Chwała strażakom!

Chwała strażakom!
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

W przyszły czwartek będzie dzień strażaka, który zawsze obchodzony jest 4 maja, w dniu Świętego Floriana. Chciałbym bardzo opublikować ten felieton na cześć strażaków w przeddzień ich święta, ale 3 maja też jest święto i Gazeta Myślenicka tego dnia nie wyjdzie. Więc z tygodniowym wyprzedzeniem wznoszę okrzyk: „Chwała strażakom!”.

Wielką estymą cieszą się oni na wsiach, gdzie przez wiele lat remiza straży pożarnej była centrum życia towarzyskiego i rozrywkowego („bal w remizie”). Z kolei Amerykanie (świntuchy jedne!) udowodnili, że strażacy są najczęstszym przedmiotem erotycznych fantazji kobiet w miastach. U nas nikt takich badań nie prowadził, ale jestem pewien, że Polki w tym zakresie nie różnią się bardzo od Amerykanek...

Jak z tego wynika, strażacy są lubiani na wsi i w mieście – i z pewnością na to zasługują!

W Myślenicach cenimy i szanujemy strażaków. Rzeźba Świętego Floriana jest na Rynku, a budynek „Strażnica Pożarna” znajduje się w jednym z centralnym miejsc w mieście i wyraźnie góruje nad otoczeniem. Budynek ten jeszcze silniej wyróżnia się na starych fotografiach naszego miasta, bo gdy został wzniesiony w 1911 roku okolicznych budynków było mniej i były niższe. Strażnica dwukrotnie sama się paliła, w 1914 i w 1928 roku, ale za każdym razem była wysiłkiem Myśleniczan pięknie odbudowana.

Ja jednak w tym felietonie nie zamierzam drążyć wątku „strażacy i społeczeństwo”, tylko chcę opowiedzieć o nowoczesnej technice, która wspomaga strażaków w ich trudnej i niebezpiecznej pracy.

Wyposażenie było ważnym składnikiem organizacji straży pożarnej „od zawsze”. Gdy w 6 roku n.e. cesarz August powołał w Rzymie pierwszych „strażaków” w liczbie 6 tysięcy wyzwolonych niewolników, zwanych vigiles – to przewidział dla nich także odpowiedni sprzęt.

Vigiles działali w trzech grupach: pierwsi dostarczali do miejsca pożaru wodę. Drudzy używali pomp, za pomocą których polewali wodą źródła ognia. Trzecia grupa wyposażona była w długie haki, za pomocą których zrywała płonące dachy i tłumiła ogień przy użyciu specjalnych mat nasączonych wodą.

Dzisiejsi strażacy mają znacznie lepsze wyposażenie. Jest nim przede wszystkim wóz strażacki.

Każdy widział taki czerwony samochód, pędzący do pożaru. Ale nie każdy wie, że nie jest to tylko środek transportu dla strażaków. To w istocie wielofunkcyjna maszyna, wspomagająca ich działania na miejscu akcji. Wraz ze strażakami jedzie sprzęt gaśniczy, agregaty oddymiające, woda i środek pianotwórczy (deteor). Są piły mechaniczne i cęgi do rozcinania zmiażdżonych w wypadkach nadwozi samochodów dla wydobycia uwięzionych w nich ludzi. W razie potrzeby wóz strażacki wiezie także drabiny, dźwigi, podnośniki hydrauliczne, sprzęt oświetleniowy itp. Ostatnio na wyposażeniu wozów strażackich pojawiły się drony pozwalające lepiej orientować się w lokalizacji miejsc, w których konieczna jest strażacka interwencja.

Wóz strażacki wyposażony jest zwykle w automotopompę, która napędzana jest przez silnik samochodu i ma bardzo dużą wydajność. Może ona odpompować w krótkim czasie dużą ilość wody z zalanych pomieszczeń, ale może także podawać pod ciśnieniem wodę gaśniczą do węży tłocznych albo do armatek wodnych, a także do zraszaczy, które także stanowią wyposażenie wozu strażackiego. Przenośne motopompy z własnym napędem są znacznie słabsze, chociaż wóz strażacki zwykle wiezie ich też kilka dla możliwości „atakowania” ognia z kilku stron naraz.

Oby takich nowoczesnych i sprawnych wozów myślenicka straż pożarna miała jak najwięcej i oby jak najrzadziej musiała z nich korzystać!