KWW M Pszczola

Stroje kąpielowe jako problem inżynierski

Stroje kąpielowe jako problem inżynierski
Ryszard Tadeusiewicz Fot. Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

Lato w pełni, więc nad Rabą coraz więcej plażowiczów. W zeszły wtorek był „dzień bikini”, skupię się więc na strojach kąpielowych pań. Zwykle patrzymy na te stroje z punktu widzenia kolorystyki albo kasy („ależ to musiało kosztować!”), natomiast mało kto zdaje sobie sprawę, że damski strój kąpielowy to także problem inżynierski.

Dawnej problem nie istniał, bo stroje kąpielowe były bardzo zabudowane. W miarę opływu czasu moda plażowa pozwalała jednak pokazywać coraz więcej, ale stale były to kostiumy jednoczęściowe, gdzie silne powiązanie górnej i dolnej części stroju gwarantowało stabilność całej konstrukcji.

Koniec I wojny światowej spowodował pewne rozluźnienie obyczajów, więc panie zaczęły się pojawiać na plażach w kostiumach dwuczęściowych – u góry rodzaj bluzeczki na ramiączkach, a na dole spodenki z krótkimi nogawkami. Strój ten stał się modny około 1920 roku, wylansowany przez amerykańskie aktorki filmowe: Lanę Turner i Avę Gardner. Taki kostium był jednak pod względem kroju i sposobu szycia na tyle podobny do ubiorów noszonych na co dzień, że z jego uszyciem radziła sobie każda krawcowa.

Koniec II wojny światowej przyniósł pomysł kostiumu bikini. Tu jednak pojawiły się poważne trudności natury technicznej.

Skuteczne umieszczenie kobiecego ciała w stroju, który będzie złożony z trzech kawałków materiału, a jednocześnie będzie zabezpieczał plażowiczce możliwość pływania, gdy woda usiłuje zedrzeć te wszystkie szmatki – to całkiem złożony problem z zakresu biomechaniki! Zresztą na brzegu projektantowi stroju kąpielowego też nie jest łatwo, bo musi zapewnić możliwość swobodnego wykonywania nawet bardzo obszernych i gwałtownych ruchów (siatkówka!) bez narażania plażowiczki na ryzyko siania zgorszenia publicznego.

Nic dziwnego, że twórcą pierwszego kostiumu bikini był francuski inżynier mechanik Louis Reard. Wymyślił on konstrukcję całości i wyznaczył (naukowo!) takie kierunki cięć i szwów wzmacniających, żeby prawidłowo przenosiły one wszystkie pojawiające się naprężenia. Potem sam zabawił się w krawca i uszył taki kostium. Maleńki, o łącznej powierzchni 194 cm2. To 7 razy mniej, niż wielkość strony gazety!

Reard postanowił zaprezentować go publicznie, żeby móc uruchomić produkcję tych wyrobów.

Prezentacja, zapowiedziana w prasie, miała się odbyć na terenie publicznego paryskiego basenu Piscine Molitor 5.7.1946 roku. Pojawiła się jednak trudność. Żadna modelka nie chciała założyć takiego stroju, bo uważały go za zbyt odważny!

Sytuacja została jednak uratowana, bo kostium zgodziła się zaprezentować tancerka z kabaretu Lido. Nazywała się Micheline Bernardini. Po pokazie i serii zdjęć w gazetach panna Bardini podobno dostała 50 tysięcy listów z propozycją małżeństwa!

No i panie na całym świecie zaczęły odważnie paradować w kostiumach bikini. Można to zaobserwować także na Zarabiu. Spacerując wśród ślicznych plażowiczek pomyślmy jednak z wdzięcznością o inżynierze mechaniku, który sprawił, że to się stało możliwe!