Co przynosi postęp i co zapewnia sławę

Co przynosi postęp i co zapewnia sławę
Ryszard Tadeusiewicz Naukowiec AGH, absolwent myślenickiego LO

W Polsce funkcjonuje pewien stereotyp, który ja osobiście odbieram jako wyjątkowo niesprawiedliwy i nierozsądny. Stereotyp ten nakazuje szanować i doceniać dzieła wodzów (,,patrz Kościuszko na nas z nieba”), artystów (,,bo Słowacki wielkim poetą był”) albo polityków (ulic i placów imienia Piłsudskiego jest dziś w Polsce więcej, niż było wszystkich razem legionistów Marszałka), natomiast z lekceważeniem traktuje dokonania techników. Na zasadzie wyjątku zdarza się, że wybitny naukowiec czasem się doczeka uznania potomnych (Kopernik, Curie-Skłodowska itp.), natomiast najwybitniejszy nawet inżynier - nigdy.

Tymczasem to właśnie dzieła inżynierów, a nie wiersze poetów, hekatomby wojen wiedzionych przez genialnych wodzów czy sprytne kruczki polityków, przeobraziły cały współczesny świat w tak radykalny sposób, że warunki życia dzisiejszych generacji są całkowicie odmienne od warunków życia pokolenia naszych rodziców lub dziadków. Niezależnie od rzucającego się w oczy na każdym rogu ulicy zasmucającego faktu, że dziś w Polsce najbogatszymi instytucjami są banki, czyli instytucje żyjące z lichwy, nikt logicznie myślący nie może zaprzeczyć, że pierwotnym źródłem rzeczywistych przychodów i prawdziwych zysków całych narodów jest produkcja dóbr materialnych, zwłaszcza tych najbardziej innowacyjnych. Od samego tylko ,,uprawiania biznesu” wartości nie przybywa, podobnie jak herbata nie staje się słodsza od samego tylko mieszania!

Dlatego można dziś z całą pewnością twierdzić, iż bogactwa krajów są w dużej mierze wynikiem pracy inżynierów, a efekty ich dorobku twórczego są głównym źródłem zamożności najbogatszych krajów świata. Wystarczy spojrzeć dookoła - na to jakich przedmiotów używamy, jak podróżujemy, jak się komunikujemy z innymi ludźmi, jak wykonujemy różne prace, wreszcie nawet na to, jak się bawimy - by stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że to właśnie dokonania techników stworzyły i nadal tworzą zręby współczesnej cywilizacji.

A jednak o tych, których dziełem są te dokonania, w istocie nikt nic nie wie, i co więcej - wcale się tego nie wstydzi! Żeby się o tym przekonać, proponuję Szanownemu Czytelnikowi, żeby spróbował odpowiedzieć na pytanie:

Kim był John Bardeen?

Konia z rzędem temu, kto potrafił odpowiedzieć nie zaglądając do Wikipedii (tworu inżynierów)! Jednak czy ktoś z Państwa w tej chwili zapłonił się z zażenowania? Zapewne nie.

Natomiast gdyby ktoś z Państwa nie potrafił odpowiedzieć na pytanie:

Kim był Pablo Picasso? - to musiałby się wstydzić w każdym kulturalnym towarzystwie.

Tymczasem Picasso i Bardeen żyli i tworzyli mniej więcej w tym samym czasie, tyle tylko, że Picasso malował obrazy, a Bardeen wynalazł tranzystor (i kilka innych doniosłych rzeczy na dokładkę, za co dwukrotnie dostał Nagrodę Nobla).

Zastanówmy się, jakby wyglądał świat, gdyby nie było na nim dzieł Picassa. Zapewne byłby w jakimś sensie uboższy, bo każde dzieło sztuki wzbogaca świat i czyni go piękniejszym. Ale na nasze życie nie miałoby to zasadniczego wpływu.

Tymczasem bez wynalezienia tranzystora nie byłoby dziś radia, telewizji, telefonów komórkowych, komputerów, elektronicznych zegarków i elektronicznych kamer - w ogóle niczego, co ma jakikolwiek związek z elektroniką. Dzięki wynalazkowi tranzystora ludzkość wkroczyła w zupełnie nowy okres swoich dziejów, całkowicie niepodobny do wszystkiego, co przeżywała przez tysiące lat wcześniejszych epok!

A jednak wynalazca tego epokowego urządzenia jest dziś dla większości ludzi całkowicie anonimowy.

I w dodatku absolutnie nikt się tego nie wstydzi!