Uchwała do zmiany

Uchwała do zmiany

Małopolska uchwała antysmogowa powstała jeszcze w ubiegłej kadencji sejmiku, kiedy regionalnym samorządem kierowała Platforma Obywatelska. Ówczesne pomysły, które znalazły swoje odzwierciedlenie w uchwalonym prawie lokalnym, nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości, a w głównej mierze były podbudowane ideologią proekologiczną. Dlatego dziś czas na refleksję i zmiany zapisów tej uchwały.

Oczywiście wszyscy chcemy oddychać czystym powietrzem, jednak dziś promując te działania nie możemy kierować się nakazami, a raczej zachętami. Zapis małopolskiej uchwały antysmogowej mówiący, że do końca bieżącego roku zostaną wymienione wszystkie tzw. kopciuchy od początku był nierealny do wykonania, a pomysł karania tych, którzy tego nie zrobią mandatem lub grzywną w wysokości do 5 tys. zł jest krzywdzący, zwłaszcza dla osób najbiedniejszych. I to pomimo istnienia takich programów jak „Czyste powietrze”, które dofinansowują wymianę pieców. Pomimo działań wzmacniających rządowe programy, takie jak działalność gminnych ekodoradców czy lokalne dofinansowania, tak jak w Myślenicach, które co roku dokładają co najmniej 1 mln zł na wymianę „kopciuchów”, oczywiste jest, że nie uda się wymienić wszystkich starych pieców do końca bieżącego roku.

Przyczyn tego jest wiele. Jedna z nich to fakt, że od początku promowane były piece gazowe jako alternatywa dla starych węglowych czy opalanych drewnem. Dziś wiadomo, że ze względów geopolitycznych był to chybiony pomysł, a samo życie zweryfikowało te zamierzenia, gdyż zwłaszcza na terenach wiejskich brak wystarczającej infrastruktury, żeby można było się podłączyć do gazociągu. A nawet tam, gdzie jest sieć gazowa nie wszyscy mogą z niej korzystać. Wystarczy wyjechać za rogatki Myślenic, żeby zobaczyć ile jeszcze w okolicy jest domów, w których nie można wykonać instalacji gazowej ani przebudować komina tak, by można było dom ogrzewać piecem gazowym. W wielu takich, zazwyczaj drewnianych domkach głównym, a często jedynym źródłem ciepła, jest tzw. trzon kuchenny popularnie nazywany „blachą” czyli stary piec kuchenny. Czasami są to piecyki tzw. kozy, a w najlepszym wypadku piece kaflowe. Piece te zazwyczaj opalane są drewnem z niewielkim dodatkiem węgla, którego jednak ze względu na cenę jest coraz mniej. Wszystkie te źródła ciepła podlegają wymianie do końca 2022 roku, a jeśli nie - to kara.

Drewnem co prawda można będzie nadal palić po 2022 roku, ale tylko takim, którego wilgotność nie przekracza 20% i tylko w zamkniętych kominkach, które spełniają wymagania ekoprojektu, czyli posiadają stosowny certyfikat. Certyfikat określa, że emisyjność pyłów nie przekracza ustalonej normy lub sprawność cieplna kominka wynosi minimum 80%. Jeśli nasz kominek ma więcej niż 10 lat na pewno podlega wymianie. Wymienić musimy również taki, na który nie mamy stosownego certyfikatu, nawet jeśli jest młodszy. Inaczej musimy zrezygnować z palenia w nim. Jeśli tego nie zrobimy to mandat, a dla „opornych” grzywna. Takie dzisiaj mamy prawo. „Karanie” zacznie obowiązywać od przyszłego roku.

Czy o to chodziło twórcom uchwały antysmogowej, żebyśmy nie mogli palić drewnem tylko gazem? Chyba nie, raczej chodziło o to, żebyśmy oddychali czystszym powietrzem, a drewno jest czystym paliwem, o czym wiedzą najlepiej mieszkańcy regionu alpejskiego. W Austrii czy Szwajcarii, na terenach wiejskich, nie buduje się gazociągów, ale głównym materiałem do ogrzewania domów jest drewno. Jak dobre to paliwo mówi Stanisław Suder leśniczy z Nadleśnictwa Myślenice.

- Drewno jest paliwem najbardziej ekologicznym, lepszym niż gaz ziemny, gdyż jest materiałem w pełni odnawialnym, w dodatku nie obciążonym toksycznymi składnikami pod względem chemicznym. Na obszarze Nadleśnictwa Myślenice mamy 11,5 tys. hektarów lasów państwowych i przeszło 25 tys. hektarów lasów prywatnych oraz wiele hektarów zakrzaczonych nieużytków. Gdyby w pełni wykorzystać te zasoby, to możemy wyprodukować tyle materiału opałowego, że wystarczy go na ogrzanie więcej niż połowy wszystkich gospodarstw domowych na terenie ziemi myślenickiej. Tak kiedyś było. Jeszcze czterdzieści, pięćdziesiąt lat temu większość domów, szczególnie na wsiach, ogrzewanych było drewnem. Wówczas węgiel też był drogi i trudno dostępny, a ogrzewanie domów gazem było możliwe tylko w większych miastach.

Myślenice były gazyfikowane dopiero w latach 70. poprzedniego wieku, ale sieci gazowe na przedmieścia zostały doprowadzone znacznie później. Mimo, że większość domów opalanych było drewnem nikt wówczas nie narzekał na zanieczyszczone powietrze. Nasze miasto uchodziło wręcz za oazę świeżego i czystego powietrza.

- Do palenia można wykorzystać drewno z wszystkich gatunków drzew, jednak najlepsze efekty uzyskamy spalając tzw. drewno twarde jak np. buk, brzoza, dąb, jawor czy grab, czyli drzewa, które występują na naszym terenie dość powszechnie. Niedopuszczenie drewna do ogrzewania jest moim zdaniem nielogiczne. Drewno nie zagospodarowane, pozostające w lesie w nadmiernych ilościach do naturalnego rozkładu, wydziela do atmosfery zasadniczo te same związki, co drewno spalane. Gdy palimy suchym drewnem np. w kominku czy piecu, to w wyniku spalania wydziela się niewiele i to nieszkodliwych gazów. Gdy spalamy drewno o wilgotności powyżej 20% musimy zużyć go więcej, aby uzyskać tyle samo ciepła, co wtedy, gdy palimy drewnem dobrze wysuszonym. Poza tym, palenie drewnem suchym korzystnie wpływa na trwałość naszego pieca oraz przewodu kominowego. W czasie spalania suchego drewna powstaje niewiele popiołu i jest on tak czysty, że może stanowić świetny nawóz do przydomowych ogródków - wyjaśnia Stanisław Suder

Jak widzimy drewno to świetny materiał opałowy, tylko coraz mniej z niego korzystamy, a od przyszłego roku, po wejściu w życie zapisów obecnej uchwały antysmogowej, będziemy spalać go jeszcze mniej, co będzie niekorzystne zarówno dla środowiska jak i naszych kieszeni. Będziemy zmuszeni kupować coraz więcej coraz droższego gazu, bo dziś taki jest kierunek działań ekologicznych, aby wymienić piece pozaklasowe, na gazowe. A przecież powinnyśmy rozważyć inny pomysł, aby eliminować węgiel, a nie wymieniać piece. Stanisław Suder, który jest nie tylko leśnikiem, ale także radnym powiatowym, na lutowej sesji rady powiatu poruszył ten temat. Jego stanowisko poparł radny Jan Bylica, który apelował do starosty, o podjęcie tego tematu i uchwalenie rezolucji domagającej się zmian w małopolskiej uchwale antysmogowej. Józef Tomal zapewnił, że komisja bezpieczeństwa rady powiatu zajmie się tą sprawą.

Jeszcze w lutym burmistrz Jarosław Szlachetka zwrócił się z wnioskiem w tej sprawie do zarządu województwa małopolskiego. M.in. zaapelował o modyfikację zapisów uchwały antysmogowej tak, aby nie egzekwować wymiany tzw. nieekologicznych źródeł ciepła w gospodarstwach domowych zamieszkujących budynki w złym stanie technicznym pod warunkiem montażu elektrofiltru. Takie urządzenie może zapewnić redukcji emisji pyłów nawet o około 80%. Elektrofiltry domowe mogą przyczynić się do ograniczenia emisji pyłów, tam gdzie nie można wymienić źródła ciepła. Zakup i montaż elektrofiltrów jest rozwiązaniem znacznie tańszym niż wymiana pieców. Dzięki takim rozwiązaniom można znacząco wpłynąć na ograniczenie przedostawania się substancji szkodliwych do atmosfery.

Dziś należy się zastanowić czy w ogóle powinno się namawiać mieszkańców na wymianę starych pieców na nowe gazowe. Ze względu na sytuację geopolityczną i z troski o środowisko powinnyśmy rozważyć powrót do opalani domów drewnem, szczególnie tam, gdzie drewno jest łatwo dostępne i tanie. Jednak najważniejsze jest, aby zmienić uchwałę antysmogową i odstąpić od karania osób, które z przyczyn niezależnych od siebie, nie wymienią pieców do przyszłego roku.

Witold Rozwadowski Witold Rozwadowski Autor artykułu

Prezes MARG Sp. z o.o. Redaktor naczelny. Przez wiele lat pracował w Urzędzie Miasta i Gminy w Myślenicach, Wcześniej w latach 1999-2003 pełnił funkcję redaktora naczelnego Gazety Myślenickiej. (SAMORZĄD)