Najgorsze napisy powstają nocą
„HWDP”, „J… żydów”, „Myślenice 100% Wisła”, trudne do zliczenia tagesy, czy „Wisła Hool’s”, to tylko nieliczne z napisów jakie pojawiają się na myślenickich murach. Najczęściej tworzone w kilka sekund i pod osłoną nocy, szpecą mury kilka miesięcy, a czasem i lat
O działaniach wandali pisaliśmy już niejednokrotnie. Niszczą kosze, znaki, ławki, a nawet piaskowe rzeźby ustawiane w parku na Zarabiu. O napisach na murach, które mijamy codziennie mało się mówi, choć to one najbardziej rzucają się w oczy. Nie trzeba specjalnie wytężać wzroku, aby je zobaczyć. Bloki na osiedlu Tysiąclecia, przy ul. Gałczyńskiego i Mickiewicza to tylko nieliczne przykłady. Nie lepiej jest na Zarabiu, a ostatnio także na ogrodzeniach prywatnych posesji.
Slogany i tzw. tagesy, czyli podpisy grafficiarzy pojawiają się na okrągło, a nocnych malarzy najbardziej prowokują czyste ściany. Tak jest w centrum miasta przy ul. Joselewicza, gdzie na kilkumetrowej ścianie nieustannie powstają nowe hasła. - To trwa już kilka lat i muszę przyznać, że nie nadążam z usuwaniem tych haseł – mówi Grzegorz Batko, zarządca budynku. Jak udało mu się zauważyć motywem przewodnim są hasła dotyczące Wisły Kraków, ale zdarzają się też wulgarne i obraźliwe.
Właścicielka sklepu z akcesoriami ślubnymi, od którego uwagę odwraca wielki napis „J… Żydów”, „Mistrz Polski 2008 ultra Wisła”, „TSW”, czy „Wisła Hool’s”, również zauważa problem. - Pewnie, że zwracają uwagę. Klientki najczęściej pytają, jak to możliwe, że elewacja tak wygląda. Ale co ja mogę na to poradzić? Wydaje się, że jedynym ratunkiem mogłaby być tutaj kamera, ale o to chyba trudno. Zresztą więcej na ten temat może powiedzieć właściciel budynku, albo pan ze sklepu zoologicznego – radzi.
W jej sąsiedztwie, na końcu zielonego muru znajduje się sklep zoologiczny nad którym wisi kamera. - To poważny problem. Nie można tego ukrywać, ale to co się wyprawia, to jest prawdziwa plaga. Proszę spojrzeć tutaj wyżej – właściciel wskazuje ceglaną ścianę z której wystają resztki mocowania. – Tutaj wisiała moja reklama, neon, który świecił nocą. I co się z nim stało? Pewnego wieczoru, jeden facet rzucał w niego kamieniami, a potem koszem na śmieci. Dobrze, że sąsiad zareagował, bo kto wie co jeszcze mógł rozbić – opowiada właściciel sklepu. Po tym incydencie nad wejściem zamontował kamerę. - Co prawda na własny koszt, ale mam nadzieję, że pomoże – mówi.
Biała ściana to zaproszenie
Pojedyncze budynki w centrum to nie jedyne miejsca, gdzie na okrągło pojawiają się nowe hasła. Kolejna strategiczna dla wandali ściana znajduje się przy krytej pływalni. - Właśnie zamalowaliśmy cały mur na biało, ale boję się, że może to być zaproszenie do zmiany jego wyglądu - mówi Dominika Cuprjan, kierownik basenu. - Cały czas mamy problemy z tym zjawiskiem. Każdego wieczora z tyłu budynku schodzą się młodzi ludzie i wiadomo… piją piwo, a z nudów skrobią napisy na szybach lub malują markerami. - To najczęściej slogany typu „Wisła to …” i tak dalej. Jeśli chodzi o mur, to jest to dla nas koszt kilku litrów farby, gorzej z napisami na szybach. Do tej pory z tyłu na szybie widnieje napis „Wisła”, którego nie możemy się pozbyć. Aż strach pomyśleć o kosztach w przypadku elewacji… - kończy młoda kierowniczka.
Idąc dalej szlakiem nocnej twórczości mijamy bloki starego osiedla, gdzie niektóre napisy mają już po kilka lat. Jak dotąd nocni malarze nie dotarli na nowo powstałe osiedle „Pod Lipką” na ul. Solidarności. - Nie zdarzyło się jeszcze - na szczęście - nic takiego. Jak dotąd odnotowaliśmy zamalowanie kredą elewacji, ale poza tym nasze osiedle jest czyste. Położenie nowej ściany u nas to kosztu kilku tysięcy. Nie da się uzupełnić jedynie fragmentu, jak się kładzie, to całą od winkla do winkla - mówi Ryszard Habas z firmy Perfekt-dom wykonawcy osiedla.
Złapanie grafficiarza to prawdziwe wyzwanie
Można się zastanowić co na to wszystko stróże prawa. Zgodnie z kodeksem policja traktuje takie wybryki, jako niszczenie cudzego mienia i w każdym wypadku pokrzywdzony musi złożyć wniosek o ściganie i ukaranie sprawcy. Złapanie grafficiarza sprawia policji i straży miejskiej nie lada problem. - To ciężkie zadanie. Tego typu akcję trwają kilka sekund i jeśli nie złapiemy kogoś na gorącym uczynku, to nie mamy szans, aby uczynić to w inny sposób – przyznaje Szymon Sala, rzecznik prasowy myślenickiej policji.
- Te osoby zazwyczaj działają w grupie, gdzie dwóch zabezpiecza drogę, a trzeci maluje. Akcje odbywają się zwykle w nocy i to dodatkowa trudność –w kolejnej rozmowie słyszymy od Tomasza Burkata, komendanta straży miejskiej.
Mimo, że policja i straż miejska znają okresy w których częstotliwość pojawiających się napisów wzrasta, to przyznają, że szansa na natknięcie się na takie osoby jest niewielka. - Dla nas liczy się przede wszystkim nakrycie takiej osoby i to najlepiej z aerozolami w ręce. Idealna sytuacja jest wtedy, gdy ktoś zgłasza, że taką osobę widział i poda nam rysopis. Tylko, że tych zgłoszeń nie ma wcale, albo jest ich niewiele i nie mamy sukcesów na tej płaszczyźnie – przyznaje Szymon Sala.
Jednak mylić mógłby się ten, komu wydaje się, że stróże prawa przejeżdżają obojętnie obok myślenickich murów. O tym, że policja ma szeroko otwarte oczy świadczy fakt, że sam rzecznik przyniósł nam zdjęcie muru przy ul. Jaselewicza o którym pisaliśmy wyżej. – To ewidentnie treści antysemickie, ksenofobiczne i szerzące nietolerancję. Nie możemy czegoś takiego tolerować, ale nie potrafimy namierzyć osoby, która to namalowała. W związku z takimi napisami będziemy występować do zarządców budynków, aby je likwidowali – zapowiada Szymon Sala.
Nielegalne straszy treścią, legalne straszy ceną
Pomysł na twórcze zagospodarowanie murów ma Damian Nalepa z myślenickiej organizacji Na Własną Rękę. Jak twierdzi, problem można częściowo rozwiązać malując ściany w przejściu przez kamienicę w bramie nr. 21 (przejście do siedziby biblioteki publicznej). -Nasz pomysł polega na tym, aby na ścianach wewnątrz przejścia stworzyć historię Myślenic. W lutym z pomocą Konrada Kowala stworzyliśmy projekt i wraz z kosztorysem złożyliśmy go w magistracie. Od tego czasu czekamy na odpowiedź – mówi Damian Nalepa.
Na projekcie znajduje się m.in. scena z nadania Myślenicom praw miejskich przez króla Kazimierza Wielkiego, Kościółek św. Jakuba na Stradomiu, figura św. Floriana, strażnica na Rynku, czasy wojenne, pierwszy bus, kościół, obraz Matki Boskiej Myślenickiej oraz Rynek z lotu ptaka. A to wszystko malowane farbą w sprayu.
Podobnego przedsięwzięcia w ubiegłym roku w Krakowie podjęła się agencja muzyczna Zooteka. Przy alei Powstańców Śląskich powstało „Silva Rerum” - mural graffiti, tworzony w ramach obchodów jubileuszu 750-lecia Lokacji Miasta. To największy na świecie projekt graffiti o charakterze historycznym. Silva Rerum (las rzeczy) odwołuje się do tradycji przekazywania wiedzy. Kiedyś w polskich domach gromadzono w skrzyniach dokumenty i zapiski, stanowiące cenne źródło informacji. Skrzynie takie nazywano „silva rerum”. Historia, jaką myśleniczanie chcą przedstawić za pomocą graffiti, ma być w zamierzeniu taką właśnie skrzynią, w której można zawrzeć historię naszego miasta.
- Taka grafika mogłaby stać się atrakcją turystyczną dla miasta. Dodatkowo pokrywając ścianę farbą antysprayową można uniknąć bezmyślnego bazgrania, czy domalowania wąsów. Wydaje mi się, że nie tylko turyści zatrzymywaliby się przy muralu, ale mogłyby zrobić z niego użytek szkoły podstawowe, ucząc dzieci historii na przykładzie malunku – argumentuje Damian Nalepa.
Największą wadą myślenickiego projektu jest jego cena. Wstępny kosztorys opiewa na 25 tys. złotych, co jak na zamalowanie ścian może być zbyt drogim przedsięwzięciem. - Pomysł nam się podoba, nawet sami zachęcaliśmy kiedyś do tego, aby coś takiego zorganizować. Jednak na ten rok, koszt przedsięwzięcia oraz koszt sporządzenia odpowiednich pozwoleń, które wydaje konserwator budynków nie pozwalają nam na podjęcie działań w tym temacie - na pewno nie w tym roku. Chociaż pomysł naprawdę jest świetny – komentuje Małgorzata Trolka z biura promocji miasta.
Co pozostaje?
Jak na razie pilnowanie swoich posesji, bo plaga powstających napisów w ostatnim czasie zaczęła dosięgać murów należnych do prywatnych posesji. Tak jest m.in. przy ul. Krótkiej na Zarabiu, gdzie ogrodzenie posłużyło do oznakowania terenu przez kibiców Wisły Kraków. Podobnie jest przy ul. Kniaziewicza, gdzie na ogrodzeniu widnieje wielki napis obrażający policję: „HWDP”, a po drugiej stronie ulicy czterometrowy podpis jednego z lokalnych grafficiarzy. Posmarowania nie uniknął nowy plac zabaw, jaki w ubiegłym miesiącu powstał w parku Jordana. Z tyłu tablicy z regulaminem można znaleźć podpis, a na huśtawce kolejny wykonany zieloną farbą.
Nie wszyscy ograniczają się tylko do bezsilności lub syzyfowych prac związanych z usuwaniem napisów z najbardziej popularnych murów. Swój pomysł na powstrzymanie plagi ma właściciel budynku przy ul. Joselewicza. W przeciągu kilku tygodni zamierza pokryć ścianę specjalną farbą, która będzie odporna na spray. - Mam nadzieję, że dzięki temu pozbędę się problemu – wybiega w przyszłość Grzegorz Batko.
- Taka postawa jest godna pochwał i naśladowania, jednak nie zastąpi to społecznej postawy mieszkańców, którzy powinni częściej zgłaszać nam tego typu zdarzenia. Wszyscy powinniśmy czuć się odpowiedzialni za Myślenice, jako nasze podwórko – podsumowuje Tomasz Burkat ze straży miejskiej.