Szlachecki Zaścianek - rodzinna firma z 35-letnią tradycją

Szlachecki Zaścianek - rodzinna firma z 35-letnią tradycją

Nazwę Szlachecki Zaścianek może nie każdy jeszcze kojarzy, za to wcześniejszą - Bar Szlachecki zna wiele osób, bo nie dość, że jest on położony w Borzęcie tuż obok ruchliwej drogi wojewódzkiej łączącej m.in. Myślenice z Dobczycami, to jeszcze jego historia liczy już kilka dekad. To jedno z nie tak licznych tego typu miejsc w gminie i powiecie, które działa nieprzerwanie od 1989 roku, w tym samym miejscu i w rękach jednej rodziny, choć dziś pałeczkę przejęło już następne pokolenie.


Bar Szlachecki powstał w 1989 roku. Był to czas transformacji, także gospodarczej.

- Tata prowadził nieźle prosperujący warsztat ślusarski, ale z tego co pamiętam, w przemyśle stalowym zaszły zmiany i nastał kryzys, który przełożył się też na takie warsztaty jak nasz. Rodzice postanowili otworzyć bar. Typowy, z piwem, bilardem, piłkarzykami i flipperami. Mama nawet zrezygnowała w tym celu z pielęgniarstwa. Można powiedzieć, że ten pomysł uratował nas wtedy przed bankructwem. Ale początki wcale nie były łatwe, rodzice tworzyli to miejsce od zera. Pamiętam, że na zakup pierwszego towaru wzięli kredyt – wspomina Tomasz Szlachta, obecny właściciel Szlacheckiego Zaścianka.

Wówczas, w 1989 roku miał 14 lat i od początku na ile pozwalał mu wiek i doświadczenie pomagał rodzicom w prowadzeniu rodzinnego interesu, szczególnie, że bar mieścił się na parterze ich rodzinnego domu.

- Przez tych ponad 30 lat zaliczyliśmy zarówno „górki”, jak i „doły”. Gorzej było m.in. wtedy, kiedy remontowali drogę, ale były tez czasy, kiedy bar był pełen klientów i zamykał się np. o 3 w nocy. Z czasem zmieniali się klienci i ich oczekiwania, dlatego chcąc za tym nadążyć mniej więcej dekadę temu zaczęliśmy zmieniać nasz lokal z baru w restaurację. Oprócz karty, zmieniliśmy też wystrój, wymieniając meble, a malowanie wnętrza powierzając artyście. Ten gruntowny remont miał miejsce jakieś 5-6 lat temu, a ostatnio przejąłem po mamie prowadzenie interesu. I to nie wszystko, bo od tego roku już oficjalnie zmieniliśmy nazwę na Szlachecki Zaścianek. Budujemy nową markę, nową jakość – mówi pan Tomasz.

Od niedawna jest formalnym właścicielem Szlacheckiego Zaścianka, a już od kilu lat rządzi w kuchni.

- Skończyłem technikum samochodowe, potem studia z ekonomii, ale praktycznie od zawsze pomagałem rodzicom prowadzić biznes. Najpierw tylko się przyglądałem, potem pomagałem na kuchni, aż w końcu pięć lat temu, kiedy nasza ówczesna kucharka złamała nogę, zastąpiłem ją i tak już zostało. Przyznam, że bardzo to lubię, a w kuchni nie jestem sam, bo mogę liczyć i na pomoce kuchenne i na mamę. Naszą specjalnością są ozory wołowe w sosie chrzanowym, schabowy z kością, gotowana golonka, podroby. To takie tradycyjne, domowe smaki, które każdy z nas zna ze swojego domu i ja także znam je i lubię. I wiem, że nasi klienci także, bo rosół i schabowy należą do najczęściej zamawianych dań. Wszystko, niezależnie czy to dania mięsne, pierogi, czy surówki robimy sami. Nie korzystamy z gotowych produktów, a w mięso, napoje czy inne produkty staram się zaopatrywać u lokalnych producentów – mówi Tomasz Szlachta.

Jako, że wyznaje zasadę, iż nie można stać w miejscu, myśli już o wprowadzeniu do karty na weekendy, nowości - makaronów i sałatek.

Szlachecki Zaścianek jest na liście firm honorujących Ogólnopolską Kartę Seniora i oferuje jej posiadaczom 10 proc. zniżki.

Dania można zjeść na miejscu, ale można je też zamówić z dostawą do domu lub pracy. Na stronie internetowej restauracji można sprawdzić jak daleko je dostarczają. Tam także, niczym w sklepie internetowym można wybrać danie z menu i dodać do wirtualnego koszyka. Na profilu restauracji na Facebooku codziennie można też znaleźć spis zestawów śniadaniowych i obiadowych na kolejny dzień.

- Zdecydowaliśmy się na to już przed pandemią, bo była taka potrzeba, ale przyznam, że nie jest to łatwy „kawałek chleba”, bo od kilku lat, po zmianie przepisów, konkurujemy już nie tylko z innymi lokalami, ale również z biznesem „domowym”, czyli osobami przygotowującymi posiłki w domowych kuchniach – mówi pan Tomasz. I dodaje: - Dowozimy też posiłki regeneracyjne naszym stałym klientom, instytucjom oraz firmom, także tym, których pracownicy pracują w terenie i zmieniają co jakiś czas miejsca. Poza tym mamy w ofercie catering i na zamówienie obsługujemy imprezy okolicznościowe. Komunie, chrzty itp. organizujemy także w naszym lokalu. Być otwartym na zmiany – to pierwsza ważna dla mnie zasada w prowadzeniu biznesu. Druga, niemniej ważna brzmi: dywersyfikacja. To słowo klucz, który, kieruję się w prowadzeniu firmy, która dla mnie jest czymś więcej niż tylko firmą, jest dziedzictwem po moich rodzicach.