Skocznia narciarska K-45, prawie zapomniana historia Myślenic (cz. 2)

Historia 21 czerwca 2022 Wydanie 23/2022
Skocznia narciarska K-45, prawie zapomniana historia Myślenic (cz. 2)

W kolejnym numerze Echa Krakowskiego z 13/14 marca 1955 roku znajduje się inna wzmianka o mających się odbyć w niedzielę 13 marca o godz. 12.00 zawodach na skoczni w Myślenicach, organizowanych przez Spartę Myślenice (wczesna nazwa KS. Dalin) z udziałem zawodników myślenickich, zakopiańskich i nowotarskich. W artykule napisano, że w zawodach zapowiedziano też start uczestników ostatnich Mistrzostw Polski rozegranych tydzień wcześniej w Zakopanem.

Skąpe relacje prasowe i wzmianki znajdujące się w archiwach myślenickiego Dalinu czy też naszego muzeum, uzupełniają obecnie wspomnienia ostatnich świadków tego obiektu. Tak mówi najstarszy i najbardziej dziś zasłużony myślenicki skoczek narciarski Kazimierz Kosek: - Na samej górze, na rozbiegu dobudowana była pochylnia z amboną zaopatrzoną w prowizoryczną belkę, z której rozpoczynaliśmy najazd na próg. Przedłużała ona rozbieg o jakieś 7 metrów. Początkowo skakaliśmy na nartach zjazdowych, ale ja miałem następnie ok. 2,5 metrowe narty skokowe. Na skocznię wchodziło się pieszo, miejscami po ziemnych schodach stabilizowanych drewnianymi belkami. Samo miejsce lądowania było w lecie polem uprawnym i po orce pozostawały skiby, stąd w zimie trzeba było dużo śniegu, aby komfortowo wyhamować po lądowaniu.

Tak zwany wybieg myślenickiej skoczni, czyli miejsce, gdzie skoczkowie hamują po wylądowaniu skoku oprócz grubej warstwy śniegu wymagał też specjalnego przygotowania. Tak pamięta to Andrzej Gomulak: - Na skocznię przychodziliśmy na wagary. Przed południem. Pamiętam, że na dole był rów z wodą. Kiedy chcieliśmy skakać, to trzeba było przez niego przerzucić deski. Na nie następnie sypaliśmy choinę i jeszcze trzeba było trafić w to miejsce przy hamowaniu, bo inaczej można się było połamać. Dziś rzeczywiście na wypłaszczeniu pod zeskokiem znajdziemy rów, który wciąż gromadzi wodę. 

Ludwik Starzak, były prezes i obecny działacz PTTK o. Lubomir w Myślenicach wspomina:

- Utalentowanym myślenickim skoczkiem był Krzysztof Ripper. Mieszkał na Zarabiu (Willa Ripperówka jak mówią o niej miejscowi, stoi nadal, na skrzyżowaniu ulicy Leśnej z Górną). Jego najdłuższy skok na tym obiekcie, to było 42 metry. W podobny sposób Rippera wspomina Franciszek Wołek, myślenicki kolekcjoner zabytkowych pojazdów. Wspomniany rekord osobiście widział też Jerzy Wojciechowski.

- Wiele miejscowości w powiecie suskim, wadowickim, nowotarskim miało skocznie, np. w Makowie Podhalańskim rekord skoczni miał Andrzej Sztolf – 52 m. Konkurowaliśmy z Myślenicami. Miłe wspomnienia… Wielkim fanem skoków był Pan Ripper, witał zawodników ze wszystkich zespołów. Wspaniały człowiek – podkreśla Leszek Rawło. - Wiem, że były problemy z progiem skoczni, musiano zmieniać trajektorie – dodaje.

Krzysztof Ripper był umówiony na spotkanie i rozmowę z pasjonatem oraz znawcą historii Myślenic, redaktorem Gazety Myślenickiej – Markiem Stoszkiem. Niestety niedawno zmarł. Pozostaje jednak bezpośredni kontakt do żony legendarnego skoczka z Zarabia i jeśli uda się nam umówić na spotkanie, to być może historia myślenickiej skoczni narciarskiej poszerzy się o nowe fakty i bezcenne fotografie.

Aby skakać 40 metrów i więcej, potrzebny był sztucznie dobudowany rozbieg, o czym już wspomniano, ale zachowany dziś, betonowy próg również był zmodyfikowany. Stanisław Siłuszyk – ówczesny leśniczy leśnictwa Uklejna wspomina: - Kiedy zacząłem pracę w myślenickim nadleśnictwie próg był już wydłużony. Z tego co słyszałem także według pomysłu i przez ekipę samego Stanisława Marusarza. To była solidna, sztywna konstrukcja - platforma na drewnianych palach. Będąc w pobliżu obserwowałem trenujących skoczków. Tak było do końca lat 60-tych. Jednak kiedy o skoczni zapomniano, natura odebrała co swoje i po latach niszczenia z drewnianych elementów nie pozostało dosłownie nic. Pierwszy 40-metrowy skok na myślenickiej K-45 oddał 16 marca 1958 r. Jan Plinta z AZS Kraków, co odnotował organizator zawodów – KS. Dalin Myślenice.

Jak można zauważyć na jednej z fotografii z archiwum Jerzego Krygiera datowanej na 1967 rok, obok progu dobudowana była również drewniana ambona. Służyła ona dla sędziów. Ciekawym szczegółem są również długie biało-czerwone flagi państwowe podobne do tych, które zdobią obecnie budynek Sądu Rejonowego przy ul. Józefa Piłsudskiego. Świadczyło to o wysokiej randze organizowanych zawodów. Zresztą jak tłumaczy sam właściciel fotografii: - Ta skocznia była nie lada atrakcją zlokalizowaną blisko od Krakowa. Zawody w skokach narciarskich też były wtedy bardzo popularne. Eleganckie płaszcze i kapelusze osób widocznych na zdjęciach potwierdzają, że na zawody do Myślenic, oprócz miejscowych przyjeżdżało wielu prominentnych ludzi.

Po okresie świetności, w latach 70-tych na skoczni odbywały się jeszcze zajęcia z wychowania fizycznego, co potwierdza Krzysztof Kęsek: - Jako uczeń Szkoły Podstawowej na Zarabiu chodziłem tam na zajęcia z wychowania fizycznego. Skakaliśmy na nartach, choć nasze skoki wynosiły najwyżej kilkanaście metrów. Kiedy w latach 70-tych otworzył się w Myślenicach stok narciarski o skoczni całkowicie zapomniano.

Dzisiaj, po rewitalizacji, stara myślenicka skocznia K-45 to chyba najbliższy tak dobrze zachowany obiekt na południe od Krakowa. W zaledwie kilkanaście minut można też do niego dojść spacerem z ronda na Zarabiu. Pomimo braku drewnianych elementów rozbiegu, to nadal ponad 100 metrowej długości budowla. Być może, pojawi się możliwość dobudowy drewnianych schodów jak i niewielkiej wieży widokowej na szczycie skoczni. Popularności jej samej jak i Myślenicom przysporzy planowany bieg na skocznię. A „Skocz Na Skocznię Do Myślenic” stanie się popularnym hasłem promocyjnym i marketingowym naszego miasta.

Składam gorące podziękowania za pomoc w opracowaniu niniejszego tekstu, możliwość rozmowy, uzgodnienia, sugestie, bezcenne informacje, udostępnione fotografie, grafiki następującym osobom: Marta Korowajczyk-Hołuj, Dorota Ruśkowska, Kazimierz Kosek, Tomasz Kalemba, Jerzy Wojciechowski, Krzysztof Kęsek, Ludwik Starzak, Józef Górka, Ryszard Szpakiewicz, Jerzy Krygier, Janusz Pitala, Andrzej Gomulak, Franciszek Wołek, Leszek Rawło, Kazimierz Pardyak, Rafał Podmokły, Mariusz Węgrzyn, Nadleśniczy Stanisław Siłuszyk, Nadleśniczy Tomasz Bartko, Marek Stoszek, dr Łukasz Malinowski.

Mateusz Suder