Zasłużeni dla Myślenic mają swoją tablicę przy rondzie ich imienia

Zasłużeni dla Myślenic mają swoją tablicę przy rondzie ich imienia

Przy rondzie im. Jana i Stanisława Hołujów w minionym tygodniu odsłonięto tablicę upamiętniającą te niezwykle zasłużone dla Myślenic postacie. W pasażu kamienicy Obońskich w Rynku można zaś odwiedzić wystawę poświęconą Janowi Hołujowi i jego synom, którzy byli nie tylko prężnie działającymi przedsiębiorcami, (m.in. zelektryfikowali Myślenice), ale też wielkimi patriotami. Za to ostatnie Stanisław i Jan junior zapłacili najwyższą cenę – cenę życia.

Każdy myśleniczanin zna budowle, które wyszły spod kielni mistrza murarskiego Jana Hołuja starszego i jego pracowników. Co więcej znają je turyści, a nawet ci, którzy nigdy w Myślenicach nie byli, bo często uwieczniano je na fotografiach i widokówkach. I nic w tym dziwnego, bo to najbardziej reprezentacyjne budynki w mieście: gmach Sądu Rejonowego, siedziba TG Sokół, strażnica w śródmieściu, dawna gimnazjalna bursa znajdująca się naprzeciwko Komendy Powiatowej Policji, szkoła rolnicza na Górnym Przedmieściu (obecnie Zespół Szkół im. A. Średniawskiego) i przebudowana na przełomie wieków wieża kościoła NNMP.

Do tej listy, zresztą niepełnej, trzeba też dodać wyjątkowy obiekt - betonowy tzw. stary jaz na Rabie, który w 1923 roku wybudowało przedsiębiorstwo Jana Hołuja zastępując nim dotychczasowy faszynowy.

Jaz, czyli obiekt piętrzący wodę, miał podwójne znaczenie dla rozwoju Myślenic. Stał się nie tylko znakiem rozpoznawczym Zarabia, miejscem wypoczynku i rekreacji myśleniczan i coraz liczniej tu przyjeżdżających letników, ale przede wszystkim przyczynił się do… elektryfikacji Myślenic. Było to możliwe dzięki odpowiedniemu spiętrzeniu wody w Rabie i Młynówce, która doprowadzała wodę do elektrowni Jana Hołuja. Ale nie byłoby tego, gdyby nie inicjatywa jego samego. Bez niej nie byłoby ani elektrowni, ani jazu, ani młyna, tartaku, stolarni i firmy budowlanej, bo to wszystko założył Jan senior.

Jego synowie Jan junior i Stanisław zostali współudziałowcami w rodzinnej firmie założonej przez ojca. Nie bez powodu. Obaj okazali się niemniej zdolni i przedsiębiorczy od ojca. Jan, tak jak ojciec, został budowlańcem, ale był również uznanym architektem.

Stanisław zdobył wykształcenie techniczne, w takim samy stopniu jak wprowadzanie nowinek technicznych (jego nazwisko znane jest m.in. w środowisku krótkofalowców), pasjonował go sport. Próbował swoich sił m.in. w takich dyscyplinach jak boks, tenis ziemny, skoki na nartach, szybownictwo, żużel, wyścigi motocyklowe i samochodowe. W niektórych nawet odnosił niemałe sukcesy.

Śladem jego sportowych fascynacji, który przetrwał do dziś, choć już nie pełni swoich funkcji, jest zbudowana na zboczu Uklejny przez rodzinę Hołujów skocznia narciarska. W latach 50-tych XX wieku zmodernizowana przez legendę polskich skoków Stanisława Marusarza, dziś jest ciekawostką turystyczną wartą odwiedzenia podczas wizyty na Zarabiu.

Jego nietuzinkowa postać doczekała się nawet filmu „Mój tato kochał życie” nakręconego przez „Grupę Sześciu”, w którym o Stanisławie i jego życiu opowiadają m.in. jego syn Jacek i córka Marta.

Braci Jana i Stanisława łączyły nie tylko więzy krwi, nie tylko rodzinny biznes, rozległe pasje i talenty, ale również to, że obaj byli wielkimi patriotami. Stanisław mając zaledwie 15 lat dołączył do Legionów Polskich. Był w nich również jego starszy brat Jan, który walczył nie tylko w I wojnie światowej, ale także później, w wojnie polsko-bolszewickiej, i który odznaczony został odznaką I Brygady LP „Za wierną służbę”.

W czasie II wojny światowej obaj bracia działali w konspiracji. I właśnie za tę działalność przyszło im zapłacić najwyższą cenę. Stanisław został aresztowany podczas tzw. „czarnej niedzieli” w czerwcu 1940 roku, która jak pokazał czas, była pierwszą z dwóch myślenickich „czarnych niedziel”. Wśród aresztowanych w drugą „czarną niedzielę”, w kwietniu 1944 roku, znalazł się Jan junior (razem ze swoim synem Zbigniewem). Stanisław niedługo po aresztowaniu został rozstrzelany na terenie fortu w Krzesławicach pod Krakowem. Jan razem ze Zbigniewem także nie przeżyli. Najprawdopodobniej zostali rozstrzelani podczas publicznej egzekucji w Krakowie u zbiegu ulic Lubicz i Botanicznej.

Jan Hołuj starszy przeżywszy swoich synów, co już samo w sobie musiało być dla niego wielką tragedią, zmarł w listopadzie 1945 roku.

Ich zasługi, nie tylko te dla miasta i jego rozwoju, jak podkreślił podczas uroczystości burmistrz Jarosław Szlachetka, są nie do przecenienia.

Dr Łukasz Malinowski, dyrektor Muzeum Niepodległości mówił z kolei, że Jan Hołuj i jego synowie to przykład z jednej strony postaci i karier w iście amerykańskim stylu, z innej przykład pozytywistów, którzy swoją organiczną pracą przysłużyli się rozwojowi miasta, a z jeszcze innej strony przykład romantyków tragicznie doświadczonych przez II wojnę światową.

Ich potomkowie, o czym mówiła podczas odsłonięcia tablicy, córka Stanisława – Marta Hołuj-Korowajczyk, od kilku dekad zabiegali w urzędzie gminy, o upamiętnienie Jana i jego synów, dlatego tym bardziej dziękowała, że teraz gmina i jej obecne władze uczyniły to najpierw ustanawiając Jana i Stanisława patronami ronda u zbiegu ulic Kazimierza Wielkiego i Cegielskiego, a teraz odsłaniając pamiątkową tablicę.

O Janie Hołuju seniorze przypomina także tablica przy górnym jazie odsłonięta latem 2023 roku, w setną rocznicę wybudowania tego obiektu.