Dwa talenty, których nie wolno zmarnować
W ramach projektu „Rynek pełen dźwięków” i cotygodniowych koncertów, jakie mamy okazję usłyszeć w (przeważnie) sobotni wieczór były już najrozmaitsze muzyczne stylistyki.
Andrzej Horabik zaprezentował muzykę folkową sprzed kilku stuleci nawiązującą do kultury celtyckiej, tercet pandemiczny Magdalena Starzec- Mieczysław Starzec i Tomasz Chorzalski zagrał piosenki z repertuaru „Kabaretu Starszych Panów”, a duet Katarzyna Kubiczek – Dawid Kopp kawał krwistego jazzu, bluesa i funku.
Zagrany nietypowo, bo w niedzielę koncert Julii i Anny Pitali jeszcze bardziej poszerzył ten muzyczny horyzont. W zapowiedzi wprawdzie można było przeczytać, że Anna i Julia to poezja śpiewana, ale ta definicja chyba nie w pełni oddaje klimat ich muzyki, bo w równym stopniu można powiedzieć, że to tzw. piosenka aktorska. Występując na przemian Anna i Julia zaprezentowały utwory m.in. Krzysztofa Krawczyka, Bajmu, Wojciecha Młynarskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego czy też piosenki z musicalu metro. Mimo że śpiewały do podkładu nagranego na taśmie, potrafiły dać tym piosenkom nowe życie i oryginalnie je zinterpretować. Po części stało się tak dlatego, że bardzo nietypowe były aranżacje Roberta Bylicy, a po części dlatego, że Anna i Julia mają zadatki na prawdziwe osobowości sceniczne - o ile już nimi nie są. No i dysponują naprawdę atomowymi głosami i estradową prezencją. Te dwie wokalistki zasługują na to, żeby towarzyszył im jakiś dobry, żywy zespół albo instrumentalista, a my bardzo chcielibyśmy taki koncert usłyszeć.