Przeciw wojnie

Przeciw wojnie

Jest już druga połowa marca. Trwa kolejny dzień brutalnej agresji wojsk Władimira Putina na Ukrainę. Ukrainę będącą suwerennym i europejskim państwem, którego rząd oraz obywatele posiadają pełnię praw do niezależnego decydowania o własnym losie.

Kraków, ulica Biskupia 7. Budynek Konsulatu Generalnego Federacji Rosyjskiej już dawno został oddzielony od reszty świata metalowym ogrodzeniem. Przed drzwiami wejściowymi stoi radiowóz, opodal służbę pełni kilku policjantów. Wiedzą, że są w niezręcznej sytuacji...

Na skwerze przed konsulatem wciąż trwa walka „sine arma” – bez broni. To protest serc, protest ludzi dobrej woli. Polaków, Ukraińców, Litwinów, Wolnych Białorusinów oraz osób innych narodowości. Ogółem, protest ludzi, którzy gorąco wierzą w to, że ten świat – jak śpiewał Czesław Niemen – „nie zginie nigdy dzięki nim”.

Pod żelaznym ogrodzeniem dopala się znicz. Postawiono go tutaj, aby upamiętniał ofiary trwającej nadal brutalnej i bezsensownej agresji Federacji Rosyjskiej na państwo ościenne. Napaści, podczas której cierpi ludność cywilna. Na ławeczce ktoś zostawił białego pluszowego misia o oczkach z kolorowych guziczków. Czerwona farba na futerku symbolizuje krew i rany najbardziej bezbronnych mieszkańców Ukrainy – dzieci. Jest też rysunek dziecięcego wózka. W środku, zamiast śpiącego maleństwa, krzyże cmentarne… Czy okna rosyjskiego konsulatu to widzą? Na innej ławce rozstawiono transparenty z napisami: „Russians go home”, „Niet wojnie, niet Putinu”, „Stop war!”. Są też wezwania do dalszego bojkotu rosyjskich produktów oraz grafika przedstawiająca płonący czołg z czerwoną gwiazdą.

Graficzne formy protestu można też znaleźć na drzewie rosnącym naprzeciwko konsulatu. Dominują tu karykatury Władimira Putina. Dyktator z Kremla jest pokazywany z wąsem kanclerza III Rzeszy i krwią na twarzy. Wrażliwy obserwator zwróci jednak uwagę na przejmujący rysunek, wykonany szkolnymi farbami plakatowymi. Utrzymana w niebiesko-żółtej tonacji ilustracja przedstawia zarys granic państwa ukraińskiego. Miejsca, w których toczą się najcięższe walki, oznaczono jako otwarte rany.

Ukraina krwawi kolejny dzień. Kolejny też dzień walczy z armią Władimira Putina o wolność oraz o własną przyszłość. A wszystko to dzieje się w Europie, u zarania XXI stulecia… Stulecia, które miało być przecież inne, niż poprzednie…

Tekst i fotografa Marcin Kania