ZUO przyjmuje ZA MAŁO ŚMIECI

Podczas ostatniego posiedzenia radni miejscy podjęli uchwałę na mocy której gmina zasiliła kwotą 500 tys. zł Zakład Utylizacji Odpadów. Pieniądze mają pomóc spółce w przełamaniu trudnej sytuacji finansowej. Skąd biorą się jej kłopoty?
Zakład Zagospodarowania Odpadów (ZUO) w całości jest spółką gminy Myślenice. Jego budowa rozpoczęła się w listopadzie 2010 roku, po tym jak dwa lata wcześniej radni miejscy zarówno głosami opozycji i koalicji rządzącej uchwalili plan zagospodarowania dla tego miejsca. Do tej pory żadna inwestycja na terenie gminy nie wymagała od radnych takiego zaangażowania w projekt, na co wpływ mieli przede wszystkim mieszkańcy biorący udział w konsultacjach społecznych.
Zakład został otwarty w 2012 roku, a koszt jego budowy wyniósł ponad 47 mln zł. W ramach Funduszu Spójności z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, na jego budowę w ramach dofinansowania przyznano 26 mln zł, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Krakowie udzielił pożyczki uzupełniającej środki Unijne w wysokości prawie 18 mln zł, a pozostałe 4 mln zł dołożyła gmina Myślenice.
Zasadność projektu budowy ZUO opierano na zapisach Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami, według którego myślenicka instalacja miała mieć charakter regionalny. Oznacza to, że miała być dominująca w regionie, a trafiać miały tu odpady z powiatu myślenickiego i limanowskiego. Ich strumień miał gwarantować spółce dochody i zapewniać płynność finansową. - Zgodnie z zapisami Planu Gospodarki Odpadami Województwa Małopolskiego w skład południowego regionu gospodarki odpadami komunalnymi weszły gminy powiatu myślenickiego i limanowskiego, z wyłączeniem jednak gmin: Dobczyce, Siepraw, Laskowa. Plan wyłączył więc gminy, z których odpady – zgodnie z założeniami projektu oraz zapisami planu przed jego zmianą – miały trafiać do przetworzenia do ZUO Myślenice. Nie możemy przyjmować zmieszanych odpadów komunalnych spoza regionu określonego w planie - wyjaśnia Ewa Kęsek, prezes ZUO.
Zakład wykorzystuje połowę możliwości
W tym momencie moce przerobowe zakładu wykorzystywane są w 50%, a największym problemem jest zbyt niski strumień śmieci, który nie pozwala spółce na obsługę istniejących należności związanych z pożyczką zaciągniętą na budowę instalacji. Mieszkańcy gminy Myślenice mają zapewniony odbiór odpadów, natomiast sprawa ma szerszy wymiar dla całości gminy, która wyłożyła pieniądze na budowę. Istotne jest, aby zakład przynosił dochody, tymczasem strumień odpadów z samych Myślenic wystarcza na pokrycie bieżących kosztów związanych z jego funkcjonowaniem.
Kolejnym zagadnieniem trapiącym ZUO jest obecność tzw. RIPOK-ów (Regionalne Instalacje Przetwarzania Odpadów Komunalnych), których działalności początkowo nie zakładał Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami. - ZUO przeżywa kłopot jako zakład, ponieważ nie ma źródła śmieci. Kiedy początkowo istniały obawy, że zostaniemy nimi zasypani, to obecnie sytuacja jest odwrotna. Stało się coś złego, bowiem Urząd Marszałkowski wydał koncesje zakładom (RIPOK-om - przyp. red.), które nie spełniają norm prawnych, ale funkcjonują. One również odbierają śmieci, które nie trafiają do naszej instalacji. (…) W dalszym ciągu działają zakłady, które miały zostać zamknięte i nadal przyjmują śmieci. W Małopolsce nie funkcjonują kontrole związane z działalnością gospodarki odpadami - na początku roku w rozmowie z nami sytuację wyjaśniał burmistrz Maciej Ostrowski (cały wywiad dostępny na www.gazeta.myslenice.pl NR 1).
Jak rozwiązać ten problem?
Do tej pory gmina i zarząd ZUO odwoływały się m.in. do Sejmiku Małopolskiego, marszałka Marka Sowy, Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie, Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, a w listopadzie 2014 roku w tej sprawie została złożona skarga do Komisji Europejskiej.
- Złożyła ją gmina Myślenice jako właściciel spółki ZUO na działania marszałka i sejmiku małopolskiego. Jej przedmiotem jest nadanie możliwości funkcjonowania innych instalacji w naszym regionie o których Komisja Europejska – przeznaczając środki na Zakład Zagospodarowania Odpadów w naszej gminie nie wiedziała. Urząd Marszałkowski inaczej interpretuje te przepisy. Jednakże ostatnie stanowisko Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdza, że należy zamknąć właśnie te Instalacje Przetwarzania Odpadów, które kwestionuje Gmina Myślenice. Temat tego zagadnienia jest znacznie szerszy i związany z całą gospodarką odpadami w Województwie Małopolskim - wyjaśnia Maciej Ostrowski.
W jaki sposób można ponownie uruchomić strumienie odpadów, które mogłyby popłynąć do gminy Myślenice? - Przede wszystkim poprzez powrót do pierwotnych zapisów Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami, na podstawie którego stanowiono o zasadności i logiczności myślenickiego projektu. Jesteśmy po kontroli Głównego Inspektora Środowiska z Warszawy, który stwierdził, że te dwa zakłady nie powinny istnieć. Tej sprawy nie możemy odpuścić, bowiem jesteśmy odpowiedzialni przed Unią Europejską za otrzymaną dotację oraz przed wierzycielami, którzy finansowali zakład, a zależy nam na tym aby istniał on nadal. Dotrzymaliśmy wszelkich starań, powstał zakład natomiast nie otrzymaliśmy źródła śmieci z którego mieliśmy spłacać swój wkład własny - dodaje burmistrz.
Podczas ostatniego posiedzenia radni miejscy podjęli uchwałę na mocy której gmina zasiliła kwotą 500 tys. zł kapitał zakładowy ZUO. Kwota ta ma pomóc spółce w przełamaniu trudnej sytuacji finansowej. Jeszcze w tym miesiącu lub na początku marca ma dojść do spotkania radnych z zarządem spółki, podczas którego wyjaśniona zostanie kondycja w jakiej obecnie znajduje się zakład. Nie zabraknie tam Gazety Myślenickiej, a ten temat jeszcze wróci na nasze łamy.