Za chlebem… (cz. 2)

Za chlebem… (cz. 2)

Polskimi centrami osadniczymi stały się w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej trzy najbardziej uprzemysłowione stany – Nowy Jork, Illinois oraz Pensylwania. Generalnie Polonia amerykańska osiedlała się w pasie Stanów północnych.

Pierwsze centrum poza Illinois obejmowało jeszcze stany Wisconsin, Michigan, Ohio i po części Indianę. Drugie - poza Nowym Jorkiem i Pensylwanią również New Jersey, Massachusets i Connecticut. Przybysze z Polski skupiali się przede wszystkim w miastach. Podejmowali pracę w kopalniach antracytu w Pensylwanii, w fabrykach metalurgicznych, portach i stoczniach wschodniego wybrzeża, chicagowskich rzeźniach, potem w zakładach produkujących samochody. Kobiety zatrudniały się w hotelach, w fabrykach włókienniczych, jako służące. Największa ich liczba znalazła się w polskiej stolicy Stanów – Chicago – gdzie przed I wojną światową mieszkało około 400 tysięcy Polaków, co stanowiło drugie po Warszawie polskie skupisko w świecie. W Nowym Jorku przebywało 200 tysięcy Polaków, ponad 100 tysięcy w Detroit, Bufallo i Milwaukee, około 50 tysięcy w Cleveland i Baltimore.

Kolonizacja rolnicza, żywsza przed 1880 r., objęła przede wszystkim Teksas, Wisconsin i Michigan. Próbowano też osiedlać się w Wirginii, Nebrasce, Arkansas, obydwu Karolinach, Dakocie i Minnesocie, ale polscy farmerzy stanowili niewielki procent społeczności emigracyjnej.

Nie kierowali się też na tereny dziewicze – z reguły obejmowali farmy już istniejące, właścicieli których skusił Dziki Zachód.

Przybysze z dalekich ziem polskich z jednej strony amerykanizowali się z drugiej zaś czuli się członkami Polonii, gotowej wspierać, w miarę swych z reguły skromnych możliwości, potrzeby pozbawionej niepodległości ojczyzny. Jest też faktem, iż choć Polska nie istniała na mapach Europy, to amerykańska administracja odnotowywała, jako kraj urodzenia, właśnie Polskę.

Emigranci polscy dysponowali też własną prasą, poczynając od wydanego już w 1870 r. „Orła Białego” w Washington w stanie Missouri, a w trzy lata później „Gazety Polskiej w Chicago”; własnymi organizacjami (1874 – Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie, 1880 – Związek Narodowy Polski); szczycili się powodzeniem swych wielkich rodaków – Heleny Modrzejewskiej czy Ignacego Paderewskiego. W maju 1910 r. na obradującym w Waszyngtonie Kongresie Narodowym Polskim w Ameryce dali wyraz przekonaniu, iż czas odrodzenia państwowego „starego kraju” jest już bliski. Gdy wybuchła wojna, śpieszyli w polskie szeregi i z czasem stanowili 4/5 składu tworzonej we Francji Błękitnej Armii gen. Hallera.

Dane statystyczne potwierdzają także, że w latach 20-tych XX wieku odrodzona Polska wydawała się na tyle atrakcyjna, że co trzeci emigrant wracał do kraju ojców, by wykorzystać swoją wiedzę, doświadczenie i pieniądze w zbożnym celu odbudowy macierzy! Dobrym przykładem tego może być rodzina Dragoszów z Więciórki, powracająca w latach 20-tych XX wieku zza wielkiej wody, której córki i synowie dobrze zapisali się dla swojej małej ojczyzny. Ale to już inna historia…

Marian Cieślik