„Sołtysem trzeba chcieć być”

„Sołtysem trzeba chcieć być”
Fot. fot. z archiwum prywatnego

Trzy pytania do Joanny Kęs, sołtyski Polanki

Debiutuje Pani w roli sołtysa. Co sprawiło, że zdecydowała się Pani kandydować?

Mój poprzednik oraz ówczesny przewodniczący Rady Sołeckiej zapytali mnie czy chciałabym kandydować na sołtyskę. Mam pracę zawodową, życie rodzinne oraz wiele innych obowiązków, dlatego musiałam ten pomysł przemyśleć i zastanowić się czy uda mi się pogodzić wszystkie zadania z byciem sołtyską. Podjęłam to wyzwanie, ponieważ jestem społecznikiem i nie ukrywam, myślałam o tej funkcji już wcześniej. Jestem głęboko przekonana, że sołtysem trzeba chcieć być, a ja bez wątpienia chciałam i nie żałuję tej decyzji. W jej podjęciu ważna też była dla mnie deklaracja sołtysa poprzedniej kadencji oraz ówczesnego przewodniczącego Rady Sołeckiej, że mogę liczyć na ich pomoc. Nie były to tylko puste słowa, ponieważ tak jest do dnia dzisiejszego. Mój poprzednik wspiera mnie, udziela wskazówek, doradza i mimo, że czasami się różnimy, to łączy nas jednak cel, którym jest dobro naszej miejscowości.

Jakie cele stawia Pani przed sobą jako sołtysem?

Sołtys to łącznik między mieszkańcami a urzędem i burmistrzem. Tak postrzegam swoją rolę. Wiem, jakie są priorytety inwestycyjne w Polance. Takim jest na pewno bardzo oczekiwana budowa sali gimnastycznej.

Z mojego punktu widzenia, niemniej ważne są relacje między mieszkańcami oraz tradycja i lokalna historia. Mam pewien pomysł na to jak sprawić, żeby przetrwała pamięć o lokalnych społecznikach, ludziach zaangażowanych w rozwój Polanki. Jestem rodowitą mieszkanką Polanki i pamiętam wiele ważnych dla niej wydarzeń, jak rozbudowa szkoły, budowa strażnicy, budowa kościoła i ludzi z nimi związanych.

Planujemy też utworzenie Koła Gospodyń i Gospodarzy Wiejskich. Mam nadzieję, że stanie się ono polem do aktywności także dla tych, którzy chcieliby bardziej się zaangażować w życie wsi, kultywować lokalne zwyczaje i tradycje, a nie mieli dotąd okazji albo odwagi.

Za co najbardziej lubi Pani swoją miejscowość?

Za jej mieszkańców. Za ich mądrość, solidarność i to, że zawsze można na nich liczyć. Ja sama jako sołtyska mam wsparcie ze strony różnych lokalnych grup oraz obecnego radnego. Wreszcie też za to, że jest moją lokalną ojczyzną, z którą się identyfikuję i z której jestem dumna.

Rozmawiała: Katarzyna Hołuj