie będziemy mogli podejmować takich decyzji. Ale jak uczy historia wtedy też sobie poradzimy, może będzie to trwało nieco dłużej, może nawet 123 lata albo 44, ale i tak w końcu odzyskamy niezawisłość.
Już kiedyś pisałem, iż jestem zdziwiony, że to właśnie do Myślenic przyjeżdżają protestować zwolennicy PO z całego regionu. Widocznie „magia” naszego miasta działa nie tylko na turystów, ale również na aktywistów. Nie mam nic przeciwko temu, choć wolałbym żeby Myślenice były znane np. jako miasto rekreacji, a nie protestów, ale na dobrą markę trzeba ciężko pracować. To zadanie nie tylko dla władz miast, ale i mieszkańców.