Co czeka oświatę?
O planach zmian w edukacji, obiecanych podwyżkach dla nauczycieli w rozmowie z posłem na Sejm RP Władysławem Kurowskim.
Panie Pośle, już drugą kadencję jest Pan członkiem sejmowej komisji edukacji. Jak Pan skomentuje pierwsze działania nowego rządu dotyczące oświaty. Jakie kierunki działań wytyczyła nowa minister i co z tego, według Pana wyniknie?
Brakuje mi słów by to skomentować. Czytając jakie lektury nowa władza postanowiła ograniczyć naszym dzieciom i jak bardzo będzie teraz okrojony program nauczania zastanawia mnie jaki przyświeca temu cel? I nie mam niestety pozytywnych przemyśleń. Były już takie czasy w naszej historii, gdy władzy zależało na tym, aby edukacja była na jak najniższym poziomie. Mam nadzieję, że osoby decyzyjne zreflektują się i wycofają, z tych szkodliwych dla Polski i Polaków pomysłów. Na jednej z ostatnich komisji Edukacji Nauki i Młodzieży, kiedy to Pani Minister (Ministra) miała przedstawić plany i zamierzenia resortu, posłowie dowiedzieli się o rozliczeniach poprzedniej władzy i o ograniczeniu zadań domowych dla uczniów. Czy tylko tyle nowa władza ma do zaoferowania w zakresie edukacji?
Jak Pan ocenia obecne zamieszanie wokół podwyżek dla nauczycieli, którzy do dziś tak naprawdę nie wiedzą jakie dostaną pieniądze i kiedy podwyżki zostaną wypłacone?
Po raz kolejny okazuje się, ile warte są obietnice Premiera Tuska i jego ekipy. Okazuje się, że obiecywane wprost do pensji zasadniczej 1500 zł dla każdego nauczyciela, to kwota uśredniona i to w dodatku brutto.
I tym razem nauczyciele zostali omamieni. Tyle warte jest 100 konkretów ogłaszanych przed wyborami, w które w większości środowisko oświatowe uwierzyło. Mam nadzieję, że nauczyciele jak najszybciej dostaną takie podwyżki, jakie zostały obiecane. Jeśli nie, to niech to będzie powiedziane wprost, że była to tylko wygórowana obietnica wyborcza.
Czy programy „laptop dla każdego czwartoklasisty” i dopłaty do zakupu laptopów przez nauczycieli będą kontynuowane? Czy według Pana były to udane programy i warto je realizować nadal?
Moim zdaniem były to wartościowe programy, które warte są kontynuacji. Nowy rząd jednak zaczyna uderzać w dawne struny podnosząc hasło „nie ma pieniędzy”. Dziwnym trafem, gdy u władzy było Prawo i Sprawiedliwość, pieniądze się znajdowały. Za to brak pieniędzy nie przeszkodził nowemu Premierowi znacznie zwiększyć budżetu Kancelarii premiera, chociaż przed wyborami lider Koalicji 13 grudnia krzyczał głośno o tym, że budżet kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego jest za duży - skoro tak, dlaczego go jeszcze powiększył? Znowu okazuje się, że ważniejsze dla tej władzy są pieniądze dla siebie, a nie dla uczniów i nauczycieli. To karygodne i mam nadzieję, że zostanie im zapamiętane.
Czy uda się przeprowadzić „odchudzenie podstawy programowej” i zlikwidować zadania domowe, i czy to jest teraz najbardziej potrzebne naszym uczniom?
Jako nauczyciel nie jestem zwolennikiem całkowitej likwidacji zadań domowych. W polskiej edukacji funkcjonują one od zawsze i są nieodłącznym elementem procesu nauczania.
Oczywiście wiem, że w niektórych placówkach zdarzało się nadużywać tej formy i należy wypracować takie rozwiązania, które znajdą złoty środek pomiędzy pracą na lekcji i pracą w domu. Mimo wszystko w tym zakresie pozostawiłbym dużą autonomię nauczyciela i szkoły. Szkoła to nie tylko zabawa, ale też wymagania, praca i wysiłek ucznia, bo tylko w ten sposób młody człowiek może osiągać najlepsze efekty dla swojej i naszej przyszłości.
Czy według Pana uda się w tym roku w szkołach wdrożyć „standardy ochrony małoletnich” (tzw. lex Kamilek) i czy to pozwoli na szybsze reagowanie pedagogów, gdy podejrzewają, że dziecko jest ofiarą maltretowania?
Takie sprawy, jak sprawa Kamilka budzą olbrzymie emocje. Nigdy nie powinno być tak, że dziecko w obliczu takiego traktowani pozostaje samo. Mam nadzieję, że wspomniane standardy uda się wdrożyć ponad wszelkimi podziałami politycznymi. Dobro dzieci musi być dla nas wszystkich zawsze na pierwszym miejscu.
Czego według Pana potrzebuje dzisiaj społeczność szkolna: uczniowie, nauczyciele i rodzice, jakimi zadaniami powinna się zająć sejmowa Komisja Edukacji, a później polski parlament i rząd?
Szkoła zawsze potrzebuje spokoju i równowagi. Nauczyciele muszą być solidnie wykształceni i dobrze opłacani, a uczniowie muszą wiedzieć, czego się od nich wymaga.
Szkoła musi stać się miejscem odkrywania i doceniania talentów dzieci. Nie każdy jest matematykiem czy sportowcem, ale każde dziecko musi czuć, że jego talent i jego zaangażowanie jest ważne i wartościowe. To też powinno być wyznacznikiem do pracy i Komisji i Parlamentu.
Rozmawiał Witold Rozwadowski