Zaśpiewali jasełka, złożyli życzenia, a turoń jak to turoń psocił i zaczepiał widzów

Zaśpiewali jasełka, złożyli życzenia, a turoń jak to turoń psocił i zaczepiał widzów

Myśleniczanie mieli okazję pokolędować z „Toporzanami”. Zespół Regionalny z Tenczyna gościł w Myślenicach na zaproszenie tutejszego Muzeum Niepodległości. Za recenzję wydarzenia „Kolędy i pastorałki” niech wystarczą pełna po brzegi sala oraz komentarz jednego z widzów po zakończonym występie i bisach zespołu: „wszystko co dobre, szybko się kończy”.

W murach tej instytucji „Toporzanie” wystąpili po raz pierwszy, ale nie pierwszy raz przybyli z kolędą do myśleniczan. Byli z nią bowiem w 2017 roku w nieistniejącym już Muzeum Regionalnym.

Przy tej okazji dyrektor Muzeum Niepodległości dr Łukasz Malinowski wręczył na ręce Barbary Druzgały, która razem z mężem Andrzejem, od prawie 30 lat prowadzi zespół, list gratulacyjny z okazji niedawno obchodzonego jubileuszu 50-lecia „Toporzan”.

Zespół z Tenczyna już od pół wieku pielęgnuje kliszczacką kulturę oraz kultywuje tradycje i zwyczaje tego regionu ocalając je od zapomnienia. Jednym z tych zwyczajów jest kolędowanie po domach. Ci, którzy w miony piątek przyszli do Muzeum Niepodległości mogli się przekonać (lub też przypomnieć sobie) jak dawniej takie wizyty kolędników wyglądały.

- Jak to na wsi chodziło się po kolędzie od domu do domu, wpraszało się, gospodarz wychodził na pole, piknie pytoł każdego. Jak przyszły kolędniki to był zaszczyt, że nie minęły tego domu, a jakby nie daj Boże pominęły ten dom to jest wzgarda, znaczy, że cosi jest nie tak z nami, że nas pominęli. W większości tam się zawsze szło, gdzie są młode dziewczęta, ładne, do wydania, ale jak sąsiad tyz był po drodze to trudno tyz go było nie odwiedzić. Także my tę tradycję podtrzymujemy do dnia dzisiejszego i tak się staromy, żeby tys casem nie pominąć jakiego domu – opowiadał nam Andrzej Druzgała.

Nie zabrakło pasterzy z gwiazdą, żyda, turonia, muzykantów i tańców. Była też „podsypka”, czyli noworoczne życzenia połączone z hojnym posypaniem ziarnami zbóż tych, do których były skierowane.

Oczywiście nie zabrakło też tytułowych kolęd i pastorałek.