Smak Myślenic odkryty na nowo
Myślenice i ziemia myślenicka leżą na terenie jednego z najpiękniejszych regionów turystycznych w Polsce. Malownicze ukształtowanie terenu, przyroda, piękny dla oka krajobraz, już pod koniec XIX w. zyskały uznanie licznych turystów i letników, głównie z Krakowa i Śląska. Z tego też powodu na początku XX w. powstała rekreacyjna cześć miasta, znana jako Zarabie.
Okolicę otaczają łagodne wzniesienia Pogórza Wielickiego. Od południa otula ją, zamykając kotlinę, pasmo Beskidu Makowskiego. Północna część ziemi myślenickiej o łagodniejszym krajobrazie leży w zlewni rzeki Skawinki.
W okresie międzywojennym miasto i okolice przedstawiano na licznych widokówkach, zachęcając do jego odwiedzin: „Myślenice, miasto powiatowe, nad rzeką Rabą, uzdrowisko wśród lasów szpilkowych na linii Kraków – Zakopane. Mieszkania dla letników-stałe połączenie z Krakowem (4 mile) i innymi uzdrowiskami”.
Ziemia myślenicka jest najdalej na południe wysuniętą częścią regionu krakowskiego. Z racji swojego położenia, na jej terenie niejednokrotnie daje się zauważyć wpływy sąsiadujących z nią regionów, na południu góralszczyzny, na wschodzie ziemi dobczyckiej, a na zachodzie ziemi wadowickiej. Od północy region myślenicki sąsiaduje bezpośrednio z Krakowem, który od wieków stanowił centrum polityczno – kulturalne regionu i wywierał znaczący wpływ na to, co działo się w jego sąsiedztwie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że już w starożytności, przez Myślenice i dzisiejszą ziemie myślenicką wiódł jeden ze szlaków Via Regia, wytyczony jeszcze przez legiony rzymskie. Via Regia była drogą ponadregionalną sprzyjającą rozwojowi stosunków i kontaktów państw europejskich. Na kulturowy wizerunk regionu wpłynął również fakt osiedlania tutaj sprzymierzonych z Rzeczpospolitą Tatarów, Węgrów oraz bezpośrednia bliskość pogranicza.
Niezwykłą sztuką przedstawienia danego regionu i połączenie różnych walorów krajobrazowych, kulturowych , historycznych i smakowych, jest niebywałym wyzwaniem, które udaje się tylko nielicznym. Robertowi Makłowiczowi wychodzi to wyśmienicie i właśnie o tym dla naszych czytelników opowiada.
Skąd pomysł na Beskid Wyspowy?
Tu wchodzimy w dywagacje, czy Beskid Wyspowy czy Makowski. Jedni twierdzą tak, inni twierdzą tak, ale nazwijmy to umownie Beskid Wyspowy, bo gdzie granica przechodzi nie ma jasnej definicji. To są okolice, z którymi jestem związany. Wiele moich dziecięcych wspomnień łączy się z Myślenicami, z Rabą i z tymi górami. Teraz nie dało się nigdzie wyjechać, więc powiedziałem sobie i ekipie, pokażmy miejsce, które niezwykle lubię. I tak powstało pięć odcinków. W kolejnych odwiedzimy: cudownie położone myślenickie winnice, Krzyszkowice i dwór. Często mamy wspaniałe rzeczy praktycznie pod ręką, a powszechnie o nich nie wiadomo - wyjaśnia Robert Makłowicz.
Panująca pandemia zmieniła wiele przez ostatni rok w naszym życiu, zwyczajach i przyzwyczajeniach.
Jedną z takich rzeczy są na pewno podróże, a szczególnie obostrzenia z nimi związane, czy zatem...
Polacy na nowo odkryją turystycznie i kulinarnie Polskę?
Świat na pewno się zmieni. Nawet gdy ta pandemia minie, to takie podróżowanie, byle dalej, na pewno odejdzie do lamusa. Wiadomo, ludzie w Polsce, jak upadła komuna, chcieli poznać świat jak najdalej i jak najszerzej. Teraz młodzi nie mają tego poczucia, gdyż od początku dla nich świat był otwarty. Sam chciałem zobaczyć miejsca, których wcześniej nie widziałem. Ale należy również bardzo uważnie rozglądać się wokół siebie, gdyż mamy mnóstwo bardzo interesujących miejsc. Niestety zdarza się też, że nie potrafimy do dostatecznej rangi podnieść naszych atrakcji. Nasze miejsca wcale nie są mniej atrakcyjne od miejsc we Włoszech czy Francji, ale tamte podniesione są do rangi absolutu turystycznego i powodują tłumy turystów - mówi Robert Makłowicz
Nasze miasto, a z nim Zarabie, bardzo dynamicznie się rozwija i modernizuje. Jak dla samego Roberta Makłowicza wygląda to z perspektywy czasu? Czy dzisiejsze Myślenice – Zarabie, a to zapamiętane z dzieciństwa bardzo się różnią?
Zmieniło się bardzo, ale nie aż tak bardzo. Zarabie dalej pełni swoje letniskowe funkcje, stoją jeszcze przedwojenne wille, ale stoją też piękne i ogromne rezydencje, których za moich czasów nie było. Nie ma jednych rzeczy, ale na ich miejsce powstały inne. Nie ma knajpy, jest kościół, ale obok jest inna restauracja, nie ma już spółdzielni, nie ma koła, nie ma słynnego Akwarium. No ale przestrzeń jest dużo bardziej uporządkowana, jaz dalej pełni swoją funkcję, Raba ma dużo szersze koryto. Myślenice w dalszym ciągu są naturalnym zapleczem weekendowo-rekreacyjnym dla Krakowa. To jest przecież najbliższa, podgórska miejscowość. Są trasy piesze i rowerowe, jest wyciąg krzesełkowy, zimą narty, a dojechać można z Krakowa w pół godziny. To jest miejsce nie do przecenienia - opowiada pan Robert, wspominając dawne Zarabie.
Każdy region naszego kraju, to inna kuchnia i upodobania kulinarne. Nasz rozmówca pod tym kątem przemierza Polskę wzdłuż i wszerz, czy w takim razie również i u nas istnieją jakieś typowo „nasze” potrawy ?
Raczej nie, jest to za małe miejsce, żeby było to tylko myślenickie. Leżymy na styku, mówiąc historycznie i kulturowo, zatem i kulinarnie. Leżymy na pograniczu osadnictwa Lachów i Kliszczaków, pierwszych górali, często o rodowodzie wołoskim. To już jest przedmurze Karpat. Myślę, że takiej typowej rzeczy myślenickiej się nie znajdzie, dlatego starałem się w tych programach pokazywać takie rzeczy wspólne dla tych dwóch grup. Dlatego też nasza wizyta w jednym z odcinków u Kliszczaków, którzy specjalnie dla nas zagrają i zaprezentują swoje stroje - wyjaśnia nasz gość.
Wiadomo, turysta, a zwłaszcza dawny turysta, musiał coś zjeść i często też się zabawić, a jak wiadomo na Zarabiu były dwa takie wiodące miejsca, oczywiście na początku, gdyż później baza, nazwijmy ją restauracyjno-rozrywkowa została znacznie rozbudowania. Pan Robert pamięta jeszcze restauracje Parkową i Kaskadę.
Tak, Kaskada i Parkowa, to są moje pierwsze restauracyjne wspomnienia. Noo Parkowa to przede wszystkim dansing i to niezapomniane ogrodzenie z metaloplastyką. No, ale jak otwarli Kaskadę, to był zachód, tam proszę pana były dewolaje, a w tamtych czasach, to jak to się mówi: „nie w kij dmuchał” - wspomina znawca kuchni.
Dzisiaj czasy się zmieniły, ale wciąż turysta coś zjeść musi, dlatego.....Jak dzisiaj wyglądają kulinarne Myślenice?
Jest Siedem Smaków, to jest porządne miejsce, od dawna jest też Stek i to są adresy, które ja znam, bo więcej nie znam, co oczywiście absolutnie nie oznacza, że ich nie ma. Od roku jest wszystko zamknięte, a ja rzadko bywam i to głównie na Zarabiu - wyjaśnia Robert Makłowicz
Doskonałe połączenie historii, kultury, strojów, ludzi, i rzecz jasna kuchni składa się na fascynujący obraz regionu. Łącząc to wszystko w jedną całość Robert Makłowicz przedstawia kompletny obraz miejsce, w którym właśnie przebywa. W takim razie...
Czy w świetle Pańskich podróży po świecie, jest jakaś rada na sukces turystyczny dla Myślenic?
Przede wszystkim trzeba być dumnym z regionalizmu. Ludzie przyjeżdżający do Polski nie przyjeżdżają po to, aby zobaczyć, że ona wszędzie wygląda tak samo. I ona nie jest taka sama, każdy kraj składa się z małych ojczyzn. I siła każdego kraju polega na tym, że możemy się zanurzyć w tym, co te małe ojczyzny proponują. Każda jest inna, każda ma inne specjały, każda oferuje coś innego. Nie chodzi przecież o to, aby na terenie całego kraju były tylko schabowy, barszcz i pierogi. Chodzi o to, aby pielęgnować lokalną gwarę, lokalne stroje, lokalną kuchnie. To jest właśnie ten magnes dla turystów, którzy w tej chwili głównie są z Polski. Turysta nie przyjedzie do Myślenic, aby zjeść pizzę, oczywiście ktoś z Myślenic nie będzie cały czas jadł regionalnego jedzenia i z rozkoszą pizze zje, ale turysta szuka czegoś innego, czego nie znajdzie gdzie indziej. Trzeba na tę regionalność chuchać, dmuchać i ją pielęgnować i pokazywać tę inność - objaśnia swój „przepis” Robert Makłowicz.
Oczywiście Małopolska, Myślenice i ziemia myślenicka nie mają sobie równych pod każdym względem, ale czy istnieje jeszcze jakiś region naszego kraju, do którego nasz rozmówca chętnie wraca...
Oczywiście Małopolska, a jaki drugi region jest Panu szczególnie bliski?
Małopolska jest moim domem, więc jak przystało, poruszam się tutaj jak u siebie. Ale z największą przyjemnością odwiedzam te regiony, których nie znam. Odwiedzam je po to, aby je, rzecz jasna, poznać. Nie da się powiedzieć, że ten jest lepszy, a ten jest gorszy - one są po prostu inne. Na przykład fantastyczna jest Suwalszczyzna, ale ta zwana Małą Litwą – tu można poczuć się jak na Litwie nie wyjeżdżając z Polski. Bardzo też lubię np. Podlasie, bo to jest taki fragment Polski, który wygląda jak dawna Rzeczpospolita. Jest to region wielokulturowy, wieloetniczny, wieloreligijny. Przyjaźnię się z Tatarami i staram się ich w Kruszynianach odwiedzać, choć z Krakowa jest to prawie tak daleko, jak do Zagrzebia. Uważam, że miejscem w dalszym ciągu nie odkrytym jest Dolny Śląsk. Polska ma wiele miejsc, którymi naprawdę mogłaby się chwalić, ważna jest tylko odpowiednia promocja - mówi podróżnik i znawca kuchni.
Na koniec pytanie, które paść musi ...
Jest Pan człowiekiem w ciągłym biegu, ale czy czasem znajduje Pan czas, żeby odwiedzić Myślenice i tu odetchnąć ?
Ja w okolicy Myślenic pomieszkuję. Tak naprawdę mieszkam pod Myślenicami, w Krakowie i w Dalmacji, w trzech miejscach. Myślę, że na pewno jest szansa na nasze osobiste spotkanie... - mówi Robert Makłowicz.
Pokazanie danego miejsca od strony historii, kultury, sztuki i dodatkowo smaku to fantastyczna promocja . Takie właśnie są programy Roberta Makłowicza. Dzięki pasji autora, niektórzy odkryją ziemię myślenicką, jako miejsce wymarzone do wypoczynku, a pozostali odkryją ją na nowo, dostrzegając jej walory, na które dotychczas nie zwracali uwagi. Po takiej promocji ze strony Roberta Makłowicza, nie pozostaje nic innego, jak tylko powiedzieć: „Zapraszamy do Myślenic i na ziemię myślenicką, aby zakosztować wszystkich smaków”.