Wspólnie z gośćmi tworzymy to miejsce

Wspólnie z gośćmi tworzymy to miejsce

Zarabie od lat 20 ubiegłego wieku pełni rolę letniska i wypoczynkowej dzielnicy miasta. Jego walory przyrodnicze, rzeka, lasy to główne atuty, które zarówno przed stu laty jak i obecnie przyciągają na Zarabie turystów spragnionych wypoczynku. Ale nie samymi widokami i przyrodą żyje turysta, aby czuł się jak u siebie w domu, musi dobrze zjeść.

- Firma Rekliniec działa już prawie trzydzieści lat. Ja - Katarzyna Reklińska, prowadzę tutaj działalność jako trzecie pokolenie, a obok mnie tata Wojciech Rekliński, emeryt wyjątkowo czynny zawodowo - rozpoczyna nasze spotkanie Katarzyna Reklińska, obecnie prowadząca restaurację Rekliniec.

Historia Reklińca sięga roku 1978, wtedy to Wojciech Rekliński wraz ze swoją mamą Zofią postanowili otworzyć smażalnię placków i frytek. Podobnie jak w wielu innych przypadkach, także i tutaj, otwarcie takiej działalności w tamtych czasach wymagało wielu zabiegów i jeszcze więcej samozaparcia, ale udało się.

- Najpierw były frytki i placki, później doszły ogórki kiszone, oczywiście kwaśne mleko, no i tak powolutku się to rozwijało. Po jakimś czasie mama ze względu na wiek wycofała się z działalności i zostałem ja z żoną Krysią - wspomina Wojciech Rekliński.

Smażalnia od samego początku przyjęła się bardzo dobrze, a wyznacznikiem tego były duże kolejki, które codziennie ustawiały się przed lokalem. Na początku smażalnia działała tylko w sezonie.

- Niedawno spotkałem turystów i taki starszy pan mi mówi: ja pamiętam jak byłem tutaj na plackach dwadzieścia parę lat temu. To jest bardzo sympatyczne, że ludzie ciągle pamiętają te placki - wspomina Wojciech Rekliński.

Interes rozwijał się systematycznie, ze smażalni przeobraził się w bar, poszerzając swoją kartę dań. Zmieniał się również sam budynek ulegając modernizacji i przebudowie, aby oprócz funkcji mieszkalnej móc pełnić także funkcję hoteliku. Jak mówi z uśmiechem pan Wojciech:

- I tak dochodzimy do stanu dzisiejszego, i teraz tutaj córa szaleje. Dotąd był to klasyczny lokal, a teraz mamy jeszcze pół winiarnię.

I tutaj zaczyna się kolejny etap w historii Reklińca, za sterami którego staje pani Katarzyna kontynuatorka, śmiało można powiedzieć, dynastii gastronomików z Zarabia.

Dzisiejszy Rekliniec to nowoczesny lokal, zarówno pod względem wystroju, wyposażenia jak i metod obsługi gości.

- Goście, bo u nas są goście nie klienci, są bardzo wymagający, więc jakość musi być na najwyższym poziomie. Goście są bardzo świadomi i chcą bardzo dobrze zjeść. Dziś na talerzu nie ma miejsca na prowizorkę i tak na prawdę nasz rozwój jest spowodowany wymaganiami gości - podkreśla pani Katarzyna i dodaje: - Mamy takie hasło reklamowe, tworzymy to miejsce wspólnie. Gdyby nie goście to nas by nie było, goście nas napędzają, ich słowa, ich komentarze, ich obecność tutaj, to jest dla nas najfajniejsza rzecz. Ja jestem ogromną fanką wszelkich nowości. Zmian, innowacji, ulepszania, pomagania sobie - z entuzjazmem podkreśla Katarzyna Reklińska.

Jedną z takich właśnie nowości jest stacja winiarska.

- W tym roku, a dokładnie 21 maja otworzyliśmy stację winiarską, jedenaście nalewaków z których leje się winko. Wina są bardzo dobrej jakości. Cały czas chcemy czegoś nowego - mówi pani Katarzyna.

Jak twierdzą pani Katarzyna i pan Wojciech, wino zdecydowanie wchodzi przebojem na nasze stoły. W Reklińcu można również kupić produkty odpowiednio przygotowane w słoikach, oczywiście są to tradycyjne dania kuchni polskiej. Zarówno tata jak i córka z dumą podkreślają, że znakiem rozpoznawczym ich restauracji jest polska kuchnia domowa. Smaki i potrawy, które gotowały mamy i bacie i których receptury udało ocalić sie od zapomnienia. Jak mówi Wojciech Rekliński:

- Babcia moja i moja mama gotowała domowe obiady, Kasia dalej to kontynuuje, i tak się tutaj gotuje. I żadne kombinacje w grę nie wchodzą.

Niezwykle ważną rzeczą jest również to, że produkty służące do przygotowania potraw pochodzą od sprawdzonych lokalnych dostawców, z którymi firma współpracuje od lat.

- Dostawcy to podstawa. Naszą filozofią jest to, że współpracujemy z lokalnymi dostawcami. Nawet gdyby cena była troszkę wyższa, zawsze pierwszeństwo ma lokalny dostawca. Gdy już musimy gdzieś wyjechać poza teren po towar, to podstawowym wyznacznikiem jest jakość i skład produktu. Ja mam hopla na punkcie jakości. My żywimy ludzi, a to jest olbrzymia odpowiedzialność, tu nie ma szans na bylejakość - mówi Katarzyna Reklińska.

Jak się okazuje to jeszcze nie koniec, bo kiedy pytam, czy są jakieś nowe plany na przyszłość, pani Katarzyna opowiada z entuzjazmem:

- Tak, tak! W związku z tym, że moją ogromna pasją jest taniec, na górze na świetlicy powstała sala taneczna i jest już firma „BAILAR Warsztat Tańca”, bardzo chciałabym to połączyć z restauracją. Czyli coś w rodzaju wieczorków tanecznych, spotkań przy dobrej muzyce.

Siła tradycji, to chyba najlepsze podsumowanie naszego tego tygodniowego spotkania z lokalnym przedsiębiorcą. Piękna przyroda, wypoczynek i dobre jedzenie. Czy trzeba coś więcej?

 

Marek Stoszek Marek Stoszek Autor artykułu

Socjolog i kulturoznawca. Badacz i propagator historii, kultury i tradycji naszego regionu. Dziennikarz, w latach 2019 i 2020 redaktor naczelny Gazety Myślenickiej.