W sprawie Vollbrechta raz jeszcze

Docierają do mnie głosy, jakobym w drugiej części tekstu opublikowanego na łamach „Gazety Myślenickiej” (nr 5/1345 z 31 I b.r.) „wybielił” Vollbrechta. Nie jest to prawda.
W publikacji wyraźnie zaznaczyłem, że Erich R. G. Vollbrecht kierował akcjami pacyfikacyjnymi w Liszkach i Sułkowicach, w trakcie których zostało zamordowanych odpowiednio 30 i 26 osób, zarazem cytując potwierdzający to dokument niemiecki. Jasno z niej również wynika, że jego udziału w tych operacjach w trakcie prowadzonych przeciwko niemu po wojnie dochodzeń nie ujawniono.
Jedynym na czym oparto wniosek o ekstradycję były jego własne zeznania oraz zeznania świadków zebrane w latach 1946-1947 (wniosek został złożony w 1947 r.). Wniosek ekstradycyjny został rozpatrzony odmownie; uzasadnienia tej decyzji nie znamy. W tej sytuacji streściłem owe zeznania (z wyjątkiem tych złożonych przez członków rodzin aresztowanych, które nie wniosły istotnych informacji) oraz dodatkowe, które spłynęły później, już po zamknięciu dochodzenia, bądź zostały odnalezione w wyniku kwerendy. Po omówieniu treści zeznań, wypadało się do niej odnieść. Stąd powstało wrażenie rzekomego „wybielania”.
Oczywistą trudność przy ściganiu zbrodniarzy wojennych stanowi fakt, że ich ofiary nie żyją, a jeśli przeżyły to – jak się wydaje często – nie znały nazwisk oprawców (podobnie jest w przypadku świadków zbrodni). Niemniej istotny jest brak dokumentów, czy to wskutek tego, że część działań represyjnych w ogóle nie została udokumentowana, czy też wskutek zniszczenia dokumentacji.
W zestawieniu osób zamordowanych w trakcie pacyfikacji Sułkowic pominąłem Jana Piechotę. Jednocześnie w gronie wywiezionych po niej i osadzonych najprawdopodobniej w Obozie Pracy Wychowawczej w Płaszowie wymieniłem Marię Łaską i Stanisławę Ziemblę. Faktycznie ze źródła nie wynika, czy obie te kobiety były represjonowane, czy też były jedynie członkami rodzin osób represjonowanych. Tym samym lista wywiezionych po pacyfikacji liczy 64 osoby. Rodziny, Czytelników i Redakcję przepraszam za wprowadzenie w błąd.
Jarosław Piotr Ptak