Zbrodnia Katyńska

5 maja 2020 Wydanie 16/2020
Zbrodnia Katyńska
Fot. wroclawnaszemiasto.pl

W związku z 80-tą rocznica mordu katyńskiego chciałbym przypomnieć sylwetki dwóch jego ofiar związanych z naszym miastem: Piotra Jurczaka i Emila Boguty.

Piotr Jurczak

O tym, że ostatni przedwojenny komendant powiatowy Policji Państwowej w Myślenicach - kpt. Piotr Jurczak został w kwietniu 1940 roku zamordowany w Twerze dowiedziałem się osobiście od jego córki - p. Hanny Gucwińskiej wiosną 1982 r. Przejeżdżając wraz z mężem przez nasze miasto na zimowy wypoczynek do pensjonatu w Orawce, złożyła

wtedy krótką wizytę w budynku Komendy Rejonowej Policji. Podczas pobytu z sentymentem wspominała dziecięce lata spędzone w tym obiekcie, przypominając sobie dawny układ i funkcje poszczególnych pomieszczeń. Wtedy to już narodził się pomysł, aby pamięć o Piotrze Jurczaku utrwalić w postaci stosownej tablicy na frontonie budynku komendy, ale istniejące wówczas realia nie sprzyjały jego urzeczywistnieniu. Powróciłem do niego jesienią 1996 roku, składając na ręce Komendanta Rejonowego Policji w Myślenicach – insp. Bogdana Białka pisemną propozycję umieszczenia na obiekcie komendy tablicy upamiętniającej kpt. P. Jurczaka. Z początkiem 1998 r. insp. Bogdan Białk poprosił mnie o pomoc w czynnościach organizacyjnych, zmierzających do wykonania tablicy, do których zobowiązał się w związku z uchwałą Rady Miasta, podjętą na formalny wniosek płk. rez. Stanisława Zająca utrwalenia w taki sposób pamięci o Piotrze Jurczaku. Po uzgodnieniu zakresu i sposobu realizacji projektu, opracowałem wstępną treść napisu, która po nawiązaniu kontaktu z p. Gucwińską została przez nią skorygowana. Ponadto zaakceptowała ona propozycję, aby wykonawstwo tablicy zlecić myśleniczaninowi: profesorowi Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie – Wojciechowi Firkowi, który – po zapoznaniu się z założeniami projektowymi i ze wskazanym miejscem umieszczenia tablicy – propozycję tę przyjął. Jak wiadomo – tablicę odsłonięto 10 listopada 1998 r., relacją z tej uroczystości była szeroko publikowana. Podobnie wielokrotnie publikowano w lokalnej prasie życiorys kpt. Piotra Jurczaka, dlatego w tym miejscu przytoczę tylko bardzo przejmującą treść listu p. Gucwińskiej, jaki przesłała do KRP w Myślenicach po zawiadomieniu o pomyśle tablicy pamiątkowej:

6 marzec 1998 r. Szanowni Państwo!

Bardzo ucieszyła mnie wiadomość o inicjatywie tablicy pamiątkowej na budynku, w którym pracował mój Ojciec – kapitan (ranga z wojska) Komendant P.P. Piotr Jurczak. Jednak proponowana treść tablicy jest mylna – mój Ojciec był więziony w Ostaszkowie, a zginął rozstrzelany w piwnicach ówczesnego budynku NKWD w Twerze (wówczas miasto zwane Kalininem, ale właściwa nazwa – dawna i obecna – to Twer). Leży nad rzeką Twerą. Ojciec leży w masowych grobach (dołach) w Miednoje – wieś i las koło Tweru. Ostaszków – obóz o zaostrzonym rygorze, dla Policji P. znajduje się 400 km. od Moskwy w kierunku Petersburga. Twer, miejsce stracenia – 200 km od Moskwy. Błąd jest o tyle duży, że rzeczywiście kliku więźniów nie wytrzymało straszliwych warunków obozu i jest pochowanych na małym ostaszkowskim cmentarzyku. Ale mój Ojciec – kpt. Piotr Jurczak znajduje się na liście NKWD do „wywózki” pod numerem 38.15 (listy przywiezione przez Wałęsę), więc znajdował się wtedy w Obozie Ostaszków i został rozstrzelany w Twerze. Pierwsza grupa jeńców figuruje w rozkazie z 4 kwietnia 1940 r. – grupa bardzo liczna, bo ok. 500 osób. Dokumenty i zeznania katów mówią, że nie zdążyli wymordować ich przez całą noc, że rozgrzewały się im pistolety. Ojciec figuruje na drugiej liście NKWD z dnia 5 kwietnia 1940 r. Obliczyłam, że ponieważ te rozkazy były wożone z Moskwy za każdym razem przez gońca, mój Ojciec zginął rozstrzelany nocą z 7/8 kwietnia 1940 roku, razem z ponad 200 towarzyszami niedoli. Zdaję sobie sprawę, że na tablicy nie zmieści się zbyt dużo informacji. Jedną z tablic, poświęconą mojemu Ojcu zrobiono we Wrocławiu. Podaję jej treść: „Kapitan, komisarz P.P. Piotr Jurczak ur. 1.06.1896 r. w Szymbarku pow. Gorlice, Powstaniec Śląski, dowódca pociągu pancernego „Nowina-Doliwa”, odznaczony wieloma orderami i odznaczeniami. Więziony w obozie Ostaszków, zamordowany przez NKWD w Kalininie (obecnie Twer) w kwietniu 1940 r. Leży w grobach masowych w Miednoje”

Oczywiście można to skrócić, można też rozszerzyć wymieniając odznaczenia, jeżeli na to miejsce pozwoli. W każdym razie, sprawą zasadniczą jest, że nie zginął w Ostaszkowie, a w Twerze (ówczesnym Kalininie) i leży w Miednoje, podobnie jak i inni pomordowani policjanci. Gdyby Państwa zainteresowały inne bliższe dane, posiadam oczywiście różne dokumenty i wiele zdjęć rodzinnych, a także z moich trzech pobytów w Miednoje i Ostaszkowie. Ostatni raz byłam tej jesieni we wrześniu, całkiem prywatnie, udając „ruską babę”. Poprzednie dwa razy: 1 – z delegacją urzędową, a drugi raz – specjalnym samolotem z naczelnym Dowództwem Policji. Ze wszystkich wyjazdów mam wiele zdjęć, można byłoby zrobić wystawę. Oczywiście będę zaszczycona mogąc wziąć udział w odsłonięciu tablicy. Posyłam też jedno ze zdjęć Ojca – mam też inne! Nie podaje odznaczeń – gdyby były potrzebne – podam. Mam życiorys Ojca i obszerną pracę magisterską zrobioną przez aspiranta Adama Gostomskiego ze szkoły w Szczytnie! Łączę pozdrowienia! Hanna Gucwińska.

Nawiązując do tego fragmentu listu p. Gucwińskiej, w którym pisze ona o możliwości zorganizowania tematycznej wystawy fotograficznej chciałbym przypomnieć, że byłem współorganizatorem otwartej 10.11.2008 r. z inicjatywy Koła Oficerów Rezerwy LOK wystawy w MOK Myślenice p.t. „Na nieludzkiej ziemi”, na której eksponowano ponad 100 zdjęć z ekshumacji polskich oficerów, policjantów, funkcjonariuszy służby granicznej i korpusu ochrony pogranicza autorstwa Aleksandra Załęskiego – eksperta fotografii kryminalistycznej Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Dokumentowały one ekshumacje przeprowadzone w Charkowie i Miednoje w roku 1991, a także w roku 1995 w Miednoje i Katyniu.

Tragiczny los drugiego związanego z Myślenicami policjanta zamordowanego przez NKWD poznałem dużo wcześniej, jeszcze w latach szkolnych, na podstawie relacji mieszkających w naszym mieście członków jego rodziny. Biografię Emila Boguty przedstawiam w odrębnym opracowaniu.

Kazimierz Pardyak