Nie będzie taryfy ulgowej
Stoimy na straży prawa i ono dotyczy wszystkich jednakowo. Zgodnie z nim istnieje zakaz wjazdu quadami i crossami do lasów i bez względu na to, czy ktoś jest zrzeszony w klubie, czy nie - będzie traktowany tak samo. Ścigany i ukarany – podczas spotkania w komendzie powiatowej policji zapowiedzieli przedstawiciele służb mundurowych
W lesie ryk silnika nadjeżdżającego quada słychać na długo zanim pojawi się w zasięgu wzroku. Najczęściej wymieniane zagrożenia dotyczące zmotoryzowanych amatorów leśnego szaleństwa dotyczą zakłócania spokoju, niszczenia runa leśnego, płoszenia zwierząt oraz stwarzania niebezpieczeństwa dla pieszych korzystających ze szlaków turystycznych. Nie mówiąc o łamaniu prawa, które zakazuje wjazdu pojazdem silnikowym na teren lasu. Po co to robią? W reportażu „Crossowcy czekają na wiosnę” jaki publikowaliśmy w 2008 roku, nasi rozmówcy przyznawali się, że robią to głównie po to, aby „poczuć adrenalinę, dla sportu, dobrej zabawy i wypoczynku”. - Lubię prędkość. To mnie właśnie nakręca; ta prędkość i adrenalina. Jedziesz prawie setkę i nigdy nie wiesz co będzie za zakrętem, kto ci wyskoczy. Do tego to tempo, mijasz drzewa na centymetry – istotę tego sportu wyjaśniał nasz rozmówca.
Problemem motocyklistów jeżdżących po lesie po raz pierwszy zainteresowano się w październiku 2006 roku, kiedy w okolicach schroniska na Kudłaczach, 25.latek jadący na motorze ze śmiertelnym skutkiem potrącił turystę z Krakowa. Sprawą zajęła się nie tylko policja, ale także lokalne władze. W konsekwencji w listopadzie 2006 roku zwołano spotkanie mające na celu wypracowanie skutecznych metod, które miały pozwolić na walkę z tym procederem. Od tego czasu każdego roku regularnie przybywa fanów tego sportu. Zdają sobie z tego sprawę służby mundurowe, dlatego 10 maja spotkanie dotyczące zagrożeń i łamania przepisów przez właścicieli quadów i crossów zainicjowała Komenda Powiatowa Policji w Myślenicach. Przez kilka ostatnich lat problem narasta, a policja łączy siły ze strażą graniczną, leśną oraz kołami łowieckimi. – Nie będzie taryfy ulgowej dla łamiących przepisy. By skutecznie przeciwdziałać, musimy zatrzymać fizycznie taką osobę, kiedy jest w obszarze dla niej zabronionym. W większości przypadków takie pojazdy nie są rejestrowane i nie jesteśmy w stanie ustalić właściciela lub jego posiadacza. Niejednokrotnie się zdarza, że osoby te nie reagują na nasze wezwanie. Dysponują sprzętem, który pomaga im w ucieczce i najczęściej to wykorzystują – mówi Robert Biela, zastępca komendanta KPP w Myślenicach.
Tutaj spotkasz crossowca
Do lasu mogą wjeżdżać: pracownicy nadleśnictw, osoby nadzorujące gospodarkę leśną, straż graniczna, policja, myśliwi mający licencję na odstrzał, właściciele lasów na własnym terenie i osoby użytkujące grunty rolne położone między lasami oraz pracownicy prowadzący badania naukowe na wniosek wojewódzkich konserwatorów. Przepis ten jest nieustannie łamany, a główne trasy wybierane przez crossowców, to rejon Plebańskiej Góry i Chełmu, rejon szlaków turystycznych w kierunku Góry Kamiennik w Porębie, Bysina – Bukówka w kierunku na Trzebunię, Jasienica, Harbutowice w kierunku Bieńkówki, kompleks leśny Ptasznica w Sułkowicach, Harbutowice, las Dalin na odcinku od Sułkowic do Myślenic, kompleks leśny Bukowiec od Krzywaczki do Rudnika, Bogdanówka, Trzebunia, Stróża, rejon kompleksu leśnego Kudłacze w Pcimiu, Krzczonów, Lubień, Zakliczyn w kierunku Brzączowic, Zasań, Dobczyce wzdłuż Raby w kierunku Niezdowa, Raciechowice, Wiśniowa, teren leśny i Jaworzyna w Węglówce oraz Wierzbanowa. Jak podaje policja na tych obszarach, najczęściej w weekendy trasy te są regularnie rozjeżdżane przez właścicieli maszyn. Otrzymaliśmy także informacje z oddziału PTTK w Myślenicach, że niektórzy prywatni właściciele lasów noszą się z zamiarem zamknięcia odcinków szlaków turystycznych przebiegających przez ich teren z uwagi na niebezpieczeństwo jeżdzących po nich quadów.
- Nadleśnictwo Myślenice działa na obszarze czterech powiatów: myślenickiego, połowy wielickiego, krakowskiego i suskiego. Na tym obszarze mamy 11,5 tys. ha. lasów państwowych i 25,5 ha lasów niepaństwowych. Lasy niepaństwowej to czarna dziura. Nie mamy tam żadnego wpływu, nie możemy również działać na tym terenie. Ściganie może tam mieć miejsce tylko na wniosek właściciela. W samych Myślenicach granica z lasami innych gmin wynosi 600 km. To otwarta przestrzeń gdzie quady mogą wjechać z lasów niepaństwowych do państwowych. Upilnowanie tego jest absolutnie niemożliwe, ponieważ dysponujemy dwoma strażnikami – stwierdza Stanisław Widz, szef myślenickiego Nadleśnictwa.
Zrzeszeni czy nie – wszystkich obowiązuje zakaz
Quadowcy często jeżdżą w grupach. Są doskonale zgrani i zorientowani, kiedy odbywają się akcje policji i strażników leśnych. Kontaktują się między sobą, a często nawet wysyłają na zwiad pieszych, którzy dają znać czy w newralgicznych miejscach można spodziewać się kontroli. Strażnicy leśni skarżą się na ich zachowania. W grupie czują się pewnie, nie reagują na wezwania funkcjonariuszy, traktują to jako okazję do szaleńczej jazdy i ucieczki. – Często są agresywni, a słów jakie używają w stosunku do nas nie przystoi cytować. Jeżdżąc w grupach 6 – 7 osobowych omijają drogi i szlaki często kierując się przez las. Robią wyścigi, zawody, przeganiają się i wtedy szkody są niepowetowane – wyjaśnia Stanisław Widz.
Przedstawiciele służb mundurowych zgodnie twierdzą, że problem będzie się nawarstwiał, ponieważ pojazdów z każdym rokiem przybywa. Dodatkowo nie ma obowiązku ich rejestracji, a to utrudnia identyfikację właściciela. Propozycję częściowego rozwiązania problemu przedstawił Jacek Kaczmarek z klubu Motosport Myślenice: - Co zrobić z tymi osobami, które startują w zawodach i chcą poćwiczyć? Jestem posiadaczem motocykla, jestem zrzeszony w klubie. Może dałoby się oznakować członków klubów specjalnymi koszulkami, które świadczyłyby o tym, że są zrzeszeni. Jako przedstawiciele klubu Motosport możemy w zimie dokarmiać zwierzęta, organizować akcje sprzątania lasów lub wystarczy nam wytyczenie terenu, gdzie będzie można jeździć. Czy jest szansa, aby członkowie klubów, uprawiający tę dyscyplinę sportu mogli spokojnie trenować? – pytał.
W odpowiedzi usłyszał od Anety Iżyńskiej z wydziału prewencji krakowskiej Komendy Wojewódzkiej Policji, że adresatem takiego pytania są władze samorządowe, nie organy ścigania. - W niektórych regionach robi się z tego biznes. Takie tory istnieją m.in. w Nowym Targu, Lipnicy Wielkiej. Zapewniam, że policja zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszyscy w tym towarzystwie są źli, ale my musimy stać na straży prawa – argumentowała.
Wtórował jej Stanisław Widz, który jak przekonywał: - Zdaję sobie sprawę z tego, że są różni ludzie również w tym gronie. Są kulturalni quadowcy, którzy z góry przepraszają i przyznają się do błędu, ale są również ludzie agresywni, którzy mają mało wspólnego z kulturą – przyznaje. - Zrozumcie – mówił Stanisław Widz: leśnicy, myśliwi, policjanci czyli służby mundurowe wykonują obowiązki zgodnie z prawem. A zgodnie z ustawą o lasach istnieje zapis mówiący o tym, że wstęp sprzętem silnikowym do lasu jest łamaniem prawa. Jeśli ktoś wjeżdża i zarazem łamie zakaz, to nie ma możliwości łagodzenia prawa.
Jak ustalili przedstawiciele służb mundurowych, będą działać na zasadzie akcyjności. - Nie jesteśmy w stanie całkowicie wyeliminować tego zjawiska, ale zrobimy wszystko aby ograniczyć ten proceder – mówił komendant Biela. Połączone siły policji, straży granicznej, straży leśnej, myśliwych i wiedza jaką dysponują, mają być podstawą do opracowania planu ograniczania tego zjawiska. Jedno jest pewne – jeżdżący po lasach nie mogą czuć się bezkarni.
p.jag