Złoty Wojciech Rączka
LKS Lubień – Dalin Myślenice 0:1, Rączka – 65 min.
Kartki czerwone: Krzystyniak (2 żółte), Górecki (2 żółte), żółte: Kowalczyk, Firek, Lelek, Stelmach, Muniak.
Dalin: Szuba – Stelmach, Rapacz, Pilch, Tondera, Lelek (Kański), Muniak, Kałat, Rączka, Bodzioch (Moryc), M. Drobny (Bylica).
Biało-zieloni doskonale zdawali sobie sprawę, że czeka ich ciężka przeprawa. Chwała im za to, że do końca grali z olbrzymią determinacją i wolą zwycięstwa, a bohaterem tego pojedynku był bez wątpienia Wojciech Rączka, zdobywca złotej bramki.
Nasi w początkowych fragmentach gry dali się wyszumieć miejscowym i ruszyli do szturmu.
Już w 13 min. formę golkipera Lubania Gawrona sprawdził ładnych strzałem Muniak, a dogodnej sytuacji w 29 min. nie wykorzystał Bodzioch. W ostatniej minucie pierwszej odsłony wychodzący na czystą pozycję M. Drobny został ścięty przez obrońcę gospodarzy, który otrzymał drugie „żółtko” i mógł udać się pod prysznic. Ten fakt zdecydowanie ułatwił grę Dalinowi w drugiej połowie.
Radość naszych graczy w 52 min. ostudził sędzia Krasny z Krakowa, który nie uznał bramki Bodziochowi dopatrując się spalonego. Lubań próbował ataków i groźnie strzelał, ale w bramce dzielnie spisywał się niezawodny Szuba. Z biegiem czasu Dalin osiągnął zdecydowaną przewagę. W 61 min. jakimś cudem bramkarz Lubania wybił piłkę po strzale Rączki, ale już chwilę później był bez szans, kiedy nasz napastnik po akcji Bodziocha w swoim brazylijskim stylu przeszedł obronę i uderzył nieuchronnie do siatki. Bliscy podwyższenia rezultatu byli jeszcze M. Drobny i Bodzioch, a ostatnie minuty zamieniły się w prawdziwą wojnę i nerwówkę, posypały się żółte kartoniki, a na samym końcu jeszcze jedna czerwona.
Krzysztof Hajduk (na zdjęciu): To był twardy przeciwnik i ciężki pojedynek. Gospodarze grali z wielką ambicją, ostro, na pograniczu faulu, często przesadzali. My graliśmy konsekwentnie, byliśmy szybsi, lepsi technicznie, wyprzedzając rywali – stąd ich faule. Z pewnością czerwona kartka ułatwiła nam zadanie w drugiej połowie, nie satysfakcjonował nas remis, dlatego atakowaliśmy z pasją. Po zdobyciu bramki uczulałem chłopaków, aby nie odsłonić tyłów, żeby nie nadziać się na kontrę. Wszyscy wypełnili przedmeczowe założenia, juniorzy wyjechali na obóz kondycyjny, dlatego wrócili do gry „kartkowicze” Tondera, Kański,
M. Drobny i po kontuzji Kałat, wypełniając swoje zadania na boisku, wnosząc wiele nowego i dobrego do gry. Cieszy mnie i jednocześnie uspakaja, że mamy szeroką , wyrównaną kadrę i równorzędny skład, a jak wrócą juniorzy to będę miał pozytywny ból głowy. W tym pojedynku na duże uznanie zasłużyła para środkowych obrońców – Pilch i Rapacz, umiejętnie kierujący obroną, bardzo rozsądnie grał Stelmach, a Rączka ze swoim wielkim doświadczeniem wziął ciężar gry na siebie i przechylił szalę zwycięstwa. Wynik skromny, ale zwycięstwo zasłużone.
Stanisław Cichoń