Trzej muszkieterowie piłki ręcznej

Z całą pewnością czytelnicy, którzy śledzą rubrykę sportową naszej gazety dostrzegli, że od ponad pół roku nie piszemy już o piłkarzach ręcznych SUMKS Jedynka. Powód jest prozaiczny. Klub sportowy, o którym pisaliśmy właściwie od zarania jego istnienia (czyli od 2015 roku) nie przystąpił w tym sezonie do żadnych seniorskich i juniorskich rozgrywek ligowych i de facto zniknął ze sportowej mapy polskiego handballu.
Misja znakomitego i zasłużonego trenera Władysława Piątkowskiego, który chciał, żeby w Myślenicach pojawił się silny ośrodek szczypiorniaka o ogólnopolskiej sile rażenia zakończyła się zatem niepowodzeniem, ale przynajmniej może powiedzieć podobnie jak McMurphy z „Lotu nad kukułczym gniazdem” - przynajmniej spróbowałem. W tym miejscu aż się prosi o zacytowanie jeszcze kilku słynnych kwestii głównie tych dotyczących zasianego ziarna, które padło jednak na ziemię żyzną. Tak, myślenicka piłka ręczna nie wszystek umarła, a trzech jej przedstawicieli przedstawiamy dzisiaj w rubryce o ludziach z pasją, bo sportowa pasja nieodmiennie w nich goreje, chociaż już nie w Myślenicach ją realizują. Znacie ich, bo przez wiele sezonów stanowili o sile Jedynki. Kacpra Bałę na lewym rozegraniu i jego asysty i wejścia z drugiej linii, Patryka Dziatkowca na prawym skrzydle i petardy, jakie wysyłał lewą ręką w okolice okienka bramki rywali i Szymona Turbasę na bramce broniącego po kilka rzutów karnych w meczu.
Kacper Bała był w rodzącym się klubie od samego początku. – Pamiętam to pierwsze spotkanie w szkolnej auli z trenerem. Potrafił nas tak zapalić do tego projektu, że na pierwszym treningu było chyba z 80 osób. Na drugim już połowa. Na kolejnych około 20 i to grono potem trenowało na boisku sportowym przez cały lipiec i sierpień dwa razy dziennie. Progres, jaki wtedy zrobiliśmy był gigantyczny. Na przełomie sierpnia i września zagraliśmy na turnieju w Trzemeśni (czy Raciechowicach) i dosłownie zmietliśmy konkurencje.
Dwa czy trzy lata później do drużyny dołączył Patryk Dziatkowiec. - Do tego czasu bardzo intensywnie trenowałem pływanie, ale w pewnym momencie dotarłem do ściany. Nie było już takich postępów w wynikach i treningi przestały cieszyć tak jak wcześniej. Potrzebowałem nowego impulsu.
Ten pojawił się ze strony Kacpra, który chodził z Patrykiem po kolędzie i zaproponował, żeby „Frycu” wpadł na trening Jedynki. Patryk w końcu dał się namówić, chociaż gdy pakował sprzęt na trening to jego rodzice (bardzo obecnie wspierający jego handballową pasję) byli przekonani, że idzie jednak na basen. Pierwszy test u Władysława Piątkowskiego zdał pozytywnie.
- Nie każdy zdaje sobie sprawę - mówi Patryk - że trener pierwszej oceny potencjalnego zawodnika dokonuje już podając mu rękę na przywitanie. Nie, nie chodzi o siłę uścisku, ale o wielkość dłoni. Duża dłoń, długie palce - to już na starcie daję przewagę w takim sporcie jak piłka ręczna. A kiedy dowiedział się, że jestem leworęczny to zyskałem dodatkowy atut, bo takich zawodników poszukuje się do gry na prawym skrzydle.
Jako ostatni z trójki handballowych muszkieterów trafił do Jedynki Szymon Turbasa. Tym razem do „transferu” przyczynił się tata Kacpra, Kazimierz.
- Jakoś zgadaliśmy się przy okazji podróży samochodem - wspomina Szymon - że jego syn gra w klubie piłki ręcznej w Myślenicach. Ja w piłkę ręczną grałem wcześniej od trzeciej do szóstej klasy szkoły podstawowej w Kusym Kraków i cały czas ciągnęło mnie, żeby wrócić do tego sportu, chociaż jako młody chłopak chciałem grać w piłkę nożną w Hutniku Kraków. Co ciekawe jako futbolista grałem przeważnie w polu, a gdy zacząłem trenować szczypiorniaka to najbardziej lubiłem stać na bramce. I tak już zostało.
Do Jedynki Szymon trafił w połowie roku 2020, pamiętnego z zupełnie innych powodów.
Patryk Dziatkowiec uważa, że to właśnie w tym roku zaczął się załamywać ten piękny projekt sportowy pod tytułem SUMKS Jedynka.
- Z wiadomych względów musieliśmy wtedy przerwać zespołowe treningi. Z tego samego powodu rzadziej widywaliśmy również trenera Piątkowskiego. Ci zawodnicy, którzy wtedy przestali chodzić na zajęcia już nigdy tak naprawdę do nas nie wrócili - mówi Patryk.
A szkoda, bo wydawało się, że lada chwila zespół osiągnie swój prime time i perspektywy gry w pierwszej lidze stawały się całkiem realne. Na ten poziom ostatecznie się nie wzniósł, ale niezliczoną ilość razy pokazywał, że ma odpowiedni potencjał talentu. Tych meczów, emocji, dreszczowców kończonych często rzutami karnymi było tyle, że starczyłoby na niezły serial. Do Myślenic przyjeżdżały zespoły z Kielc, Zabrza, Krakowa, Sosnowca, Zawiercia czy Przeworska i zdarzało się, że wyjeżdżały bez punktów. W swoim najlepszym sezonie 2021/22 szczypiorniści SUMKS Jedynki zajęli 9 miejsce na koniec rozgrywek, ale po rundzie jesiennej byli na miejscu 5 z realnymi szansami na walkę o podium, gdyby nie plaga kontuzji i wykluczeni, która wówczas dopadła drużynę.
Poszczególnymi zawodnikami SUMKS Jedynka interesowały już wcześniej rozmaite kluby i lista ich celów transferowych nie ograniczała się jedynie do Kacpra, Patryka oraz Szymona. Grunwald Ruda Śląska, Szaflary, Hutnik Kraków, Chrzanów czy nawet (w przypadku Patryka) Puławy widziały w swoich szeregach zawodników myśleniczan. Ostatecznie trio K-P-S trafiło na początku obecnego sezonu do 1 ligowego Chrzanowa i powiedzieć, że nie przynoszą tam wstydu to stanowczo za mało. Zespół złożony w dużym stopniu z zawodników doświadczonych i dojeżdżających do Chrzanowa ze Śląska oraz okolic Krakowa regularnie punktuje i utrzymuje się w górnej połowie tabeli, chociaż nie uniknął na początku zawirowań organizacyjnych (gdy Kacper, Patryk i Szymon pojawili się na pierwszym treningu to zespół ... nie miała jeszcze trenera). Jak nasi „Jedynkowcy” opisują swoje pierwsze wrażenia z gry o klasę rozgrywkową wyżej niż w Myślenicach?
- To było coś niezwykłego i ekscytującego zarazem - mówi Patryk. Granie dla wypełnionej do ostatniego miejsca hali przy takim głośnym dopingu, że nie tylko nie słychać co mówi do ciebie kolega z zespołu, ale nie słyszysz nawet jak piłka uderza w słupek. Wow! Nie od razu można się do czegoś takiego przyzwyczaić.
Szymon dodaje: - Na początku marzyłem, żeby zagrać z 10 minut w meczu, a teraz zdarza mi się już występować pełne 60. Czego chcieć więcej? Tym bardziej, że mam okazje grać i trenować z zawodnikami o takiej klasie, doświadczeniu i odporności nerwowej, że gdy przychodzi końcówka wyrównanego meczu, to oni się praktycznie nie mylą i potrafią te ostatnie minuty przechylić na naszą korzyść. O naszych występach ludzie dyskutują i oceniają je na forach internetowych. Czasami są sprawiedliwi czasami nie, ale nic nie przechodzi bez echa.
Najtrudniej na początku miał Kacper: - Musiałem sobie przypomnieć jak się gra na skrzydle i często byłem zmiennikiem Patryka. Mniej minut na boisku, to również trochę większa presja, żeby je dobrze wykorzystać. To uczy odpowiedzialności i innego pojmowania swojej roli w zespole niż w czasach, gdy graliśmy w Jedynce i często razem z dwoma czy trzema innymi chłopakami braliśmy zespół na swoje barki. Statystyki indywidualne wyglądały po takim meczu dobrze, a wynik zespołu już niekoniecznie.
Uprawianie sportu wyczynowego to spore poświęcenie. Uprawianie go razem z inną działalnością to poświęcenie przez duże P. Można powiedzieć, że dorównujące temu „P” przy słowie pasja. Patryk oprócz gry w piłkę ręczną studiuje na AWF na drugim roku i jak sam twierdzi, gdyby nie poszedł kiedyś na pierwszy trening do Jedynki, to ani nie byłoby go dziś w sporcie wyczynowym ani na tego typu studiach. Swoje życie podporządkowuje piłce ręcznej na tyle, że nawet walentynkową podróż do Grecji z dziewczyną Oliwią zaplanowali na weekend, w którym jest przerwa w rozgrywkach. Nie nudzi się również Szymek, który oprócz pracy zawodowej w pomaga swojemu przyjacielowi Bartłomiejowi Urbanikowi w przygotowaniach do otwarcia indywidualnego studia treningu personalnego w Łękach w pobliżu tamtejszej strażnicy. Tylko wyrozumiałości swojej dziewczyny Sylwii (oraz temu, że oboje kibicują Wiśle Kraków) oraz mamy zawdzięcza fakt, że może jeszcze grać i trenować swoją ulubioną dyscyplinę sportu. O skali zainteresowań Kacpra pisaliśmy już przy okazji wywiadu dla Gazety Myślenickiej, gdy ukazała się jego debiutancka płyta „Creator”. Sportowiec, raper, trener personalny w Athletic Trainig House, założyciel grupy Gravity Warriors i ...na pewno jeszcze o czymś zapomnieliśmy. Dwudziestoczterogodzinna doba jest stanowczo za krótka dla tego chłopaka.
Cała trójka w każdy wtorek, środę i czwartek wczesnym popołudniem wsiada w samochód i jedzie na trening MTS Chrzanów. Po drodze wspominają jak fajną przygodą było tych kilka lat spędzonych na ligowych parkietach z SUMKS Jedynką z tą niepowtarzalną ekipą przyjaciół i kumpli, z tym sztabem trenerskim (Władysław Piątkowski i Marian Gawęda) z tymi prezesami klubu (Tadeusz Jarząbek a potem Ewa Łatas)i wyobrażają sobie jak daleko Jedynka mogłaby zajść, gdyby jej zaplecze organizacyjne było na poziomie zbliżonym do tego w Chrzanowie. Śledźcie ich kariery, bo na pewno nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W każdy 1 ligowy weekend z MTS Chrzanów.
Warto na koniec wspomnieć nazwiska chłopaków, którzy przez dekadę dostarczali nam sportowych emocji w drużynie SUMKS Jedynka. Wybór subiektywny. Jeśli o kimś zapomnieliśmy, to z góry przepraszamy. Bramka - Jakub Ajchler, Szymon Turbasa, Rafał Piwowarczyk, Mateusz Kurowski, Wiktor Pitala. Prawe rozegranie - Robert Chmielarczyk, Dawid Wykrętowicz, Wiktor Wiechniak, Szymon Róg, Adrian Kuc, Patryk Bieniek, Sebastian Mleczek. Środek rozegrania - Marcin Skałka, Bartosz Dyczkowski, Wojciech Bałucki. Lewe rozegranie - Aleksander Łatas, Antoni Kopera, Adam Liszka, Jakub Krupa, Maciej Sawicki, Jakub Koloch, Kacper Suder. Prawe skrzydło - Jakub Kowalcze, Filip Paruch, Błażej Malina, Jakub Kromka, Patryk Dziatkowiec. Koło - Kamil Dzieża, Hubert Przała, Mikołaj Bujas, Paweł Ulman, Igor Przała, Jan Książek. Lewe skrzydło - Kacper Bała, Krystian Pacyga, Eliasz Bała, Jakub Kaczmarczyk, Łukasz Kotecki, Dominik Suder.